Drogie i ekskluzywne kosmetyki/ Rodial Dragon's Blood Sculpting gel




Każda z nas uwielbia być rozpieszczana, choć niestety bardzo często bywa tak, że to my same musimy zadbać o swoje małe przyjemności. Nie zdziwi mnie fakt, że Wy- blogerki kosmetyczne powiecie iż najlepiej w takiej chwili wybrać się do drogerii lub pobuszować online sprawiając sobie jakiś drogi i ekskluzywny kosmetyk, który od dawna znajduje się na Waszej wishliście. Jednak pewnie nie raz miałyście sytuację, w której przeczytałyście mnóstwo pozytywnych recenzji na temat upragnionego produktu, a kiedy już zaczęłyście go używać okazało się, że nie ma nic wspólnego z przeglądanymi wpisami. I o ile kosmetyk kosztował kilkanaście złotych, żal i ból był o wiele mniejszy, o tyle kiedy bublem okazał się produkt warty sporo pieniędzy, miałyście ochotę wyskoczyć przez okno. 

Dziś chciałabym się podzielić z Wami moim spostrzeżeniami na temat ekskluzywnych kosmetyków, a przy okazji dowiecie się czy warto kupić żel marki Rodial z serii Drogon's Blood wart około 365 złotych.




Kosmetyki testuję od lat, zarówno te tanie, jak i trochę droższe. Przeważnie bywa tak, że z jednej obsesji przerzucam się na drugą. Raz kupuję tylko drogie, by później znaleźć jakiś bubel i z urażoną miną przerzucić się na te tańsze. 

A oto jakie różnice zauważyłam w kupowaniu drogich kosmetyków:


  •  w większości przypadków zapakowane są w piękne i przyciągające wzrok opakowania i choć nie dla każdej z nas ma to znaczenie, to myślę, że to one głównie są winowajcami kuszenia
  • naturalne składniki nie są im obce i choć nie każdy je posiada, to jednak czasem płacimy więcej właśnie za to, że produkt został pozbawiony parabenów, SLS-ów, silikonów i chemii, ale przynajmniej mamy pewność, że nie zapchają cery i nie spowodują trądziku
  • problem z dobraniem odpowiedniego odcienia podkładu znacznie się zmniejsza w przypadku drogich kosmetyków, ponieważ ich producenci oferują większą gamę kolorystyczną, przez co łatwiej jest dobrać odpowiedni dla naszego odcienia i rodzaju cery
  • zrobienie perfekcyjnego makijażu często trwa dobre kilka chwil, jednak ze swojego doświadczenia wiem, że używając kosmetyków wysokopółkowych zdecydowanie skracamy czas przygotowań
  • cienie, róże czy pudry posiadają lepszą i bardziej intensywną pigmentację, dzięki czemu są bardziej wydajne
  • oczywiście ich trwałość też jest lepsza (choć nie zawsze)
  • możliwość testów na żywo to chyba najlepsze co można nam zaoferować, bo obecnie wystarczy iść do drogerii, gdzie piękna Pani wykona Ci makijaż na przykład podkładem, który Cię interesuje,a będziesz wtedy miała pewność jak się sprawuje i czy warto w niego inwestować
  • znam to Wasze całe narzekanie na kremy i peelingi w słoiczkach i zgadzam się, że to niehigieniczne, na szczęście przy droższych tego typu kosmetykach otrzymujemy w zestawie szpatułkę, którą ja uwielbiam i zawsze zostawiam na później :) 

Jeśli zauważyłyście jeszcze jakieś różnice koniecznie dajcie znać, chętnie poczytam, a kończąc ten temat przejdę do recenzji luksusowego kremu marki Rodial o nazwie Dragon's Blood Sculpting Gel.


