Myłam twarz mydłem! Jak zareagowała na to moja tłusta i trądzikowa cera? Recenzja mydła Herbivore Botanicals Bamboo Charcoal Clenasing Bar.


Mydło. Za czasów naszych babć te perfumowane, często sprowadzane z zagranicy kojarzyły się z luksusem i wyciągane były tylko na przybycie gości czyli na wyjątkowe okazje. Pamiętam jak moja mam opowiadała, że wystarczyło się takim umyć i nikomu nie były potrzebne perfumy. Z czasem jednak straciły na swojej popularności na rzecz żeli pod prysznic, znacznie łagodniejszych oraz łatwiejszych w użyciu. Wytwórcy mydeł jednak nie spoczęli na laurach i zaczęli tworzyć nowe receptury, dodawać olejki eteryczne, naturalne składniki, lecznicze esencje, a co więcej obecnie sporo z nich wytwarzane jest dzięki pracy ludzkich rąk, a nie maszyn. Wszystko po to by zachęcić dosyć wybrednego, już lepiej dziś wyedukowanego klienta. Mimo wszystko mam wrażenie, że mydła wciąż nie są tak popularne jakby chcieli tego ich producenci, a już na pewno nie te polecane do oczyszczania twarzy. Czy słusznie odesłano je do lamusa by w końcu stały się czarną owcą produktów myjących? Dziś na blogu opowiem Wam jaki jest mój stosunek do tego typu produktów oraz przedstawię opinię już jakiś czas stosowanego przeze mnie mydła Herbivore Botanicals Bamboo Charcoal Cleansing Bar (10 GBP). Dlaczego mimo tego, że jest to świetny produkt nie stosuję go codziennie?

Uwielbiam minimalistyczne opakowania i naturalne składy marki Herbivore Botanicals. Mydełko otrzymujemy w zgrabnym, małym kartoniku gdzie spoczywa schowane bez żadnego dodatkowego zabezpieczenia w postaci folii czy papierka. Wystarczy odrobina wody by wytworzyć sporą ilość piany, spodziewam się więc, że produkt ten starczy mi na wieki. Bardzo lubię też jego delikatny, ziołowy zapach, który sprawia iż nie mogę się doczekać kolejnego użycia i z utęsknieniem czekam na dzień, w którym znów się spotkamy. Niby tylko mydło, a daje tyle przyjemności!  



Od zawsze unikam tego typu produktów jak ognia, bo wiem, że przy dłuższym stosowaniu potrafią zrobić krzywdę, a szkody jakie wyrządzają nie są łatwe do naprawienia. Jednak to od Herbivore Botanicals skusiło mnie naturalnym składem, opisem i obietnicą producenta, który zapewnia iż świetnie nadaje się do cery tłustej oraz trądzikowej. Najbardziej jednak przekonujące są pozytywne opinie. I chodzi mi tu o całą masę wręcz zachwyconych klientów, którzy utrzymują iż kupują ten produkt od lat. Możecie sprawdzić gdzie chcecie i ze świecą szukać negatywnych komentarzy pod adresem tego mydła. Czy mnie to dziwi? Nie, bo sama również uważam, że jest naprawdę świetne, choć mam też swoje ale. Oczyszcza dobrze. A nawet bardzo dobrze. I pisząc to mam na myśli wręcz piszącą z czystości skórę. Oczywiście nie jest to moje najlepsze doznanie, ale na szczęście utrzymuje się na twarzy jedynie kilka chwil. Naprawdę łatwo o nim zapomnieć.

W składzie produktu znajdziecie same naturalne substancje takie jak: olej kokosowy, palmowy, z bergamotki, drzewa herbacianego, a także oliwę z oliwek, tokoferol (witamina E), węgiel oraz białą glinkę. Od jakiegoś czasu staram się już nie analizować obsesyjnie listy INCI, bo nie posiadam wykształcenia, które pozwoliłoby mi to zrobić w sposób dokładny i rzetelny, a nawet gdyby to często nie konkretny składnik ma znaczenie, a jego stężenie, pochodzenie czy chociażby formuła kosmetyku. Gdyby moje opętanie nie minęło pewnie w życiu nie spojrzałabym w stronę tego mydła, bo zawiera sporo potencjalnie komedogennych i mogących wywołać podrażnienie substancji. Moja cera jednak nie potwierdziła tych czarnych wizji na jakie byłam przygotowana. Ani razu mydło nie wywołało u mnie uczucia ściągnięcia czy swędzenia i nie miałam też suchej, wołającej o nawilżenie cery. Byłam w szoku, że nie udało mi się odnotować żadnych skutków ubocznych mimo tak porządnie oczyszczającego produktu. Dopiero wtedy zrozumiałam skąd wzięło się morze pozytywnych recenzji. Jedyne co odnotowałam to czysta, mięciutka i super gładka cera. Właśnie takiego efektu końcowego oczekujemy od naszego produktu myjącego. 



