Witam!
Moja pielęgnacja znacznie zmienia się na przestrzeni roku i bardzo rzadko sięgam po sprawdzone produkty, które goszczą w domowej łazience prawie zawsze. Już taka moja ciekawska natura, że lubię testować, próbować, zawodzić się (może mniej, ale rozumiecie: ryzyko zawodowe) i zachwycać. Oczywiście nie zawsze wychodzi to na dobre mojej cerze, ale mam nadzieję, że wybaczy mi te sporadyczne pomyłki. Dziś pokażę Wam jak obecnie wygląda moja pielęgnacja, po co sięgam najczęściej i do jakich produktów jeszcze kiedyś chciałabym wrócić, a które raczej ostatni raz goszczą w moim domu. Mam nadzieję, że znajdziecie coś ciekawego dla siebie :)
Soraya Clinic Clean/Płyn Micelarny- aż sama jestem w szoku, że gości w mojej łazience tak długo. Zazwyczaj tego typu produkty szybko oddaję i rzadko po nie sięgam. Obecnie zmywanie makijażu pod prysznicem nie wchodzi w grę. Najpierw koniecznie porządny demakijaż, a dopiero później sięgam po żel do mycia twarzy. Płyn micelarny od Soraya bardzo dobrze się spisuje i dodatkowo nie szczypie w oczy. Pisałam Wam już kiedyś o nim i jeśli jesteście ciekawe klikajcie tutaj.
Avene Cleanance/Żel oczyszczający do skóry tłustej i trądzikowej- uwielbiam ten żel! Zdecydowanie moje odkrycie w tamtym roku i Iwostin musiał odejść do lamusa. Jest niesamowicie wydajny, świetnie oczyszcza, nie zawiera mydła i jak dla mnie nie ma żadnych wad. Aż dziw mnie bierze, że od jakiś 6 miesięcy nie sięgnęłam po inny, nie patrzyłam w kierunku konkurencji i jak na razie może być spokojny o swoją posadę. Na pewno jest to umowa długoterminowa.
Clearasil Refreshing Pads/Płatki oczysczająco-złuszczające- kolejny świetny produkt. Kupiony przypadkiem z powodu obsesji na punkcie płatków oczyszczających, które ciągle testuję i szukam ideału. Byłam w szoku po ich pierwszym użyciu. Świetnie oczyszczają, a dodatkowo przecierając nimi twarz, mam wrażenie jakbym robiła sobie porządny peeling mocnym zdzierakiem. I co mnie wprawiło w osłupienie to idealne usunięcie zaskórników! I to w kilka sekund! Swoje wspaniałe działanie zawdzięcza obecności kwasu salicylowego, który znajduje się już na drugim miejscu w składzie. Jednak niestety ich największą wadą jest zapach, który wzrusza mnie aż do łez. I powodem wcale nie jest piękna, a woń, a mocny i chamski zapach alkoholu. Szybko się ulatnia, ale na pewno drażni. Wspaniałe działanie jednak rekompensuje mi wszystko :)
Rival de Loop Green Tea/Krem na noc, na dzień i pod oczy- tylko spójrzcie na te opakowania! Są po prostu cudowne! Wyglądają ciekawie i nieco futurystycznie. Mogłoby stać na półce w łazience tylko po to by ją ozdabiać i czynić bardziej ciekawą. I w sumie do niczego innego się nie nadają. Nie nawilżają i na pewno nie dadzą sobie rady ze zmarszczkami. To po prostu kuleczki zatopione w żelu, który jest bardzo wydajny i szybko się wchłania, ale zaraz potem ślad po nim zanika. To tak jakbym posmarowała sobie buzię wodą. Po prostu bezsensu...
