
Lato
w tym roku wciąż mocno się trzyma i nawet nadejście typowo jesiennych
miesięcy nie jest w stanie odstraszyć dni pełnych Słońca. Tylko rześkie
poranki i chłodne wieczory przypominają o nieuchronnym przemijaniu,
szeleszczących pod stopami liściach, ogniu strzelającym w kominku i
wieczorach spędzonych pod kocem z ulubioną książką w dłoniach. Nadejście
nowego sezonu aż kusi do ruszenia na zakupy, chociaż dłuższą chwilę się
zastanawiając to zawsze jest na nie dobry czas :) Staram się nie ulegać
modzie i panującym trendom, ale ostatnie tygodnie pozmieniały nieco w
mojej głowie, stylu i preferencjach kolorystycznych, więc postanowiłam
zmienić kilka zbyt oczywistych oraz nudnych przyzwyczajeń. Zapragnęłam
czegoś nowego, bardziej wyrazistego i mocnego. Po raz pierwszy zapowiedź
nowych trendów uznałam jako zachętę i postanowiłam wprowadzić kilka z
nich do swojego makijażu, który dopiero od kilku miesięcy nabrał wyrazu,
stał się bardziej pewny siebie i przede wszystkim wykonywany jest
poprawnie. Dziś podzielę się z Wami 5 jesiennymi nowościami w makijażu,
które zwróciły moją uwagę i już niebawem okraszą moją toaletkową
szufladę kosmetykami potrzebnymi do ich wykonania.
1|Gotyckie usta
Dotychczas
czerwieni mówiłam nie. Czułam się w niej źle, przerysowanie i zbyt
krzykliwie. Od kilku tygodni na moich ustach króluje fuksja, róże i
szarości. Me osobiste preferencje nie uległy zmianie i nadal w takich
kolorach czuję się nieco dziwnie, ale z każdym następnym nałożeniem
patrzę na nie przychylniejszym okiem. Nie zawsze muszę wyglądać super
dziewczęco i w końcu chcę od czasu do czasu sięgnąć po coś bardziej
kobiecego. Ostatnio na wybiegach zapowiadających nowy, jesienny sezon
królowały mocne, wyraziste i odważne kolory na ustach. Ciemne
czerwienie, fiolety lub zadziorne bordo. Najbardziej w oko wpadły mi
odcienie ciemnego wina i to właśnie po takie będę sięgać tej jesieni.
Wybór tego typu pomadek jest ogromny, ale ja już znalazłam dwie, które
na pewno na stałe zamieszkają na mojej toaletce. Pierwsza to NYX Liquid Suede Cream Lipstick w odcieniu Cherry Skies.
Bardzo głęboka, ciemna, wampirza czerwień. Wydaje się idealna na
wieczór Haloween w towarzystwie czarnego, zamszowego chokera. Pragnę się
zmierzyć z tym odcieniem i oswoić moje oczy z jego mocą i śmiałością.
Kolejny wybór padł na produkt z nieco wyższej półki, czyli NARS Audacious Lipstick w kolorze zwanym Bette.
Ta pomadka to typowo winny odcień, nieco krwisty i połyskujący. Wygląda
pięknie i nikt na pewno nie przejdzie obok niej obojętnie. Myślę, że
czerwieni mimo wszystko nie pokocham, ale chętnie spróbuję tych odcieni i
dorzucę dużo szaleństwa do mojego codziennego looku.


2|Goło i z roświetleniem
Nie
tylko azjatycka pielęgnacja ostatnio mocno wkradła się do mieszkań
kobiet na całym świecie, ale również trendy w makijażu i tak zwany make up no make up.
