The Inkey List nie jest kopią The Ordinary, a nawet gdyby to w tym przypadku uczeń przerósł mistrza. Ta druga marka od początku nie budziła mojej sympatii i musiało minąć trochę czasu by mnie przekonała do siebie oraz zdobyła moje zaufanie. Podczas gdy The Inkey List kupiło mnie od razu. Ja po prostu wiedziałam, że to będzie miłość! I nie mam tu na myśli uwielbienia do każdego produktu, a raczej do ich podejścia, formuł, opakowań, cen oraz wspaniałego kontaktu z klientem. Za The Inkey List stoją moim zdaniem lepsze, bogatsze składy oraz ogromnie mnie cieszy, że przykładają tak ogromną wagę do tego by osoby nabywające ich produkty dokładnie wiedziały jak je stosować, gdzie i kiedy. Kocham tych producentów przede wszystkim za zwiększanie świadomości konsumentów co do składów i sposobu stosowania kosmetyków, a musicie przyznać, że to kompletna nowość. Sam Cholette Newberry (pomysłodawca marki) powiedział, że wspaniałe jest dawanie ludziom możliwości kupienia retinolu za £6, ale nie wtedy gdy klient nie wie jak go stosować. Oczywiście dalej będę testować kosmetyki The Ordinary, bo jest to naprawdę bardzo dobra marka, a my powinniśmy być im dozgonnie wdzięczni za to, że byli prekursorami zupełnie nowego podejścia do sprzedaży kosmetyków, ale obecnie mam już innego faworyta i na razie się to nie zmieni. W dzisiejszym poście będę podsumowywać moje pierwsze wrażenia z marką The Inkey List po ponad miesiącu regularnego stosowania ich produktów, które obecnie sięgają już dna więc najwyższy czas Wam o nich opowiedzieć. Dodatkowo też mam dla Was przykładową rutynę pielęgnacyjną dla każdego rodzaju cery tak byście bez problemu mogli sobie ją ułożyć korzystając z asortymentu marki The Inkey List.
Albo ja go nie umiem stosować, albo ten produkt naprawdę jest tak mało satysfakcjonujący. Już na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia z kosmetykiem dwufazowym (pomarańczowy u góry i bezbarwny na dole), który przed użyciem należy wymieszać. Zapakowany w miękką, plastikową i transparentną butelkę tego samego typu co większość płynów micelarnych. Po wstrząśnięciu należy go bardzo szybko wylać na wacik, bo potrafi dosłownie w kilka sekund ponownie się rozdzielić. Mam również wrażenie, że to samo dzieje się na płatku kosmetycznym. Przeważnie na środku zostaje "olejek", a reszta rozlewa się po bokach, a ja wciąż zachodzę w głowę co zrobić by połączyć obie ciecze w jedność. Jak dla mnie zachowuje się on po prostu tak jakby do płynu micelarnego dolano olej.
Poza tym produkt bardzo dobrze usuwa makijaż, ale trzeba naprawdę mocno pocierać nim skórę by się go pozbyć, a ja raczej unikam tego typu działań, bo są szkodliwe dla cery. Po co mam się z nim męczyć skoro mogę sięgnąć po olejek, który dosłownie rozpuści wszystko w kilka chwil i szmatką bez najmniejszego problemu ściągnę produkty kolorowe, filtr przeciwsłoneczny oraz zanieczyszczenia. No i nawet gdy po wszystkim tak jak producent zaleca umyjecie twarz wodą, wciąż będzie ona nieco tłusta oraz lepka. Chciałam też stosować płyn tylko do pozbycia się tuszu, ale niestety nie potrafił go dobrze usunąć, a co więcej zawarty w nim olej z rokitnika ma tendencję do barwienia skóry na pomarańczowo.
Na pewno płyn ten muszę pochwalić za fajny skład. Oprócz przed chwilą wspomnianego rokitnika możecie w nim znaleźć także olej ze słodkich migdałów oraz panthenol. To właśnie dzięki nim skóra po użyciu tego produktu myjącego jest tak gładka oraz miękka. No i pozbawiony jest również substancji zapachowych. Mam nadzieję, że w końcu się dogadamy bym mogła go zużyć do końca, ale czy kupiłabym ten kosmetyk ponownie? Raczej nie.
