W końcu po dość długim czasie wracam z recenzją produktu do makijażu. Wiem, że ostatnio troszkę za bardzo skupiłam się na pielęgnacji, ale mam coś na swoje wytłumaczenie. Ja po prostu rzadko kupuję kolorówkę. Posiadam swoich ulubieńców i w poprzednim roku trochę się na nich zawiesiłam nie dając szansy nikomu innemu. Mam też od siebie bana na kupowanie podkładów od kiedy odkryłam jedyny, który się u mnie sprawdza z prostego powodu: zaczęło mi brakować na nie miejsca. Obecnie zebrałam ich naprawdę sporą kolekcję, a w niej takie marki jak Nars, Smashbox, Estee Lauder, Bare Minerals itp. Nie są to tanie produkty, a spoczywają na dnie szuflady już od bardzo długiego czasu, użyte kilka razy i jeśli nawet wkrótce zmienią miejsce pobytu to pewnie nie zajdą dalej niż do kosza na śmieci pod moją toaletką. Podobnie się ma u mnie z różami i bronzerami, a przez ostatni rok dałam radę tylko zużyć sporą ilość korektorów oraz pudrów. Produkt, który dziś mam Wam zamiar pokazać dobił dna co jak widać jest u mnie dosyć nietypowym zjawiskiem, dlatego właśnie postanowiłam o nim opowiedzieć. Już sam tytuł sugeruje czego dotyczyć będą przypisy końcowe więc pewnie jedyne na co czekacie to wytłumaczenie dlaczego tak bardzo lubię paletkę Hourglass Surreal Light Ambient Lighting Edit Palette.
Nie wierzę, że dacie radę przejść obojętnie obok tego opakowania z marmurowym motywem. Jest naprawdę prześliczne, ale też solidne, posiada lusterko, łatwo się otwiera i zamyka, a jego rozmiar sprawia, że to idealny kompan w podróży. W środku znajdziecie puder wykończeniowy Finishing Powder Surreal, bronzer Surreal Bronzer, dwa róże Blush Surreal Glow i Effect oraz rozświetlacz Surreal Strobe Powder.
1. Surreal Light Finishing Powder to właśnie puder wykończeniowy. Jego zadaniem jest nadanie efektu photoshopa na skórze: zmniejszenie widoczności porów, wygładzenie, rozświetlenie oraz rozproszenie światła. Nie jestem Wam w stanie powiedzieć czy potrafi utrwalić makijaż, bo w tym celu nigdy go nie stosowałam. Potrafi być widoczny pod światło więc jedyne co robię to omiatam pudrem twarz starając się by zostało go na niej jak najmniej. Wtedy daje naprawdę cudowny efekt rozświetlenia! Subtelny, ale zdecydowanie do odnotowania w postaci skóry wyglądającej młodziej, ładniej, lepiej oraz zdrowiej. Oczywiście możecie również bez problemu aplikować na niego róż oraz bronzer i też będzie zachowywał się przyzwoicie. Kocham ten puder za to, że potrafi po kilku ruchach pędzlem diametralnie odmienić wygląd makijażu. Jak za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki! Chętnie kupiłabym go osobno i na pewno się nad tym zastanowię, bo chyba już nie mogę żyć bez tego produktu.
2. Surreal Bronze Light to bronzer o optymalnym ciepłym, może odrobinę różowym odcieniu z domieszką błysku. Blenduje się bez problemu, a jego intensywność można łatwo budować, dzięki czemu nie musicie się obawiać, że przesadzicie i stworzycie nieestetyczne plamy, które później ciężko ukryć. Bronzer ten to świetny wybór dla osób takich jak ja, które nie lubią nachalnego, mocnego konturowania i wymagają jedynie efektu delikatnej opalenizny bez zbyt pomarańczowego lub zbyt żółtego odcienia.
3. Surreal Blush Glow to róż, który również ma optymalny, brzoskwiniowy, ciepły odcień i satynowe wykończenie. Tak samo jak wyżej wspomniany bronzer łatwo się blenduje, jego intensywność można stopniować i na szczęście nie serwuje nam przesadnego błysku.
4. Blush Surreal Effect jest bardziej różowy z domieszką ciepłego, koralowego odcienia. Również ma satynowe wykończenie, nie pyli się tak bardzo przy aplikacji i można budować jego intensywność. Tak jak przy reszcie wyżej wspomnianych produktów nie miałam problemu z blendowaniem różu i bardzo podobał mi się subtelny efekt jaki mogłam nim osiągnąć, chociaż wciąż utrzymuję, że najlepiej wygląda połączenie całej trójki.
5. Surreal Strobe Light to rozświetlacz i jedyny produkt, którego nie dałam rady zużyć. Zwyczajnie dlatego, że akurat z nim polubiłam się najmniej. Nie jest zły, ale posiada odcień, którego nie lubię w tego typu produktach. Wolę jasne, bardziej zimne, a ten jest zdecydowanie za ciepły, za żółty z domieszką brzoskwini. Fajnie, że daje subtelny efekt, bez przesadnego, dostrzegalnego z kosmosu błysku i żałuję, że nie dałam rady chociaż trochę się do niego przekonać. Może jeszcze kiedyś wrócę do tego produktu.