Obecnie w ciągu tygodnia więcej chodzę saute, oprócz tego odpuściłam
trochę ciężkim, kryjącym podkładom i staram się dawać mojej skórze jak
najwięcej oddechu. Myślę jednak, że nigdy nie przestanę kochać mocnego,
widocznego i kryjącego makijażu. Dlatego trend, o którym wspomniałam
wyżej raczej nie stanie się moją codziennością i nie odprawi ulubionych
podkładów do kosza. Jest w nim jednak coś co sobie podkradłam,
przygarnęłam i po swojemu pokochałam. Mam na myśli błysk, rozświetlacze i
glow! Od kiedy zrezygnowałam z typowego konturowania oraz bronzerów i
modeluję moją twarz jedynie “światłem” podobam się sobie jeszcze
bardziej. A co więcej zaczęłam dostawać komplementy, że wyglądam świeżo,
rześko i aż bije ode mnie radość. Skończyłam z tępym matem, na który od
lat skazywane są posiadaczki tłustej cery. Moja kolekcja rozświetlaczy
wciąż się powiększa, a ja chcę mieć ich jeszcze więcej. Do ulubionych na
pewno należą: MAC Lightscapade, Crushed Pearl z paletki Glow Kit od Anastasia Beverly Hills, NYX Liquid Higlighter, Laura Mercier Candlelight.
Jak na razie ten trend zostaje ze mną i myślę, że w zestawie z
kruczoczarnymi rzęsami i wampirzymi ustami, będzie komponował się
pięknie.



3|Graficzna kreska
Kocie
oko czy idealna, dokładna czarna kreska to wciąż temat, który u mnie
nieco kuleje. Ciągle się uczę, ale już jest lepiej i nawet od czasu do
czasu uda mi się wyczarować coś całkiem wyjściowego. Na jesień
zaplanowałam w końcu nabrać wprawy i zacząć rysować perfekcyjne, czarne
linie. Jednak ponoć wcale nie muszę się aż tak starać. Bardzo podoba mi
się iż w nadchodzącym sezonie modne będą różne wariacje dobrze nam
znanych kresek. Zamiast stadardowo cienkich, obecnych ciągle w tych
samych miejscach, teraz możemy rysować grubo, inaczej i nieszablonowo.
Pozwalają nam wyjeżdżać, rozmazywać, a nawet malować dotychczas omijane
kąciki oka. Granicą jest jedynie nasza wyobraźnia. Zdaję sobie sprawę,
że taki makijaż będzie zwracał uwagę i nie odnajdzie się w każdej
sytuacji, ale i tak mam zamiar spróbować. Już dawno chciałam odważyć się
na coś podobnego, ale jednak ten styl jakiś czas trzyma się szablonu i
tylko najlepsi wizażyści pozwalają sobie na nieco wariacji w tym
temacie. Mi do takiego miana jeszcze daleko i nie staram się wyznaczać nowych
trendów, dlatego od czasu do czasu czekam na przyzwolenie i zgadzam się
na to co dyktują nam mistrzowie pędzla. Oczywiście wszystko z
rozsądkiem i w zgodzie z samą sobą lub po małych przeróbkach. Trend z
graficzną kreską czy jej rozmyciem niezwykle mi się spodobał i na pewno
podkradnę go tej jesieni. Obecnie moim ulubionym eyelinerem jest
miniaturka od Kat Von D Tatoo Liner i na pewno jej pełna wersja znajdzie się u mnie jeszcze w tym miesiącu. Zanim jednak pokochałam Kat bardzo lubiłam się z Super Liner Super Star od L'oreal.


 |
L'oreal|Kat Von D |
4|Brokatowe łzy
Cieszy
mnie, że ukochany błysk nie straci swojej mocy nawet jesienią. Kości
policzkowe czyi łuk kupidyna, zarażą teraz nim smutne powieki. Wiem, że
sporo z Was od dawna testuje foliowe cienie, brokatowe pyłki i
metaliczne wykończenie. Ja jednak jeszcze nie miałam odwagi na taki
krok i właśnie nadszedł czas by to zmienić. Może nie będę szaleć z
kolorowymi kreskami, ale z pewnością chcę nieco
rozpieścić moje powieki. Przyprószyć je trochę blaskiem i pozwolić dać o sobie znać.