The Inkey List PHA Toner| Tonik z kwasem PHA (£9.99)
Tonik z kwasami PHA kupiłam ze względu na to iż są one dużo łagodniejsze niż chociażby kwas glikolowy, a teraz w ciąży moja skóra jest bardzo wrażliwa i muszę unikać tego typu podrażniających substancji.
Zapakowany został w miękką, malutką, plastikową buteleczkę z dziurką, która nie sprawiała mi problemów oraz nie wylewała zbyt dużej ilości produktu. Konsystencja produktu to oczywiście bardzo rzadka, bezbarwna oraz bezzapachowa ciecz. Tonik dosyć szybko się wchłania (jeśli nie przesadzicie z jego ilością) i pozostawia moją skórę super miękką oraz gładką.
Główną rolę w tym produkcie gra PHA (lakton kwasu glukonowego). Jest to substancja działająca podobnie do kwasów AHA (mlekowy, glikolowy, jabłkowy), ale posiada ona większe cząsteczki przez co dużo wolniej penetruje poszczególne warstwy skóry. Nie jest więc tak drażniąca i nie powoduje łuszczenia się skóry, szczypania czy zaczerwienienia. Niby najlepsze działanie wykazuje przy stężeniu 5%, gdzie w tym produkcie jest to prawdopodobnie 3% co wcale nie oznacza, że nie będzie działał. Co więcej tonik w swoim składzie też posiada niacynamid (2%), który reguluje wydzielanie sebum oraz mój ukochany aloes działający kojąco i regenerująco.
Zdecydowanie polecam ten produkt wszystkim tym, którzy nie mogą stosować innych kwasów lub szukają czegoś mniej inwazyjnego, bo boją się nieprzyjemnych skutków ubocznych. Mam tu na myśli nawet cery atopowe czy naczyniowe. Tonik naprawdę super wygładził moją buzię, wspomagał odblokować pory oraz zapobiegał powstawaniu wyprysków. Mam też wrażenie, że koił oraz dodawał blasku szarej, zmęczonej skórze. Zdecydowanie polecam i na pewno kupiłabym PHA Toner ponownie.
The Inkey List C-50 Blemish Night Treatment| Maseczka na noc zwalczająca niedoskonałości (£12.99)
Mój ulubiony produkt z wszystkich dziś zrecenzowanych! Zapakowany w bardzo wygodny w użyciu pojemnik typu air-less. Posiada fajną, lekką, żelową konsystencję, która w kilka chwil po aplikacji zastyga na skórze i praktycznie nie ma po niej śladu. Bez tłustej warstwy, bez lepienia się.
Ten kosmetyk to tak naprawdę nocna maseczka, która ma zapobiegać powstawaniu wyprysków. W swoim składzie zawiera stabilną formę witaminy C. Jej zadaniem jest rozjaśnienie, oraz wyrównanie kolorytu cery, a także działanie przeciwbakteryjnie. Kolejny fajny składnik to mój ulubiony kwas salicylowy (2%) złuszczający, oraz usuwający martwy naskórek, który może przyczynić się do zablokowania porów oraz doprowadzić do powstawania wyprysków.
Myślę, że spokojnie mogę potwierdzić obietnice producenta dotyczące C-50 Blemish Night Treatment. Ten kosmetyk naprawdę reguluje pracę gruczołów łojowych, wyrównuje koloryt, wygładza oraz zapobiega powstawaniu wyprysków! A co najlepsze na efekty nie musicie czekać długo, bo widoczną poprawę cery zaobserwowałam już jakieś trzy dni po rozpoczęciu jego stosowania. Maseczka okazała się świetnym pogromcą niedoskonałości i sprawiła, że przy jej regularnym stosowaniu wypryski wcale do mnie nie wracały. Od tamtej pory nie wyszła mi jeszcze żadna nowa niespodzianka i oby tak zostało na dłużej. Po prostu uwielbiam ten produkt! Obecnie jest to zdecydowanie najtańszy oraz najskuteczniejszy kosmetyk zwalczający trądzik jaki znam więc pewnie zagości w moim domu na stałe. Mój cudotwórca!
