Czy OCM szkodzi mojej trądzikowej cerze?/ Clinique Take the Day Off Cleansing Oil



Jesteście zwolenniczkami olejowej metody oczyszczania twarzy i zdążyła już ona skraść Wasze serca? A może dopiero się nad nią zastanawiacie i jeszcze nie jesteście pewne czy to dobry pomysł? Przeczytałam mnóstwo artykułów o OCM zanim wprowadziłam tą "wspaniałą" metodę do swojej pielęgnacji. Moja trądzikowa cera łatwo się zapycha i wystarczy nieodpowiedni dobór produktów do pielęgnacji, by rozpętać prawdziwą plagę wyprysków, bolących i uwierających, a ich gojenie to długi, powolny proces. Nie każdy wie, że taki rodzaj cery nie lubi tarcia, ciepła czy masażu, a przepisy na wykonanie olejowego oczyszczania twarzy zawierają wszystkie te czynności. Sztampowy opis i sposób wykonania OCM przeznaczony jest głównie dla cer suchych. Ja w kąt odrzuciłam ściereczki i gąbeczki roznoszące bakterie, które tylko czekają na atak w innym miejscu twarzy. Kluczową rolę w OCM stanowi również dobór olejku, bo nie każdy będzie współgrał z trądzikową cerą.  Nie chciałam ryzykować i rzucać wszystkiego na szalę losu, który dla mojej cery nie zawsze jest łaskawy. Zakochałam się w tym sposobie oczyszczania twarzy, ale by mi nie zaszkodził wykonuję go po mojemu (nie znaczy to, że inne metody są niepoprawne).  Dla własnego bezpieczeństwa postanowiłam zainwestować więc w produkt, który chociaż nie posiada naturalnego składu i tak naprawdę nie znajdziemy w nim żadnych olejków, zachowuje się tak jakby to one były jego podstawą. Mowa o Clinique Take The Day Off Cleansing Oil.

Moja cera już jakiś czas pozbawiona jest bolących, ropnych wyprysków, które latami pokrywały całą twarz, a nawet zdarza mi się dostawać coraz więcej komplementów na jej temat. Wiem jednak, że problem ten nie zniknął niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a jedynie odszedł w cień by czekać na chwilę, gdy przestanę pielęgnować skórę we właściwy sposób, a wtedy powróci bym znów mogła straszyć biedne dzieci, niczym senne koszmary. Potwierdzam każdą opinię, która mówi, że olejowe oczyszczanie twarzy jest jedną z lepszych metod zmywania makijażu, ale też polecam rozwagę i dogłębne zapoznanie się z tematem zanim ją rozpoczniecie.

OCM po mojemu, czyli jak je wykonuję by nie zaszkodziło mojej trądzikowej cerze?

                                                                                                 
  • olejek aplikuję tylko na chwilę, nie wykonuję długich masaży i nie pozostawiam go na kilka minut
  • jeśli używam mieszanek olejków to zmywam je jeszcze standardowym żelem do mycia twarzy by nie pozostała na niej tłusta warstwa
  • do zmywania produktu używam dłoni, a nie rozgrzanego, mokrego ręcznika
  • sięgam tylko po sprawdzone oleje, które nadają się do nakładania na cerę trądzikową (jojoba, arganowy)


Wystarczy, że stosuję się do każdego z wyżej wymienionych podpunktów i metoda OCM nigdy nie wyrządziła żadnej najmniejszej krzywdy mojej cerze.

Olejek marki Clinique jest odpowiedni do każdego rodzaju skóry, a ja uwielbiam go za to, że i z moją obchodzi się łaskawie, mimo kontrowersyjnego składu.

Fioletowa szata graficzna charakterystyczna jest dla serii Take The Day Off, która zyskuje już coraz szerszą rzeszę fanów, a zwłaszcza słynny balsam Cleansing Balm. Już na zdjęciach możecie zauważyć, że wysławiająca markę literka C podczas używania traci swój urok, łatwo się rysuje i nie robi już takiego wrażenia jak podczas zakupu. W tym przypadku liczy się dla mnie działanie, więc darowałam marce to drobne potknięcie. Poza tym kto by się przejmował logiem, gdy wygodna pompka bez zająknięcia oddaje taką ilość produktu jaka tylko nam się wymarzy. No i nie martwcie się, bo ja też przy zakupie szukałam wieczka, ale niestety nie stanowi ono elementu opakowania i nie zostało do niego przypisane. Na szczęście nie zauważyłam by to zaniedbanie wpłynęło na komfort używania, bo zamknięcie typu Open i Stop po stanowczym obróceniu pompki zdało egzamin nawet w samolotowej podróży.


Konsystencja olejku jest dosyć oczywista, chociaż tak jak wspomniałam żaden nie znajduje się w jego składzie. Nie posiada też ona zapachu i jest bezbarwna. Pozostaje jednak taka tylko do momentu zetknięcia się z wodą. Wtedy przemienia się w białą i mięciutką niczym pianka ciecz. Uwielbiam go za tą lekkość, brak tłustej i lepiącej się warstwy i za możliwość odpuszczenia sobie dodatkowego zmywania żelem do mycia twarzy. Zwykłe opłukanie wodą sprawia, że olejek znika z mojej cery nie obciążając jej i nie narażając jej na wysyp zaskórników.


Spokojnie mogłabym nazwać ten olejek Clinique Pogromca Makijażu, bo świetnie go zmywa i nie pozwala mu pozostawić po sobie nawet najmniejszego śladu. Oczyszczanie to prawdziwa przyjemność z tym produktem i nie wymaga zbyt wiele czasu co ceni sobie każda osoba, która po ciężkim, wyczerpującym dniu walki z codziennością, jedyne na co ma ochotę to szybka kąpiel i przytulenie głowy do poduszki. Mimo iż w składzie posiada w większości emolienty, które pozostawione na skórze mogą być komedogenne, łatwo się go zmywa i zauważyłam żadnego wpływu na cerę, prócz dokładnego usunięcia z niej resztek makijażu. Nie ma żadnych skutków ubocznych czy fałszywych obietnic zapisanych małym druczkiem. I chociaż chciałabym napisać o nim pieśń pochwalną nie mogę powiedzieć więcej niż już się rzekło. Oczywiście pozostawia moją skórę, gładką, czystą i doskonale przygotowaną do przyjęcia kolejnych kosmetyków pielęgnacyjnych. Nie zmywam nim tuszu, bo zarzuca na oczy niewidzialny woal, który utrudnia ostre widzenie, mimo iż nie powoduje szczypania i dyskomfortu. 




Polecam go ponieważ świetnie zmywa makijaż, nie posiada substancji zapachowych czy drażniących, więc śmiem twierdzić, że nawet cery wrażliwe będą z niego zadowolone. Nie straszne są mu nawet kosmetyki, do których zmycia potrzebuję więcej niż jednego wacika. Zdecydowanie wart zakupu!

INSTAGRAM

Land of Vanity. Theme by STS.