Bielenda/Aktywne Serum Korygujące- używam dopiero kilka dni, więc nie mogę jeszcze Wam powiedzieć czegoś więcej o działaniu. Na razie wiem tyle, że szybko się wchłania i pozostawia moją skórę niesamowicie gładką i kiedy rano dotykam twarzy mam wrażenie, że pozbawiona jest jakichkolwiek niedoskonałości. Innych pozytywnych rezultatów jak na razie nie zauważyłam. Jeśli wiecie coś więcej, to chętnie poznam Wasze opinie :)
Organique/Złoty Peeling Korundowy- pisałam Wam już o nim kiedy nominowałam ulubieńców roku 2015, a teraz opowiem trochę więcej. Jest to bardzo nietypowy i wyjątkowy produkt. Pachnie i wygląda luksusowo, a dodatkowo producent zadbał o naszą wygodę i higienę ofiarowując nam jednocześnie malutką szpatułkę. Za każdym razem po aplikacji niewielkiej ilości kosmetyku czuję lekkie pieczenie, które po kilku sekundach znika. W pierwszej chwili wykonując masaż mamy wrażenie, że peeling jest niczym te delikatne enzymatyczne, by przy zmywaniu poczuć ostre jak szkło drobinki, prawie jak podczas zabiegu mikrodermabrazji. Po obfitym spłukaniu pozostaje nam już tylko niesamowicie dopieszczona i gładka skóra. Uwielbiam go za wyjątkowość, strukturę, zapach i działanie. Zdecydowanie numer jeden!
Ciało
Bielenda Golden Oils/Olejek do kąpieli i Ujędrniający peeling do ciała- wiecie, że lubię, bo niedawno pisałam o tych produktach. Właśnie dobijają dna i ani trochę nie zmieniłam zdania. Uwielbiam zapachy i działanie, a podczas ich używania naprawdę się czuję jakbym odwiedziła luksusowe Spa. Na pewno Bielenda ostatnio pokazuję klasę i chociaż ich składy nie zawsze zachwycają, to myślę, że idzie im coraz lepiej. Tak trzymać! A po więcej na temat tych produktów zapraszam tutaj.
Elancyl Energising Moisturising Body Lotion/Balsam do ciała- balsam ten przedstawiałam już wymieniając swoich ulubieńców roku 2015 i obiecałam recenzję. Teraz widzę, że jednak takie zbiorowe opisy w jednym poście bardziej się Wam podobają dlatego myślę, że jest to dobre miejsce by przedstawić go Wam trochę lepiej. Nie wchłania się szybko i to podkreślam na początku, a winowajcą na pewno jest olejek z krokosza bawarskiego, który znajduje się już na drugim miejscu w składzie. Uważam, że jest to produkt, któremu można wybaczyć dosłownie wszystko. Posiada świeży, pobudzający zapach niczym wypełniony po brzegi kosz cytrusów. Świetnie nawilża i czuję go nawet kiedy następnego dnia biorę prysznic. Myślę, że zadowoli nawet najbardziej wymagającą skórę. Zdecydowanie mój hit!
Włosy
Schwazrkopf Essence Ulitme/Odżywka w Sprayu- odżywki w sprayu bardzo długo były u mnie produktem must have. Bez nich moje łatwo plączące się włosy doprowadzały mnie do łez i zmuszały do wyrzucenia z siebie kilku przekleństw podczas rozczesywania. Obecnie sięgam po dużo lepsze szampony, częściej używam odżywek, a moje włosy są w tak dobrym stanie, że plątanie powoli odchodzi w zapomnienie. Jednak od czasu do czasu, chyba z przyzwyczajenia sięgam po ten produkt i na szczęście już niedługo sięgnie dna. Jeśli Was interesuje i potrzebujecie więcej informacji, to pisałam jakiś czas temu recenzję. Zapraszam tutaj.