The Inkey List Bakuchiol (£9.99 lub 49 zł)
O tym produkcie napomknęłam Wam już pisząc post dotyczący pielęgnacji cery tłustej i trądzikowej w ciąży. Wspominałam tam, że uznaje się go jako naturalny zamiennik przeżywającego właśnie swój renesans retinolu. Działać ma głównie przeciwzmarszczkowo oraz wygładzająco bez wywoływania podrażnienia czy łuszczenia się skóry. Niestety jeszcze nie przeszedł długich i zaawansowanych lat badań by bez żadnych wątpliwości potwierdzić iż faktycznie spełnia te oczekiwania.
Bakuchiol umieszczony został w miękkiej, wygodnej tubce. Posiada on konsystencję dosyć rzadkiego, białego kremu. Łatwo rozprowadza się na twarzy, w miarę szybko wchłania, ale pozostawia po sobie wyczuwalną warstwę. Nie jest ona lepiąca i w żaden sposób nie powoduje dyskomfortu. Oprócz bakuchiolu w składzie produktu znajdziemy też bogaty w antyoksydanty oraz kwasy tłuszczowe skwalan oraz nawilżający olejek Inchi, który również wzmacnia barierę ochronną skóry.
Krem ten zużyłam do ostatniej kropli. Starczył mi na równy miesiąc stosowania. Oczywiście po tym czasie nie jestem Wam w stanie powiedzieć czy działa przeciwzmarszczkowo, ale na pewno super nawilża (choć myślę, że dla cer suchych nie będzie aż tak bogaty by stosować tylko ten kosmetyk na noc), odżywia oraz sprawia, że skóra jest niesamowicie gładka, wygląda zdrowo i jędrnie. Nie spowodował też u mnie wysypu niedoskonałości oraz nie pogorszył stanu cery. Jest to według mnie naprawdę fajny produkt nawilżający, a jeśli dodatkowo faktycznie posiada te same cechy co retinol to już w ogóle nic dodać nic ująć :)
The Inkey List Hyaluronic Acid| Kwas hialuronowy (£5.55)
Na temat tego produktu przygotowałam osobny post, który ukaże się na blogu już w następnym tygodniu. Jeśli jednak w skrócie miałabym Wam o nim opowiedzieć to oczywiście polecam go każdemu, bez względu na rodzaj cery i problemy z którymi się boryka. Faktycznie super nawilża oraz pomaga skórze wzmocnić jej barierę ochroną. W tym przypadku jestem również na wielkie tak!
Poza tym produkt bardzo dobrze usuwa makijaż, ale trzeba naprawdę mocno pocierać nim skórę by się go pozbyć, a ja raczej unikam tego typu działań, bo są szkodliwe dla cery. Po co mam się z nim męczyć skoro mogę sięgnąć po olejek, który dosłownie rozpuści wszystko w kilka chwil i szmatką bez najmniejszego problemu ściągnę produkty kolorowe, filtr przeciwsłoneczny oraz zanieczyszczenia. No i nawet gdy po wszystkim tak jak producent zaleca umyjecie twarz wodą, wciąż będzie ona nieco tłusta oraz lepka. Chciałam też stosować płyn tylko do pozbycia się tuszu, ale niestety nie potrafił go dobrze usunąć, a co więcej zawarty w nim olej z rokitnika ma tendencję do barwienia skóry na pomarańczowo.
Na pewno płyn ten muszę pochwalić za fajny skład. Oprócz przed chwilą wspomnianego rokitnika możecie w nim znaleźć także olej ze słodkich migdałów oraz panthenol. To właśnie dzięki nim skóra po użyciu tego produktu myjącego jest tak gładka oraz miękka. No i pozbawiony jest również substancji zapachowych. Mam nadzieję, że w końcu się dogadamy bym mogła go zużyć do końca, ale czy kupiłabym ten kosmetyk ponownie? Raczej nie.
