Jako posiadaczka trądzikowej cery, wrażliwej na wybrane składniki uwielbiam dermokosmetyki. Nie będę też ukrywać, że moje ulubione produkty antycellulitowe pochodzą prosto spod igły marki Elancyl, a Klorane ze swoją serią mango (i nie tylko) już dawno skradli moje serce. Od dłuższego czasu przyjaźnię się też z marką Avene, która jest numerem jeden we Francji oraz numerem dwa w Europie (w sprzedaży aptecznej). Myślę, że mało jest osób, siedzących po uszy w kosmetykach i nie znających ich słynnej wody termalnej. Na pewno to główna atrakcja w małej wioseczce ukrytej w górach na południu Francji. W znajdującym się tam uzdrowisku, które odwiedza cała masa ludzi cierpiących na problemy skórne, uzdrawia się ich właśnie za pomocą tej słynnej wody termalnej. Z czasem miejsce to musiało zostać powiększone, bo taki ogrom zainteresowanych próbował znaleźć w nim ratunek. Avene dumnie przyznaje, że jako jedyna marka na świecie posiada kosmetyki dla skóry nadzwyczaj wrażliwej, nietolerującej i alergicznej, które są niezwykle sterylnie pakowane, tak by do środka nie przedostawały się bakterie i powietrze. Jak widzicie nie idzie oprzeć się marce Avene i warto spróbować chociażby ich wody termalnej. Ja dziś pokażę Wam za co ja ją uwielbiam i które kosmetyki skradły moje serce :)
Avene Thermal Spring Water/Woda termalna
Skoro już zaczęłam o niej prawić, pociągnę temat o najsłynniejszym produkcie marki Avene, czyli wodzie termalnej. Jak widzicie pod moim dachem zamieszkała cała jej rodzinka, o różnych rozmiarach, nawet tym “kieszonkowym”. Do wspaniałych właściwości “magicznej” wody zalicza się łagodzenie podrażnień, kojenie i przeciwdziałanie wolnym rodnikom. Nie jestem w stanie potwierdzić Wam ostatniej obietnicy, bo wolę przytakiwać efektom widocznym gołym okiem, ale pierwsze dwa przyrzeczenia jak najbardziej są zgodne z prawdą. I chociaż produkt ten nie posiada trylogii zobowiązań ma naprawdę masę zastosowań. Latem bezdusznie pozostawiam je w lodówce, by spragnionej i zgrzanej Słońcem skórze przynosił zimne ukojenie. Naprawi też zbyt pudrowy makijaż, złagodzi bolesne wypryski, ukąszenia i wysypki. Napiętej przez algowe lub glinkowe maseczki skórze przynosi ulgę i pomaga zapobiegać wysuszeniu. Nada się do każdej cery: suchej, wrażliwej, atopowej, alergicznej, odwodnionej, tłustej. Dla dorosłych i dzieci. Kobiet i mężczyzn. Według mnie jest niezbędna w pracy, domu, samochodzie, samolocie, na jachcie i dzikiej puszczy. Wiem, że nie każdemu chce się osuszać wodę termalną po każdym użyciu, ale uważam, że jest warta nawet pół godzinnych zabiegów. Jeśli macie suchą cerę polecam zaaplikować na nią ulubiony olejek, gdy twarz jeszcze będzie mokra od rozpylonej przed chwilą cieczy. Jak widzicie mogłabym pisać o niej godzinami, ale na koniec wspomnę tylko, że atomizer umieszczony u głowy opakowania idealnie rozpyla chłodną mgiełkę, która delikatnie pokrywa twarz malutkimi kropelkami. A i pamiętajcie, że niewolno wstrząsać wody termalnej! :)
Avene Emulsja do twarzy z bardzo wysoką ochroną przeciwsłoneczną 50+
“Lato, lato, lato czeka”. Razem z latem czeka filtr! Na pewno już doskonale wiecie, że nie możecie o nim zapomnieć szczególnie w gorące miesiące, chociaż zalecam pamiętać o filtrach cały rok. To dzięki nim najlepiej zapobiegniecie starzeniu się skóry i zdecydowanie stawiałabym te produkty przed kosmetykami anti-aging. Tutaj ufam tylko Avene i żaden inny produkt nie przypadł mi tak do gustu jak ich emulsja z bardzo wysoką ochroną przeciwsłoneczną. Nie zawiera parabenów i nie zatyka porów, za co moja trądzikowa cera bardzo jest jej wdzięczna. Emulsji woda nie jest straszna i jak chroni to już na sto procent. Oczywiście na pierwszym miejscu w składzie nie mogło zabraknąć słynnej wody termalnej. Nie zauważyłam by produkt wpływał niekorzystnie na moją trądzikową cerę. Posiada dosyć gęstą, treściwą konsystencję i trzeba włożyć nieco siły by porządnie pokryć nią całą twarz. Emulsja dosyć szybko się wchłania, ale pozostawia na buzi nieco lepki film. Mimo to nie wpływa na trwałość makijażu, a nawet lekko matuje, dzięki zawartości Laurynianu Glicerolu, który działa sebu-reguląjuąco. Produkt posiada malutkie opakowanie ze słoneczną szatą graficzną i wygodną pompkę, która dozuje tyle produktu ile tylko zechcecie. Lubię, polecam i na pewno na razie nie chcę jej zdradzać :)
Avene Cleanance/ Żel oczyszczający
