Najlepszy olejek do cery tłustej i trądzikowej? Pyunkang Yul Oil- olejek do pielęgnacji skóry twarzy.



Przyszedł w końcu czas gdy trend na azjatyckie kosmetyki troszkę odszedł w cień i przestałam marzyć by zapełnić nimi moją półkę z codzienną pielęgnacją. Oczywiście to nie tak, że się sparzyłam czy zawiodłam na każdym produkcie, który testowałam płacząc nad wydanymi pieniędzmi i zmarnowanym czasem. Po prostu w końcu zrozumiałam, że wybieranie skrajności takich jak tylko naturalna pielęgnacja czy tylko koreańskie kosmetyki wcale nie służą mojej cerze. Odmówiła mi bycia rasistką i wyraźnie dała znać, że lubi produkty każdego rodzaju: polskie, azjatyckie, angielskie, naturalne, apteczne czy salonowe. W końcu też zrozumiałam, że dziesięć kroków pielęgnacji to naprawdę fajna sprawa, ale zbyt czasochłonna, a co więcej mojej skórze taki rytuał wcale nie jest potrzebny do szczęścia. Poza tym my Polki żyjemy w całkiem innym klimacie, odżywiamy się też różnie, mamy zupełnie odmienne potrzeby niż Azjatki więc ściąganie od nich rutyny kropka w kropkę często nie przynosi pożądanych efektów, a nawet może zaszkodzić. Obecnie stosuję niewiele produktów pochodzących ze wschodu, ale na pewno chciałabym się z Wami podzielić opinią na temat olejku marki Pyunkang Yul. Sięgam po niego już od dłuższego czasu i w końcu jestem gotowa opowiedzieć o nim więcej. Zapraszam!

Pyunkang Yul Olejek| ok. 18 GBP lub 73 zł


Markę Pyunkang Yul pragnęłam przetestować gdy tylko ujrzałam jej cudowne opakowania oraz naprawdę fajne składy. Do zakupu produktu zmusiła mnie przesuszona i wołająca o nawilżenie cera, a że nie jest on komedogenny byłam pewna iż "uleczy" mnie taka dawka różnego rodzaju olejków. Kosmetyk umieszczono w szklanej buteleczce z wygodną pipetą. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to niczym nie zabezpieczona, papierowa naklejka, która z czasem zbiera tłuste odciski, brudzi się i niszczy. Oczywiście nie zaskoczę Was pisząc iż produkt ma tłustą, bezbarwną konsystencję o mocnym, ziołowym zapachu. Fanów naturalnej pielęgnacji pewnie usatysfakcjonuje skład, w którym znajdziecie aż 7 różnego rodzaju olejków oraz masło shea. W kolejności od najwyżej umieszczonego w INCI mamy olej jojoba, słonecznikowy, z geranium, z liści rozmarynu, z owoców cytrusowych, lawendowy oraz bergamotki. Każdy posiada naprawdę cudowne właściwości. Miedzy innymi łagodzenie podrażnień, regulowanie pracy gruczołów łojowych, działanie antybakteryjne, przeciwstarzeniowe, łagodzące, antysepetyczne oraz wzmacniające barierę hydrolipidową skóry. Jak widzicie jest tego sporo.

  
Olejek nie jest okropnie tłusty czy ciężki i  przeważnie staram się go stosować z kwasem hialuronowym lub jakimś lekkim serum. Od czasu do czasu tylko aplikuję produkt solo, ale wtedy potrzeba mu trochę czasu by się całkowicie wchłonął (przy mało oszczędnym nakładaniu). Na szczęście gdy pozostawię go na noc, rano już nie ma po nim śladu. Oczywiście nie polecam regularnego stosowania olejków bez żadnego nośnika, bo może to przynieść odwrotny skutek i wtedy przyczynią się do wysuszenia skóry. Działanie produktu oceniam bardzo pozytywnie. Dał mi wszystko czego potrzebowałam: lekkość, nawilżenie, zmiękczenie skóry oraz sprawił, że zaczęła ona wyglądać zdrowo, odzyskała blask i pozbyłam się w końcu suchych skórek. Co więcej mimo iż w tym produkcie połączono tak dużą ilość olejków, nie zauważyłam by zapchał mi pory lub przyczynił się do powstawania zaskórników czy wyprysków. Zdecydowanie jest to jeden z najlepszych olejków z jakimi miałam do czynienia i na podium stawiam go zaraz obok Borage Seed Oil z The Ordinary. Polecam!


Skład:  Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Geranium Maculatum Oil, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Oil, Citrus Medica Limonum (Lemon) Fruit Oil, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Oil






INSTAGRAM

Land of Vanity. Theme by STS.