Skład: Water (Aqua), Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Isopropyl Palmitate, Isododecane, Hydrogenated Tetradecenyl/ Methylpentadecene, Hippophae Rhamnoides (Seabuckthorn) Fruit Oil, Panthenol, Disodium Phosphate, Phenoxyethanol, Sodium Chloride, Glycerin, Gluconolactone, Sodium Benzoate, Trisodium Ethylenediamine Disuccinate, Citric Acid, Avena Strigosa Seed Extract, Lecithin, Calcium Gluconate, Potassium Sorbate.
The Inkey List PHA Toner| Tonik z kwasem PHA (£9.99)
Tonik z kwasami PHA kupiłam ze względu na to iż są one dużo łagodniejsze niż chociażby kwas glikolowy, a teraz w ciąży moja skóra jest bardzo wrażliwa i muszę unikać tego typu podrażniających substancji.
Zapakowany został w miękką, malutką, plastikową buteleczkę z dziurką, która nie sprawiała mi problemów oraz nie wylewała zbyt dużej ilości produktu. Konsystencja produktu to oczywiście bardzo rzadka, bezbarwna oraz bezzapachowa ciecz. Tonik dosyć szybko się wchłania (jeśli nie przesadzicie z jego ilością) i pozostawia moją skórę super miękką oraz gładką.
Główną rolę w tym produkcie gra PHA (lakton kwasu glukonowego). Jest to substancja działająca podobnie do kwasów AHA (mlekowy, glikolowy, jabłkowy), ale posiada ona większe cząsteczki przez co dużo wolniej penetruje poszczególne warstwy skóry. Nie jest więc tak drażniąca i nie powoduje łuszczenia się skóry, szczypania czy zaczerwienienia. Niby najlepsze działanie wykazuje przy stężeniu 5%, gdzie w tym produkcie jest to prawdopodobnie 3% co wcale nie oznacza, że nie będzie działał. Co więcej tonik w swoim składzie też posiada niacynamid (2%), który reguluje wydzielanie sebum oraz mój ukochany aloes działający kojąco i regenerująco.
Zdecydowanie polecam ten produkt wszystkim tym, którzy nie mogą stosować innych kwasów lub szukają czegoś mniej inwazyjnego, bo boją się nieprzyjemnych skutków ubocznych. Mam tu na myśli nawet cery atopowe czy naczyniowe. Tonik naprawdę super wygładził moją buzię, wspomagał odblokować pory oraz zapobiegał powstawaniu wyprysków. Mam też wrażenie, że koił oraz dodawał blasku szarej, zmęczonej skórze. Zdecydowanie polecam i na pewno kupiłabym PHA Toner ponownie.
Skład: Water (Aqua / Eau), Propanediol, Gluconolactone, Niacinamide, Pentylene Glycol, Glycerin, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Ppg-26-Buteth-26, Peg-40 Hydrogenated Castor Oil, 1,2-Hexanediol, Caprylyl Glycol, Ethylhexylglycerin, Citric Acid, Sodium Hydroxide.
The Inkey List C-50 Blemish Night Treatment| Maseczka na noc zwalczająca niedoskonałości (£12.99)
Mój ulubiony produkt z wszystkich dziś zrecenzowanych! Zapakowany w bardzo wygodny w użyciu pojemnik typu air-less. Posiada fajną, lekką, żelową konsystencję, która w kilka chwil po aplikacji zastyga na skórze i praktycznie nie ma po niej śladu. Bez tłustej warstwy, bez lepienia się.
Ten kosmetyk to tak naprawdę nocna maseczka, która ma zapobiegać powstawaniu wyprysków. W swoim składzie zawiera stabilną formę witaminy C. Jej zadaniem jest rozjaśnienie, oraz wyrównanie kolorytu cery, a także działanie przeciwbakteryjnie. Kolejny fajny składnik to mój ulubiony kwas salicylowy (2%) złuszczający, oraz usuwający martwy naskórek, który może przyczynić się do zablokowania porów oraz doprowadzić do powstawania wyprysków.
