Blogerką jestem już jakiś czas. Jeszcze kilka lat temu wydawało mi się, że znam się naprawdę dobrze na kosmetykach i pielęgnacji. Stąd też pomysł założenia bloga. Jednak prawdziwą fanatyczką, czytającą i zagłębiająca się w temat aż do bólu jestem dopiero kilka dobrych miesięcy. I tak samo jak dłonie czy stopy traktowałam po macoszemu, równie bezdusznie spoglądałam na włosy. Są zniszczone, krótkie i nieładne, więc po co o nie dbać? I tak nic z tego nie będzie. Na szczęście czytając blog za blogiem, artykuł za artykułem zrozumiałam, że może jeszcze nie jest za późno, przyswoiłam sobie mnóstwo ważnych informacji i postanowiłam, że spróbuję coś zmienić. Wiedziałam, że efekty nie będą zauważalne od razu i jedyne co będę mogła zrobić przez pierwsze miesiące to uzbroić się w cierpliwość, która nie jest moją mocną stroną. A jednak się udało! Wprowadziłam do swojej włosowej pielęgnacji kilka nawyków, które sprawiły, że dotąd plątające się i przeszkadzające kosmyki, dziś wyglądają o wiele lepiej, a ja w końcu mogę być z nich dumna.
Jestem niezmiernie ciekawa czy u Was także się sprawdziły?
Jestem niezmiernie ciekawa czy u Was także się sprawdziły?
Regularne stosowanie odżywek
Nie było łatwo, musiałam często przekonywać samą siebie, że warto i sporo czasu minęło zanim zaczęłam opróżniać wszystkie możliwe odżywki w domu, które ustawione w rządku i zapomniane, leżąc w starym kartonie, już od dłuższego czasu czekały na swoją kolej. Dziś już nie mam z nimi żadnego problemu. Są tak samo ważne jak cała reszta i na pewno nigdy z nich nie zrezygnuję. Obecnie używam odżywek od 3 do 4 razy w tygodniu i jestem im wdzięczna za dodanie ekstra nawilżenia, dzięki czemu moje włosy są lśniące, gładkie i w końcu wyglądają na zdrowe. Bo chociaż znacznie chętniej sięgam po maski, odżywek nie odrzucam i też mają swoje honorowe miejsce w mojej łazience.
Odpowiednia pora na czesanie
Rozczesywanie włosów zaraz po ich umyciu było dla mnie tak oczywiste jak wypicie szklanki wody, gdy poczuję pragnienie. Musiałam zbierać szczękę z podłogi, gdy okazało się, że przez te wszystkie lata popełniałam ogromny błąd. Nigdy nie pomyślałam o tym, że pod wpływem wody włosy pęcznieją, zmieniają strukturę i stają się słabsze. Rozczesywanie i ciągniecie ich kiedy są mokre, to tak jak napadanie na wioskę zamieszkałą tylko i wyłącznie przez kobiety i dzieci. Otóż włosy powinno się czesać przed umyciem, a nie po. Jeśli jednak nie godzicie się ze mną i jesteście prawie pewne, że nie będziecie umiały wyeliminować tego okropnego nawyku, to odsyłam Was do Marty z bloga Martusiowy Kuferek. pl, która podpowiada jak czesać mokre włosy by ich nie zniszczyć. Radzę też nie sięgać po szczotkę za często. Jeden lub dwa razy dziennie wystarczy. Ewentualnie w grę wchodzi jeszcze rozczesanie przed snem, by oczyścić włosy z kurzu i brudu nagromadzonego przez cały dzień.
Właściwa temperatura wody
Nikt tak jak ja nie kocha gorących kąpieli! Wieczny zmarzluch z zimnymi stopami i dłońmi, cały dzień czeka na strumień cieplutkiej, parującej wody, która działa niczym ukojenie, wybawienie i zabiera precz wszystkie stresujące chwile. Pozwala rozluźnić się moim mięśniom i świetnie przygotowuje mnie do snu. Nigdy nie zmieniałam temperatury wody, nawet kiedy musiałam polać nią włosy. Przerażała mnie wizja zmiany mojej gorącej lawy w zimny jak lód górski strumyk. No i znowu z pomocą przyszedł jakiś mądry artykuł, który nawkładał mi do głowy, że moje ukochane ciepełko wysusza skórę głowy, która w rezultacie zaczyna się bardziej przetłuszczać (jakby obecnie nie była wystarczająco tłusta). Chcąc nie chcąc powoli zaczęłam nawyk ten zmieniać i nawet dosyć szybko przywykłam, a moja skóra w końcu odetchnęła z ulgą. Jak mogłam ją tak torturować?