Mimo wszystko po jakimś czasie przestałam sięgać po to mydło każdego dnia i obecnie ląduje na mojej twarzy tylko kilka razy w tygodniu. Dlaczego? Z powodu jego pH (miara stopnia kwasowości roztworów wodnych). Niestety w Internecie nie znalazłam żadnych informacji na ten temat, ale napisałam do marki i okazało się, że jest to wysokie 9 czyli niezbyt przyjazne dla skóry, która powinna mieć odczyn 5.5, a od niedawna utrzymuje się nawet, że poniżej 5. Codzienne stosowanie produktów o tak wysokim pH jak mydło Herbivore Botanicals może niestety pozostawić po sobie sporo szkód. Gdy utrzymuje się ono na odpowiednim poziomie skóra nie traci zdolności do regeneracji oraz może zapobiec utracie wody, a nasza cera nie jest wtedy tak narażona na występowanie egzemy czy trądziku. Zaburzone pH może prowadzić do wysuszenia, swędzenia, ściągnięcia oraz chorób bakteryjnych czy wyprysków. Należy również pamiętać, że im częściej będziemy sięgać po tego typu produkty tym dłużej naszej skórze zajmie regeneracja i dojście do odpowiedniego, zdrowego pH. 

Czy w takim razie wszystkie mydła są złe? Na rynku można znaleźć kilka tego typu produktów utrzymujących pH na poziomie 5.5. Mowa tu chociażby o SebaMed Cleansing Bar, Avene Cold Cream Ultra Rich Cleansing Bar czy Galinee Cleansing Bar. Nie znaczy to jednak, że nie możecie sięgać po inne mydła jeśli naprawdę bardzo je lubicie (choć oczywiście nie jestem fanką tego pomysłu). W tym roku jednak przerzuciłam się na bardzo delikatne, zazwyczaj nie pieniące się i otulające produkty myjące mimo iż nie przypominam sobie by SLSy kiedykolwiek zrobiły mi większą krzywdę. Nie wywaliłam jednak z łazienki dobrze oczyszczających kosmetyków gdyż zauważyłam iż moja skóra potrzebuje ich towarzystwa co jakiś czas, bo w przeciwnym razie wygląda niezdrowo, łatwiej się zapycha, a zaraz po tym przychodzi wysyp.


Skład: Saponified Oils of Cocos nucifera (Coconut) Oil, Olea europaea (Olive) Fruit Oil, Elaeis guineensis (Sustainable Palm) Oil, Tocopherol (Vitamin E), Kaolinite (White Clay), Activated Bamboo Charcoal, Melaleuca alternifolia (Tea Tree) Leaf Oil, Citrus bergamia (Bergamot) Essential Oil




Podsumowując więc nie wyłamuję się i również polecam mydło Herbivore Botanicals Bamboo Charcoal Cleansing Bar. Nie namawiam jednak do stosowania go każdego dnia, ale oczywiście jest to kwestia indywidualna, bo nasze cery są różne oraz na ich stan ma wpływ też sporo innych czynników. Czytałam nawet komentarze, w których klienci utrzymywali, że stosują wyżej wspomniany produkt od bardzo dawna oraz sięgają po niego aż trzy razy dziennie (!), a mimo to dalej są zadowoleni z jego działania i nigdy nie narzekają na suchą, pękającą skórę. Tak jak zawsze polecam nie skupiać się na tym co mówią oraz piszą, a bardziej na obserwowaniu jak cera reaguje na dany produkt, bo ona najlepiej nam powie czy wyrządził jej jakąś krzywdę i natychmiast mamy zaprzestać po niego sięgać. Ja bez wątpienia mam zamiar przetestować jeszcze kilka rodzajów mydeł i pewnie będą to te, o których wspomniałam wyżej. Także jeszcze tu o nich usłyszycie :)





INSTAGRAM

Land of Vanity. Theme by STS.