Już jakiś czas temu zaopatrzyłam się w specjalny primer marki NYX,
który ma za zadanie ułatwić aplikację tego typu produktów. Obecnie
używam go jako bazy pod zwykłe cienie i w tej roli też bardzo dobrze się
spisuje. Od dawna ćwiczę wykonywanie makijażu oka i chociaż zachwycają
mnie prace naszych sławnych na YT wizażystek, zdecydowanie bardziej
podoba mi się tylko jeden, delikatnie połyskujący cień lub klasyczne
smokey. Nawet na wieczorne wyjścia preferuję minimalizm w tym temacie i
akurat tego nie mam zamiaru zmieniać. Na mojej błyszczącej liście do
zrealizowania znalazł się produkt od NYX i ich Face & Body Glitter w odcieniach: Copper, Rose i Glitter. Nie mogłabym też zapomnieć o pigmentach z MACa,
których wybór jest tak ogromny iż nie jestem teraz w stanie zdecydować,
jakie odcienie chciałabym posiadać. Jedno jest pewne: tej jesieni mam
zamiar błyszczeć. Może nie tylko w makijażu :)
5|Smokey wariacje
Makijaż
oka zwany smokey eye znany jest pewnie każdej z Was, bez względu na
poziom umiejętności w tej dziedzinie. Widziałam już mnóstwo jego
wariacji, jednak jak już wcześniej wspomniałam eksplozja kolorów nie do
końca do mnie przemawia. Jesienią ten trend w makijażu na pewno
zdominują ciemne odcienie, chociaż pierwsze skrzypce raczej będzie grała
czerń, szarości i rdza. I to na tych pierwszych dwóch kolorach pragnę
się skupić. Mam zamiar wypracować sobie swoje wariacje smokey zarówno na
wieczorne wyjście, jak i codzienny wypad do pracy. Skupię się na
mocniejszym blendowaniu i postaram się przetestować rożne techniki, tak
by znaleźć jedną, idealną dla siebie. Moje dosyć krótkie doświadczenia
jak na razie pozwoliły mi jedynie pokochać kredki od Rodial,
które są niezwykle miękkie i bardzo łatwo się z nimi pracuje. Nie chcę
jednak pozostawać tylko przy nich i na mojej jesiennej liście zapisałam
jeszcze kilka według mnie ciekawych propozycji. Wiem, że paletka Naked Smokey Eyeshadow Palette od Urban Decay
jest bardzo często nazywana najsłabszym produktem marki, ale jednak
jakaś część mnie bardzo chce sprawdzić na własnej skórze jak się spisze.
Dodatkowo zachwyciła mnie propozycja L’oreal i Smoking Nudes By Kristina Bazan Palette, chociaż ma sporo jasnych odcieni i Barry M Smokin’Hot Shadow & Blush Palette. Na pewno zdecyduję się na którąś z tych propozycji, a później już tylko będę ćwiczyć, ćwiczyć i ćwiczyć.



Wiem,
że nie każdy podąża za trendami i sama też rzadko zwracałam na nie
uwagę. W kwestii pielęgnacji słucham jedynie mojej cery, bo ona
najlepiej wie co lubi, a czego się boi. Jednak w temacie makijażu mogę
sobie pozwolić na nieco wariacji i przewrotności, dlatego w tym roku
chętnie podglądam co prezentują wizażyści. Nie każda propozycja skradła
moje serce i raczej nie wyobrażam sobie siebie w pomalowanych na czarno
lub fioletowo ustach lub posklejanych rzęsach, ale jestem gotowa na
eksperymenty.
A jak jest z Wami? Lubicie śledzić sezonowe
trendy czy raczej macie już wypracowany swój własny styl, którego nie
chcecie zmieniać?