Myślę, że spokojnie mogę potwierdzić obietnice producenta dotyczące C-50 Blemish Night Treatment. Ten kosmetyk naprawdę reguluje pracę gruczołów łojowych, wyrównuje koloryt, wygładza oraz zapobiega powstawaniu wyprysków! A co najlepsze na efekty nie musicie czekać długo, bo widoczną poprawę cery zaobserwowałam już jakieś trzy dni po rozpoczęciu jego stosowania. Maseczka okazała się świetnym pogromcą niedoskonałości i sprawiła, że przy jej regularnym stosowaniu wypryski wcale do mnie nie wracały. Od tamtej pory nie wyszła mi jeszcze żadna nowa niespodzianka i oby tak zostało na dłużej. Po prostu uwielbiam ten produkt! Obecnie jest to zdecydowanie najtańszy oraz najskuteczniejszy kosmetyk zwalczający trądzik jaki znam więc pewnie zagości w moim domu na stałe. Mój cudotwórca!
Skład: Aqua (Water/ Eau), Propanediol, Sodium Ascorbyl Phosphate, Salicylic Acid, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer, Phenoxyethanol, Caprylyl/Capryl Glucoside, Xanthan Gum, Glycerin, Sodium Hydroxide, Madecassoside, Ethylhexylglycerin, Hydroxyacetophenone, Sodium Gluconate, Sodium Metabisulfite, Lecithin, Ascorbyl Palmitate, Nelumbo Nucifera Flower Extract, Nymphaea Coerulea Flower Extract, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil.
The Inkey List Bakuchiol (£9.99 lub 49 zł)
O tym produkcie napomknęłam Wam już pisząc post dotyczący pielęgnacji cery tłustej i trądzikowej w ciąży. Wspominałam tam, że uznaje się go jako naturalny zamiennik przeżywającego właśnie swój renesans retinolu. Działać ma głównie przeciwzmarszczkowo oraz wygładzająco bez wywoływania podrażnienia czy łuszczenia się skóry. Niestety jeszcze nie przeszedł długich i zaawansowanych lat badań by bez żadnych wątpliwości potwierdzić iż faktycznie spełnia te oczekiwania.
Bakuchiol umieszczony został w miękkiej, wygodnej tubce. Posiada on konsystencję dosyć rzadkiego, białego kremu. Łatwo rozprowadza się na twarzy, w miarę szybko wchłania, ale pozostawia po sobie wyczuwalną warstwę. Nie jest ona lepiąca i w żaden sposób nie powoduje dyskomfortu. Oprócz bakuchiolu w składzie produktu znajdziemy też bogaty w antyoksydanty oraz kwasy tłuszczowe skwalan oraz nawilżający olejek Inchi, który również wzmacnia barierę ochronną skóry.
Krem ten zużyłam do ostatniej kropli. Starczył mi na równy miesiąc stosowania. Oczywiście po tym czasie nie jestem Wam w stanie powiedzieć czy działa przeciwzmarszczkowo, ale na pewno super nawilża (choć myślę, że dla cer suchych nie będzie aż tak bogaty by stosować tylko ten kosmetyk na noc), odżywia oraz sprawia, że skóra jest niesamowicie gładka, wygląda zdrowo i jędrnie. Nie spowodował też u mnie wysypu niedoskonałości oraz nie pogorszył stanu cery. Jest to według mnie naprawdę fajny produkt nawilżający, a jeśli dodatkowo faktycznie posiada te same cechy co retinol to już w ogóle nic dodać nic ująć :)
Skład: Aqua (Water/ Eau), Squalane, Glycerin, Propanediol, Plukenetia Volubilis Seed Oil (Sacha Inchi oil), Dicaprylyl Carbonate, Bakuchiol, Phenoxyethanol, Sodium Caproyl Prolinate, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Carbomer, Sodium Hydroxide, Ethylhexylglycerin, Sodium Stearoyl Glutamate, Polysorbate 60, Phytic Acid, Glyceryl Polyacrylate, Sorbitan Isostearate, Tocopherol.