Czytając powyższe wypociny jestem zmuszona przeprosić Was za moje opisy odcieni, bo zdaję sobie sprawę, że nie są idealne, ale zawsze sprawia mi to ogromna trudność i może dlatego tak często ociągam się z recenzją kosmetyków do makijażu. Na pewno jednak nie mam problemu z wyrażeniem jak bardzo jestem zadowolona z tej paletki. Każdy produkt, który ukrywa jest dobrze napigmentowany, blenduje się niesamowicie łatwo, nie stwarza zagrożenia nawet dla kogoś kto nie ma wprawy, a jej optymalny rozmiar pozwala zabrać to cudo w każdą podróż dzięki czemu zaoszczędzamy tak ważne podczas pakowania miejsce. W efekcie jaki daje się osiągnąć tą paletką jestem po prostu zakochana (rozświetlony, nieprzerysowany oraz dodający blasku makijaż) i przez ostatni rok sięgałam po nią praktycznie codziennie. Wady? Dla mnie nie ma żadnych (no może wysoka cena), chociaż muszę zaznaczyć, że jeśli ma się zamiar aplikować na przykład tylko jeden róż czy bronzer to pewnie ich wydobycie może sprawiać trudności, bo ciężko będzie nie omieść pędzlem reszty, która znajduje się tuż obok. Osoby z ciemniejszą karnacją powinny zrezygnować z zakupu tej paletki, bo większość produktów może być praktycznie niewidoczna na ich cerze. Świetnie się natomiast nada dla bladziochów. Jak dla mnie Hourglass Surreal Light Ambient Lighting Edit Palette (69 GBP) to hit ostatniego roku!
PS: Swatche zostały pożyczone, bo z mojej paletki już nic się nie dało wydobyć ;) Z tego co widzę są dużo ciemniejsze niż na żywo więc pewnie zdjęcie robione było bez oświetlenia.
2. Surreal Bronze Light to bronzer o optymalnym ciepłym, może odrobinę różowym odcieniu z domieszką błysku. Blenduje się bez problemu, a jego intensywność można łatwo budować, dzięki czemu nie musicie się obawiać, że przesadzicie i stworzycie nieestetyczne plamy, które później ciężko ukryć. Bronzer ten to świetny wybór dla osób takich jak ja, które nie lubią nachalnego, mocnego konturowania i wymagają jedynie efektu delikatnej opalenizny bez zbyt pomarańczowego lub zbyt żółtego odcienia.
3. Surreal Blush Glow to róż, który również ma optymalny, brzoskwiniowy, ciepły odcień i satynowe wykończenie. Tak samo jak wyżej wspomniany bronzer łatwo się blenduje, jego intensywność można stopniować i na szczęście nie serwuje nam przesadnego błysku.
![]() |
Źródło: Klik |
4. Blush Surreal Effect jest bardziej różowy z domieszką ciepłego, koralowego odcienia. Również ma satynowe wykończenie, nie pyli się tak bardzo przy aplikacji i można budować jego intensywność. Tak jak przy reszcie wyżej wspomnianych produktów nie miałam problemu z blendowaniem różu i bardzo podobał mi się subtelny efekt jaki mogłam nim osiągnąć, chociaż wciąż utrzymuję, że najlepiej wygląda połączenie całej trójki.
5. Surreal Strobe Light to rozświetlacz i jedyny produkt, którego nie dałam rady zużyć. Zwyczajnie dlatego, że akurat z nim polubiłam się najmniej. Nie jest zły, ale posiada odcień, którego nie lubię w tego typu produktach. Wolę jasne, bardziej zimne, a ten jest zdecydowanie za ciepły, za żółty z domieszką brzoskwini. Fajnie, że daje subtelny efekt, bez przesadnego, dostrzegalnego z kosmosu błysku i żałuję, że nie dałam rady chociaż trochę się do niego przekonać. Może jeszcze kiedyś wrócę do tego produktu.
Tak prezentuje się dziś praktycznie zużyta paletka :) |
Czytając powyższe wypociny jestem zmuszona przeprosić Was za moje opisy odcieni, bo zdaję sobie sprawę, że nie są idealne, ale zawsze sprawia mi to ogromna trudność i może dlatego tak często ociągam się z recenzją kosmetyków do makijażu. Na pewno jednak nie mam problemu z wyrażeniem jak bardzo jestem zadowolona z tej paletki. Każdy produkt, który ukrywa jest dobrze napigmentowany, blenduje się niesamowicie łatwo, nie stwarza zagrożenia nawet dla kogoś kto nie ma wprawy, a jej optymalny rozmiar pozwala zabrać to cudo w każdą podróż dzięki czemu zaoszczędzamy tak ważne podczas pakowania miejsce. W efekcie jaki daje się osiągnąć tą paletką jestem po prostu zakochana (rozświetlony, nieprzerysowany oraz dodający blasku makijaż) i przez ostatni rok sięgałam po nią praktycznie codziennie. Wady? Dla mnie nie ma żadnych (no może wysoka cena), chociaż muszę zaznaczyć, że jeśli ma się zamiar aplikować na przykład tylko jeden róż czy bronzer to pewnie ich wydobycie może sprawiać trudności, bo ciężko będzie nie omieść pędzlem reszty, która znajduje się tuż obok. Osoby z ciemniejszą karnacją powinny zrezygnować z zakupu tej paletki, bo większość produktów może być praktycznie niewidoczna na ich cerze. Świetnie się natomiast nada dla bladziochów. Jak dla mnie Hourglass Surreal Light Ambient Lighting Edit Palette (69 GBP) to hit ostatniego roku!
PS: Swatche zostały pożyczone, bo z mojej paletki już nic się nie dało wydobyć ;) Z tego co widzę są dużo ciemniejsze niż na żywo więc pewnie zdjęcie robione było bez oświetlenia.