Kiedy produkt mianuje się kosmetykiem do skóry z problemami to znaczy, że został stworzony dla mnie. Od kiedy trafiłam na ten żel około roku temu zawsze jest w mojej łazience i notorycznie zdradzany wraca do łask, gdy pełna wyprysków skóra znowu woła o pomoc. Nie zawiera mydła, nie zatyka porów i świetnie pielęgnują tłustą, trądzikową cerę. Odświeża i doskonale oczyszcza skórę, zmywając pozostałości makijażu, o których zapomniał płyn micelarny. Wspomagany kremami nie wysuszy cery. Wspaniale ją ukoi i przyniesie ulgę, gdy bolące wypryski nie pozwalają o sobie zapomnieć. Buteleczka otwierana poprzez odkręcenie korka widocznego u nasady to świetne i wygodne rozwiązanie. Żel bardzo delikatnie pachnie i nader mocno się pieni, dzięki czemu wystarczy go tylko odrobina. 200 ml towarzyszy mi przez wieki i należy mu się piątka za wydajność. Nie zaskoczę Was pewnie pisząc, że na pierwszym miejscu w składzie ma wodę termalną Avene? Uwielbiam ten żel, to zdecydowanie mój must have i niekwestionowany hit. Jeśli borykacie się z trądzikiem i macie tłustą cerę, to na pewno może być z tego miłość :)
Avene Cleanance/Emulsja matująco-regulująca
W moim zestawieniu hitów Avene nie mogło zabraknąć też emulsji matująco-reguląjącej. Jako królowa błysku, która bardzo chętnie pozbyłaby się swojego tytułu, w mojej pielęgnacji musi mieć swój kawałek miejsca krem matujący. W tym produkcie również znajdziecie wodę termalną, oraz składnik regulujący sebum Laurynian Glicerol. Jeśli szukacie mocnego nawilżenia raczej nie podejrzewałabym o to emulsję Avene, ale w kwestii nadania matu spisuje się bez zarzutu. Nie będę już Wam wypisywać co jeszcze oferuje ten produkt, bo jego recenzja już istnieje na blogu, a dodatkowo w tym samym poście poznacie sekrety urody Francuzek i porównacie jakie postępy poczyniłam w robieniu zdjęć :D
Avene Spray z bardzo wysoką ochroną przeciwsłoneczną 50+ i Mleczko SPF 30
Na koniec produkt “plażowy” (choć nie tylko) chroniący przed Słońcem czyli spray z bardzo wysoką ochroną przeciwsłoneczną SPF 50+. Kiedy tylko temperatury wzrosną, ochoczo zrzucamy zbędne ubrania i pokazujemy więcej ciała. Nie możemy jednak zapominać, że ono też wymaga od nas “płaszcza” ochronnego w postaci filtra. Spray Avene świetnie nadaje się do walki ze szkodliwymi promieniami. Stosuję je ja, synek i narzeczony. Jest naszym must have w upalne, letnie dni. Bardzo go lubię za to, że nie wybiela skóry i nie wyglądam po jego użyciu jak córka młynarza. Dosyć szybko się wchłania, pozostawiając skórę miękką, gładką i pokrytą niewidocznym woalem. Pachnie ładnie, delikatnie i na pewno nie da nam się we znaki. Na rozgrzanej plaży, otoczona ręcznikami, torbami i zabawkami synka cenię sobie wszelkie kosmetyki w formie sprayu. Sprawniej się je aplikuje, bo nie muszę co chwila odkładać opakowania by pokryć produktem całe ciało. Nie wiem czy tylko moja buteleczka tak działa, ale troszkę za bardzo rozrzuca zawartość na boki plując nią i pokrywając nawet te rzeczy, które emulsji nie potrzebują. Odrobinę mi to przeszkadza, ale mimo wszystko nie narzekam, bo wolę to niż mozolne wyciskanie i bieganie za synkiem co pięć minut z nową dawką kremu. W tym wypadku szybko i bez stresu wypsikam całe jego ciałko, a później już tylko modlę się by równie sprawnie udało mi się to wszystko rozsmarować zanim zanurzy się w piasku. Oczywiście emulsja nie zawiera parabenów, jest wodoodporna i nie powoduje powstawania zaskórników. A w tym roku na wakacje jedzie z nami jeszcze mleczko SPF 30, które także jest wodoodporne, szybko się wchłania i nie pozostawia białych śladów. Również pięknie, delikatnie pachnie i dodaje skórze miękkości, gładkości, a dodatkowo chroni przed szkodliwymi promieniami słonecznymi.
Mam nadzieję, że wśród tych kilku ulubieńców marki Avene znajdziecie coś dla siebie. Tylko o kremie matującym wspominałam wcześniej, a cała reszta jeszcze nie miała swojego miejsca na moim blogu, więc cieszę się, że mogłam Was z nimi zapoznać. Myślę, że marka Avene jest naprawdę godne polecenia i mimo iż posiadam ogrom ich produktów, podkreślam, że nie prowadzę z nią współpracy i nie dostałam od nich nic za darmo :) Tylko woda termalna o pojemności 150ml i mleczko pochodzą ze współpracy, ale nie bezpośrednio z dystrybutorem :)
Szybko piszcie co znacie, a co chcecie poznać :)
Szybko piszcie co znacie, a co chcecie poznać :)