The Inkey List Hyaluronic Acid| Kwas hialuronowy (£5.55)
Na temat tego produktu przygotowałam osobny post, który ukaże się na blogu już w następnym tygodniu. Jeśli jednak w skrócie miałabym Wam o nim opowiedzieć to oczywiście polecam go każdemu, bez względu na rodzaj cery i problemy z którymi się boryka. Faktycznie super nawilża oraz pomaga skórze wzmocnić jej barierę ochroną. W tym przypadku jestem również na wielkie tak!
Przykładowe rutyny pielęgnacyjne
Rutyna pielęgnacyjna dla skóry odwodnionej z przebarwieniami
Rano:
- mycie
- Hyaluronic Acid Serum| Kwas hialuronowy (£5.99 lub 22 zł)
- Vitamin C Serum| Serum z witaminą C (£39 zł)
- Polyglutamic Acid Serum (£12.99 lub 59 zł)
- Multi-Biotic Moisturiser (£12.99 lub 59 zł)
- SPF
Wieczorem:
- mycie
- Hyaluronic Acid Serum| Serum z kwasem hialuronowym
- Polyglutamic Acid Serum
- Retinol Serum| Serum z retinolem (£9.99 lub 47 zł)
- Rosehip Oil| Olejek różany (£6.99 lub 34 zł)
Rutyna pielęgnacyjna dla skóry wrażliwej z widocznymi bliznami po trądziku i przebarwieniami
Rano:
- mycie
- Hyaluronic Acid Serum| Serum z kwasem hialuronowym (£5.99 lub 22 zł)
- Beta Hydroxy Acid (£9.99)
- Bakuchiol (£6.95 lub 49 zł)
- SPF
Wieczorem:
- mycie
- Hyaluronic Acid Serum| Serum z kwasem hialuronowym
- Tranexamic Acid Overnight Treatment (£14.99)
Rutyna pielęgnacyjna dla skóry suchej
Rano:
- mycie
- Hyaluronic Acid Serum| Serum z kwasem hialuronowym (£5.99 lub 22 zł)
- Polyglutamic Acid Serum (£12.99 lub 59 zł)
- Snow Mashroom| Krem nawilżający (£9.99 lub 49 zł)
- SPF
Wieczorem:
- mycie
- Hyaluronic Acid Serum| Serum z kwasem hialuronowym
- PHA Toner| Tonik z kwasem PHA (£9.99)
- Rosehip Oil| Olejek różany (£6.99 lub 34 zł)
Rutyna pielęgnacyjna dla skóry dojrzałej (przeciwzmarszczkowa)
Rano:
- mycie
- Hyaluronic Acid Serum| Serum z kwasem hialuronowym (£5.99 lub 22 zł)
- Witamina C| Serum z witaminą C (£7.99 lub 39 zł)
- Turmeric Cream Moisturiser| Krem nawilżający (£7.99 lub 39 zł)
- SPF
Wieczorem:
- mycie
- Hyaluronic Acid Serum| Serum z kwasem hialuronowym
- Retinol Serum| Serum z retinolem (£9.99 lub 47 zł)
- Rosehip Oil| Olejek różany (£6.99 lub 34 zł)
Rutyna pielęgnacyjna dla skóry tłustej z rozszerzonymi porami oraz przebarwieniami
Rano:
- Salicylic Acid Cleanser (£10.99 lub 52 zł)
- Hyaluronic Acid Serum (£5.99 lub 22 zł)
- Beta Hydroxy Acid (£9.99)
- Hemp Moisturiser Oil Cream Moisturiser (£7.99 lub 39 zł)
- SPF
Wieczorem:
- Salicylic Acid Cleanser
- Hyaluronic Acid Serum
- Niacinamide (£6.99 lub 35 zł)
- Tranexamic Acid Overnight Treatment (£14.99)
Plus dodatkowo Kaolin Mask (£4.99 lub 26 zł) 1-2 razy w tygodniu po myciu.