L'oreal Absolut Repair Lipidium/Szampon, odżywka i maska- te produkty już pod koniec grudnia wpisałam na swoją Wishlistę. Uwielbiam każdy jeden, przede wszystkim za zapach i działanie. Maska ma tak gęstą konsystencję, że gdy nabieram ją na dłoń, mam wrażenie, że jest to treściwy krem, który przeważnie nakładamy na noc by porządnie odżywić i nawilżyć naszą skórę do granic możliwości. Jedyną wadę znalazłam w odżywce. Jest bardzo mało wydajna i potrzeba naprawdę sporej ilości by nałożyć odpowiednią ilość na całą długość. Szampon i maska zdecydowanie pozbawione są tego typu mankamentów. Produktów tych używam dopiero dwa tygodnie, ale już mogę napisać Wam, że po ich użyciu możecie zapomnieć o suchych włosach. Od razy nabierają blasku, lśnią i wyglądają po prostu bardzo zdrowo. Jak po wizycie w salonie fryzjerskim. Już sam szampon sprawia, że włosy łatwo się rozczesują i nie potrzebuję odżywki czy sprayu. Zdecydowanie najlepsze produkty jakie w życiu używałam!
Natura Siberica Professional/Rokitnikowy scrub do skóry głowy- na pewno nie jest to produkt niezbędny, bez którego nie da się obyć. Jednak bardzo byłam ciekawa jak się tego typu produkty spisują, bo nigdy wcześniej nie miałam okazji używać scrubu, który nakłada się na skalp. Pewnie nie tylko mi przypadnie do gustu słodki zapach niczym butelkowana oranżada z dzieciństwa, która miała więcej chemii niż płyn Ludwik, ale i tak smakowała pysznie. Peeling zawiera ostre drobinki i chyba dopiero za trzecim razem załapałam jak powinno się go wykonywać. Na pewno od kiedy tylko zaczęłam ten produkt stosować, nie mam problemu z łupieżem. Kiedyś pojawiał się od czasu do czasu, a obecnie odszedł na zawsze. Choć ciężko jest mi powiedzieć czy jest to zasługa scrubu od Natura Siberica. Żadnych innych spektakularnych zmian nie zauważyłam. Na pewno ogromny minus daję, za obecność dużych pestek z malin, które z jednej strony wspaniale usuwają martwy naskórek, a z drugiej pozostają we włosach i potrzeba sporo energii i zapału by je usunąć co do jednej. Na dzień dzisiejszy jestem tylko w stanie powiedzieć, że nie mam pojęcia czy kupiłabym go raz jeszcze. Może Wy znacie i powiecie co o nim sądzicie?
Mam nadzieję, że dotrwałyście do końca i znalazłyście coś ciekawego dla siebie, albo dowiedziałyście się czego unikać.
Jestem ciekawa jak wygląda Wasz pielęgnacyjny pamiętnik? :)
Pozdrawiam :)
Jak wspominałam, żel z Avene również jest moim faworytem. Musze ponownie się nim zainteresować :) Mojemu ciału przydałoby się więcej uwagi!