Odpowiednia ilość kosmetyków
Zarówno szampon i odżywkę zawsze nakładałam po równo na całą głowę. Źle! W przypadku tego pierwszego należy głównie skupić się na samym skalpie. To na nim jest najwięcej tłuszczu i produktów do stylizacji. Końcówki nie wymagają ogromnych ilości szamponu i wystarczy odrobinka by się porządnie oczyściły. Jeśli natomiast chodzi o odżywkę, najlepiej aplikować ją od połowy głowy w dół. Czyli tam gdzie włosy są najbardziej przesuszone i podatne na rozdwajanie. Oczywiście możecie potraktować nią również skalp, ale na moich łatwo przetłuszczających się włosach zazwyczaj kończy się to obciążeniem.
Unikanie akcesoriów do stylizacji
Jeszcze niedawno patrzyłam ze zdziwieniem na włososmaniaczki, które przyrzekały, że mówią precz lokówkom, prostownicom i suszarkom. Myślałam, że to jakaś fanaberia i totalna przesada. Obecnie sama staram się ich unikać i robię wszystko by te piękne akcesoria jak najdłużej spoczywały na dnie szuflady. Na szczęście jako mama rzadko mam wychodne, więc stylizacja mojej fryzury odbywa się raz na jakiś czas i nie jest w stanie zaszkodzić włosom :)
Wiem, że niektóre nawyki pewnie stosujecie już od lat i nie są dla Was nowością. Mi przyswojenie każdego z osobna, a później wprowadzenie do włosowej pielęgnacji, zajęło troszkę czasu. Jednak kiedy zaczęłam widzieć pozytywne rezultaty z uśmiechem stwierdzam, że było warto i żałuję, że dowiedziałam się o nich tak późno.
A które nawyki najtrudniej Wam było przyswoić?
Miłego popołudnia!
u mnie nie ma mowy żeby po umyciu nie czesać włosów, one ostatnio mają jakąś dziwną strategię i plączą się dosłownie w kołtuny, nie ważne że czesze je przed myciem, po prostu wygląda jakbym sobie tapir zrobiła
OdpowiedzUsuńZ porą na czesanie miałam problem, ale zauważyłam,że moje włosy się nie plączą więc nie muszę ich czesać od razu po umyciu tylko mogę im dać czas na naturalne wyschnięcie :)
OdpowiedzUsuńWiernie stosuję się powyższym zasadom i widzę sporą poprawę! :)
OdpowiedzUsuńJa staram się zachowac te wszytskie zasady tylko brakuje mi jeszcze jakiegoś dobrego sprayu termoochronnego :)
OdpowiedzUsuńja zawsze myłam za ciepłą wodą włosy i moja skóra na tym okropnie ucierpiała
OdpowiedzUsuńJa się muszę w końcu nauczyć rozczesywać przed myciem! :D
OdpowiedzUsuńO tym, że najlepiej rozczesywać włosy przed myciem, nie miałam pojęcia. Koniecznie muszę wdrożyć u siebie ten nawyk. Kiedyś również nie stosowałam odżywek (moje włosy były w 100% naturalne i w ogóle ich nie potrzebowały, by świetnie wyglądać). Dziś nie umiem sobie wyobrazić pielęgnacji włosów bez odżywki, czy maski.
OdpowiedzUsuńMi najtrudniej idzie pamiętanie o regularnym aplikowaniu wcierek ;) Mimo iż minęło już dwa miesiące od kąd zaczęłam je stosować, przypominam sobie o nich w najlepszych warunkach co drugi dzień :D
OdpowiedzUsuńDla mnie też trudno było przyzwyczaić się do regularnego używania odżywek - przecież raz na tydzień wystarczy :D Uparcie rozczesywałam włosy na mokro, bo byłam przekonana że jak wyschną to za nic ich nie rozplączę - i faktycznie, jak były zniszczone to możliwe że by tak było. Teraz przeczesuję włosy palcami, robię przedziałek i niech schną sobie na wolności. :D Chłodniejszej wody się wystrzegałam, bo "przecież mi zimno", ale na szczęście nigdy nie prostowałam ani nie kręciłam namiętnie włosów.
OdpowiedzUsuńTeż przez lata rozczesywałam włosy na morko, dopiero niedawno zmieniłam ten nawyk.
OdpowiedzUsuńJa akurat to wszystko stosuję :) Dla mnie najgorsze jest nie suszenie włosów, dlatego że jak schną sobie same wieczorem to rano są strasznie przyklapnięte, więc zazwyczaj jak już prawie wyschną, delikatnie podsuszam je zimnym powietrzem z suszarki :)
OdpowiedzUsuńJa nadal mam problem ze stosowaniem chłodniejszej wody. Podobnie do tego, co jest opisane w tekście, jestem okropnym zmarzluchem i nie wyobrażam sobie nie zgrzeszyć wlewając odrobinkę za gorącej wody do wanny :)
OdpowiedzUsuńNo niestety, ja odkąd zrujnowałam włosy przy pomocy Organic Curl System zmuszona jestem do codziennej stylizacji. Generalnie jest źle:(
OdpowiedzUsuńNajtrudniej było mi się przestawić z mycia głowy dość gorącą wodą na chłodną, ale odkąd wprowadziłam tę zmianę moje włosy są dłużej świeże ;)
OdpowiedzUsuńOd zawsze nakładam odżywki mniej więcej od ucha w dół lub niżej. Myję chłodną wodą zdarza mi się nawet zimną. :D Odkąd pamiętam zawsze starałam się skupić bardziej na skórze głowy i początku włosach niż na samych końcach. Wychodzi na to, że mam całkiem dobre nawyki.