Rutyna pielęgnacyjna dla skóry dojrzałej tłustej/mieszanej:
Rano:
- Salicylic Acid Clenaser| Płyn oczyszczający z kwasem salicylowym (£10.99 lub 52 zł)
- Hyaluronic Acid Serum| Serum z kwasem hialuronowym (£5.99 lub 22 zł)
- Q10 Serum (£4.99 lub 26 zł)
- Hemp Moisturiser Oil Cream Moisturiser| Olej z konopi (£7.99 lub 39 zł)
- SPF
Wieczorem:
- Salicylic Acid Cleanser| Płyn oczyszczający z kwasem salicylowym
- Niacinamide| Serum z niacynamidem (£6.99 lub 35 zł)
- Retinol Serum| Serum z retinolem (£9.99 lub 47 zł)
- Hemp Moisturiser Oil Cream Moisturiser| Olej z konopi
Rutyna pielęgnacyjna dla skóry tłustej i trądzikowej
Rano:
- Salicylic Acid Clenaser| Płyn oczyszczający z kwasem salicylowym (£10.99 lub 52 zł)
- Hyaluronic Acid Serum| Serum z kwasem salicylowym (£5.99 lub 22 zł)
- Beta Hydroxy Acid (£9.99)
- Hemp Moisturiser Oil Cream Moisturiser| Olej z konopi (£7.99 lub 39 zł)
- SPF
Wieczorem:
- Salicylic Acid Clenaser| Płyn oczyszczający z kwasem salicylowym
- Hyaluronic Acid Serum| Serum z kwasem hialuronowym
- Niacinamide| Serum z niacynamidem (£6.99 lub 35 zł)
- Rosehip Oil| Olejek różany (£6.99 lub 34 zł)
Plus dodatkowo Kaolin Mask| Maska do twarzy (£4.99 lub 26 zł) 1-2 razy w tygodniu po myciu.
Oczywiście powyższe rutyny to tylko przykłady. Możecie dodawać czy odejmować poszczególne produkty lub zamieniać je na inne. Na przykład jeśli masz skórę tłustą możesz również stosować Zinc Oxide Cream Moisturiser (£8.99 lub 43 zł) czy Glycolic Acid Liquid Toner (£4.50 lub 34 zł). Ta z tendencją do trądziku powinna ucieszyć się chociażby z Retinol Serum (£9.99 lub 47 zł) czyli retinolu, który pomaga leczyć wypryski oraz działa przeciwzmarszczkowo. Cera sucha może także polubić się z Squalene Oil (£5.80 lub 43 zł) lub kwasem mlekowym Lactic Acid Serum (£5.15 lub 39 zł), Turmeric Cream Moisturiser (£7.99 lub 39 zł) oraz Hemp Moisturiser Oil Cream Moisturiser (£7.99 lub 39 zł). Jeśli macie problemy z cieniami pod oczami oraz opuchlizną do swojej rutyny możecie również dodać Brighten-i Eye Cream (£8.99 lub 49 zł) lub Caffeine Serum (£8.99 lub 43 zł), natomiast Retinol Eye Cream (43 zł) został opracowany by pozbyć się drobnych linii i zmarszczek oraz chronić bardzo cienką w tym miejscu skórę.
PS: Jeśli dopiero co zaczynacie swoją przygodę z pielęgnacją to pamiętajcie, że witamina C od The Inkey List posiada stężenie 30%, kwas glikolowy 10%, a retinol 1.5% co może być za dużo dla osoby, która nigdy wcześniej nie miała do czynienia z tego typu produktami. Przed ich użyciem koniecznie wykonajcie test uczuleniowy lub zaczynajcie stopniowo dodawać te kosmetyki do swojej pielęgnacji (1-2 razy w tygodniu). Powyższa rutynę pielęgnacyjne zostały zaproponowane przez markę.
________________________________
Jak widzicie moim zachwytom nad The Inkey List nie ma końca i już nie mogę doczekać się gdy w lutym wypuszczą kolejne produkty. Na pewno nie jest to mój ostatni post o marce więc wkrótce spodziewajcie się kolejnych. Zdążyliście już sporządzić listę kosmetyków The Inkey List? Zaciekawiła Was tak bardzo jak mnie czy raczej wcale się nią nie interesujecie? :)