OdpowiedzUsuńW takim razie pora wziąć się za ciało! Koniecznie :)
UsuńTaki mam zamiar! Małymi kroczkami to zmieniam. Na razie zaczęłam od nawilżania szyi :D
UsuńSuper gromadka :) no i znalazłam wśród niej swoich ulubieńców: żel do mycia twarzy Avene właśnie zdenkowałam i już mi go brakuje więc muszę uzupełnić :) Bardzo lubię również kosmetyki do pielęgnacji włosów z linii Absolut Reapir L'Oreal, to dla mnie pewniaki kiedy nie wiem co kupić do włosów :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie dla oka wyglądają te kuleczki ale jeśli kosmetyki niewiele robią to nic z ich urokliwości :)
Pozdrawiam :)
Super, że i u Ciebie sprawdzili się moi ulubieńcy :) A co kremów Rival de Loop to jeszcze przed użyciem byłam pewna, że będą startować do ulubieńców roku, bo tak cudnie wyglądały, że tylko brakowało dobrego działania. Niestety braki nie zostały uzupełnione, przez co dyskwalifikuję je i nigdy więcej nie chcę ich widzieć :/
Usuńhmm pierwszy raz widze z rivela green tea :D
OdpowiedzUsuńTo jest nowość :)
UsuńZaglądam do Roska żeby zaopatrzyć się w te nowe rivale i szlag mnie trafia bo nie ma ich nigdzie :-/
OdpowiedzUsuńWiem, że to jest nowość, więc może jeszcze trochę trzeba na nie poczekać :)
UsuńPoczekam, poczekam, bo chodź opinie mają niezbyt przychylne to chętnie je na sobie wypróbuję. Zwłaszcza, że przypominają mi jeden z moich ulubionych kremów Pullany :)
UsuńZnam sporo produktów, ale ten zestaw RDL pierwszy raz na oczy widzę:) Super to wygląda, ale szkoda, że nic nie daje:) Ja jakiś czas temu u siebie opisywałam pielęgnację cery mieszanej:)
OdpowiedzUsuńKurde będę musiała nadrobić zaległości i poodwiedzać Wasze blogi. Obym pamiętała by wpaść do Ciebie :)
UsuńOoo, myślałam, że Rival de Loop wypuściło fajny krem, jak dla mnie zapowiadał się dobrze, a szkoda :/
OdpowiedzUsuńTeż myślałam, że te kremy to będą hity :)
UsuńTe kremy Rival De Loop miałam okazję pare razy użyć i były takie sobie... Ale podoba mi się ta forma kuleczek zatopionych w żelu :)
OdpowiedzUsuńOpakowania są naprawdę cudne. Szkoda, że cała reszta nijaka :/
Usuńpeeling organique baaardzo bardzo mnie kusi! :)
OdpowiedzUsuńJest świetny! :) Ale to już wiesz :)
UsuńŻel Avene i serum z Bielendy to moje pewniaki :)
OdpowiedzUsuńSerum jeszcze pewniakiem nie jest chodź mam nadzieję, że będzie, a żel zdecydowanie hit! :)
UsuńIle cudów :)
OdpowiedzUsuńOj tak. Niektóre to moje cudeńka :)
UsuńU mnie zel zAvene się nie sprawdził, bo bardzo wysusszał skórę ;/
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Może nie był odpowiedni dla Twojej cery? Ale z drugiej strony nie każdy nawet największy hit będzie wszystkim pasował :) Na szczęście Avene ma taki asortyment, że każdy znajdzie coś dla siebie :)
UsuńSzkoda, że kremy Rossmannowskie się nie sprawdiły, świetnie wyglądaja. A seria do włsów świetnie sie zapowiada.
OdpowiedzUsuńJest naprawdę świetna :)
Usuńile cudeniek :)
OdpowiedzUsuńZainteresowały mnie kosmetyki Bielendy oraz peeling Organique, pomimo, że mam już ulubieńca w tej dziedzinie;) Z tej serii Avene miałam płyn micelarny i był super, więc teraz kupię i płyn i może jeszcze ten żel:) Odżywkę Loreala mam w wersji fioletowej, tej nie próbowałam jeszcze. Z marki Elancyl mam krem na cellulit i jest najlepszy!
OdpowiedzUsuńMiałam też ten krem z Elancyl na cellulit i również bardzo go lubiłam :) Ogólnie markę uwielbiam i chyba nie testowałam jeszcze ich produktu, który oceniłabym jako średni :) Wszystkie są super :)
UsuńRival de Loop Green Tea- rozwaliłaś mnie opisem! xDDD
OdpowiedzUsuńAvene, płatki złuszczające, scrub na scalp, maska do włosów (no dobra szampon też)- bardzo mnie ciekawią i w ''przyszłości'' pragnę je zakupić >.>
Organique- zawsze kojarzyła mi się z dobrymi produktami, więc tak skromnie mówiąc.. wykupię ich sklep i zamiast sprzedawać, będę używać :p
Bielenda serum- miałam, trochę szczypało, ale byłam zadowolona, tylko szybko zużyłam xd
Elancyl!! Właśnie się nim wysmarowałam!! Dzięki TOBIE <3 ma naprawdę nieziemsko energetyzujący zapach i szybko się wchłania! UWIELBIAMMMMMMMM!!