OdpowiedzUsuńNoo.. oprócz jednego. Czeszę more włosy, ale staram się robić to delikatnie,
Ja mam problem z przyzwyczajeniem się do czesania suchych włosów. Od dziecka rozczesywałam je po myciu gdy były jeszcze mokre. Ale to niestety robi im bardzo dużo krzywdy:(
OdpowiedzUsuńCo do kosmetyków, to obecnie stawiam na minimalizm. :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie zebrałaś spostrzeżenia w całość :-) Generalnie można podsumować wszystko jednym słowem: regularność. Tylko ona doprowadzi nas do satysfakcjonującej kondycji. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za przekierowanie do wpisu :-*
Ja musze czesać włosy po myciu bo pózniej bym ich nie rozczesała, takie są poplątane.cała reszta w miarę dobrze mi wychodzi. Teraz wprowadziłam olejowanie i z tym trzeba się pilnować, szczególnie przy małym dziecku ciężko z systematycznością.
OdpowiedzUsuńniektóre błędy popełniałam, ale było to już pare ładnych lat temu, gdy byłam w podstawówce i wcale nie interesowała mnie prawidłowa pielęgnacja i te sprawy.:)
OdpowiedzUsuńdo tej pory zdarza mi się rozczesywać mokre włosy, ale przez to, że stosuję odżywki i maski, na szczęście ich tak mocno nie ciągnę i nie wyrywam. nadal sama tego nie pochwalam, ale często po prostu nie mam już czasu czekać aż przeschną
Najgorzej było mi się pożegnać z gorącym strumieniem wody padającym na moje umęczone całym dniem włosy :D Reszta to pikuś, ale ta zmiana zabolała mnie jak nic innego :)
OdpowiedzUsuńohh jaka ulga , że wszystko stosuje :D no może trochę trudno mi jedynie zrezygnować z czesania po myciu :D
OdpowiedzUsuńCiężko mi sie przestawić na czesanie przed, bo ja zawsze na mokro ;D
OdpowiedzUsuńWskazówki wszystkie znam, ale zdjęcia są piękne :)
OdpowiedzUsuńRobię wszystko tak jak napisałaś, poza jedną rzeczą - jednak rozczesuje mokre włosy, ale staram się przynajmniej delikatnie...:) Dodałabym jeszcze tylko że jeśli używam suszarki, to staram się wybierać chłodniejszy strumień powietrza:) I czasem też nakładam olejek albo dużą ilość odżywki wieczorem na suche włosy, a myję je rano, to też im dobrze robi;)
OdpowiedzUsuńOd dawna stosuję te nawyki, oczywiście wprowadzałam je stopniowo ;) Jednak moim największym sukcesem jest odstawienie prostownicy po 10 latach codziennego używania ;) Moje włosy bez stylizacji wyglądają jak kupa, ale od czego wymyślono koczek-ślimaczek na noc - wiążę go za pomocą invisibobble i rano cieszę się burzą loków :D
OdpowiedzUsuńteż niesamowicie kocham gorące kąpiele, właściwie to wcale nie odkręcam zimnej wody.. muszę coś w tym zrobić, bo wiem że włosy tego nienawidzą :(
OdpowiedzUsuńJa wciąż się migam od rezygnacji z suszarki :D O ile w pełni popieram rezygnacje z prostownic/lokówek, o tyle nie rozumiem pretensji do suszarki, która ma też chłodne nawiewy i często np. w zimie znacznie przyspiesza możliwość wyjścia z domu :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis, właśnie uświadomiłaś mi że popełniam ten sam błąd z rozczesywaniem mokrych włosów :/ muszę się tego oduczyć.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, więc z przyjemnością obserwuję :-)
Pozdrawiam
No niestety jeśli nie rozczeszę włosów po umyciu to masakra ;) ale rozczesuję grzebieniem o szeroko rozstawionych (i uciekło mi z głowy, to pewnie ten stres ;)) podziwiam, ze możesz się kąpać w parującej wodzie, ja muszę mieć o wiele chłodniejszej zwłaszcza włosy :)
OdpowiedzUsuńJa też zawsze włosy traktowałam trochę po macoszemu, ale teraz to się zmieniło i prawie codziennie słyszę komplementy na temat moich kudełków ;p
OdpowiedzUsuńŚwietny post :) Ja również zaczęłam bardziej dbać o włosy i zapuszczam :) Przydatne info! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńczesanie przed myciem? oż to nowość!
OdpowiedzUsuńJa co prawda nie mam jakiś wyjątkowych problemów z włosami, ale chętnie przeczytałam o Twoich nawykach. :) Większość z nich stosuję u siebie. :)
OdpowiedzUsuń