W takim razie Twoja skóra chyba woła o pomoc :) Bo u mnie wchłania się bardzo długo :) Cieszę się, że jesteś zadowolona :)
UsuńMój mąż jest wielkim fanem żelu Avene Cleanance i serum z Bielendy (chociaż oczywiście codziennie muszę mu przypominać o użyciu tego drugiego, w przeciwnym razie stałoby na półce przez sto lat) ;)
OdpowiedzUsuńI wcale się nie dziwię, bo produkty są świetne. Szkoda, że mój nie chce dać się namówić na używanie czegoś więcej niż balsamu po goleniu :)
UsuńNie znam kremów od Rival de Loop, fajnie wyglądają ;) z Loreal Professionel zawsze chciałam coś wypróbować ale ostatecznie składy mnie nie zachęcają wcale ,a te podstawowe maski też nie są najgorsze i lubię do nich wracać
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam produkty L'Oreal i akurat w ich przypadku nie sprawdzam składu, bo tylko działanie ma dla mnie znaczenie :)
Usuńciekawi mnie Rival de Loop
OdpowiedzUsuńNie polecam, ale oczywiście u Ciebie może sprawdzi się lepiej :)
UsuńFaktycznie ładnie wyglądają te kremiki zkod a ze nie działają ;/
OdpowiedzUsuńWielka szkoda. Tak na nie liczyłam :/
UsuńŻel z Avene to również mój ulubieniec od chyba 2 lat. Czasem pojawiają się w mojej łazience inne żele, ale Avene musi być zawsze na półeczce, zazwyczaj kupuję wersję 300ml, która starcza na dobrych kilka miesięcy :)
OdpowiedzUsuńKremy z Rival de Loop również mam i szału nie robią. W składzie jest parafina, która działa na mnie zapychająco. Polubiłam jedynie krem pod oczy, daje przyjemne uczucie chłodku, ale z kolei jak go nałożę zbyt blisko oczu to pojawia się pieczenie :/
Zaciekawiła mnie ta seria do włosów z L'oreal, rozglądam się właśnie za nowym szamponem i bardzo możliwe, że zdecyduję się na ten z serii Expert :)
L'oreal oczywiście polecam :) A jeśli chodzi o kremy Rival de Loop to widziałam mnóstwo podobnych opinii do mojej i Twojej. Wygląda na to, że te produkty są po prostu kiepskie :/
UsuńCiekawie wyglądają te kremy RDL z kulkami, ale dotychczas widziałam same negatywne recenzje.
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja też. Dlatego myślę, że faktycznie nie ma co w nie inwestować :)
UsuńSzkoda, że Rival De Loop nic nie robi. A tak fajnie wygląda. Odrobinę przypomina mi Pullanę.
OdpowiedzUsuńNie znam Pullany, ale powiedz mi czy chociaż ta marka się spisała?
UsuńCiekawe kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńNie wszystkie :)
UsuńElancyl mam w planach ale póki co mam inne wydatki :) RDL wygląda pieknie szkoda że nic nie robi bo to produkt, który zwraca uwagę ;)
OdpowiedzUsuńnie znam nic
OdpowiedzUsuńChcę złoty peeling korundowy z Organique:).
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że każde serum Bielendy (oprócz tego z retinolem, bo powodowało wysyp, ale chyba każdy kosmetyk z tym składnikiem to robi (?)) wspaniale wpływa na cerę. Miałam to z peptydami i wręcz czułam, że skóra jest bardzo dobrze napięta i przede wszystkim nawilżona. Chyba do niego wrócę, chociaż wiem, że mają podobne z linii profesjonalnej i jest w nim większe stężenie składników aktywnych.