Tylko spójrzcie. Czyż nie jest piękny? Już na pierwszy rzut oka wygląda na bardzo luksusowy. I chociaż wieczko, które szczelnie go okrywa to jedynie gruby plastik nie szkło, myślę, że akurat ten fakt działa na korzyść produktu, bo jest dużo lżejszy i łatwiej go przewieźć. Kojarzycie zmywacze wyposażone w pompkę, a nie okropną dziurkę, która zawsze wylewa za dużo? Uwielbiam je! Dlatego widząc taki patent w żelu marki Rodial, aż uśmiechnęłam się pod nosem. Wszystkie wiemy, że tego typu rozwiązania są lepsze od kremów umieszczonych w słoiczkach, gdzie choć byśmy nie wiem jak się starały, zawsze zostawiamy bakterie, codziennie maczając w nich palce (nawet jeśli myślimy, że są czyste). Radość trwała do momentu aż żel nie zaczął sięgać dna. Wtedy to wspaniała pompka najpierw postanowiła wypluwać produkt ze środka, a później po prostu odmówiła współpracy i kazała odkręcać wieczko, rozsiewając bakterie we wnętrzu opakowania. Bardzo nieładnie i bardzo frustrująco.



Kolejny raz mogę napisać, że o zapachu jakiegoś produktu wypadałoby napisać książkę. I to jaką!  Przepełnioną świeżością, ale z nutą owocowej słodyczy i takiej wyjątkowości o jakiej każde perfumy marzą. Utrzymuje się na twarzy bardzo, bardzo długo. Podąża za nami, śledzi i nie daje o sobie zapomnieć. Uzależnia i wdziera się w umysł by pozostać w nim na zawsze. Jeśli kiedykolwiek któraś z Was nosiłaby na sobie ten żel, od razu bym to wiedziała, bez chwili zastanowienia :)



Konsystencja nie jest typowo żelowa, a bardziej nazwałabym ją budyniową. Bardzo łatwo sunie po skórze i chwilę po aplikacji czujemy chłód, ale nie taki przeszywający i przyprawiający o dreszcze, a bardziej kojący i uspokajający. Nie wchłania się w pięć minut i na całkowite zniknięcie musimy dać mu trochę czasu by z lekko lepkiej i kleistej cery zmienił ją w gładką jak jedwab.



Rzadko wypisuję obietnice z opakowania, bo często są tylko upustem wyobraźni producenta, który ma sprawić byśmy dany produkt kupiły. Tym razem jednak warto o nich wspomnieć, ponieważ poza tymi mówiącymi o utracie zmarszczek czy modelowaniu twarzy, których nie jestem w stanie sprawdzić, praktycznie wszystkie się potwierdziły. Żel marki Rodial rzeczywiście zwiększa jędrność skóry i staje się ona bardziej napięta, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu (nie myląc z z ściągniętą). Naprawdę łagodzi i leczy podrażnienia, uspokaja cerę i zapobiega odwiedzinom niespodzianek oraz pomaga w regeneracji. Świetnie nawilża i pozwala szarej i zmęczonej skórze odzyskać blask. Dodatkowo posiada w swoim składzie granat, który zawiera garbniki, stymulujące produkcje kolagenu i odnowę wewnętrzną komórki. Jest też silnym antyoksydantem, czyli związkiem usuwającym z naszego organizmu nadmiar wolnych rodników odpowiedzialnych za przyspieszanie procesu starzenia.



Żel od Rodial- Dragon's Blood jest naprawdę świetnej jakości produktem, jednak jeszcze raz sięgnęłabym po niego tylko i wyłącznie za kilkanaście lat, żeby sprawdzić czy rzeczywiście pozwala walczyć z oznakami starzenia. Jeśli i w tej kwestii sprawdziłby się świetnie, dopiero wtedy wpisałabym go na moją listę kosmetyków must have. W przeciwnym razie uważam, że nie powinno się wydawać na niego swoich oszczędności. Obecnie na rynku znajdziemy wiele tańszych i podobnie działających kremów (w kwestii nawilżenia i odżywienia) na naszych drogeryjnych półkach. Decyzję o zakupie pozostawiam Wam :)

Ocena: 9/10
Cena: ok. 365 zł za 50ml

Skład: Aqua (Water), Dimethicone, Cyclopentasiloxane, Hydrogenated Polyisobutene, Butylene Glycol, Polysilicone-11, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Glycerin, Laureth-4, Polyacrylamide, Phenoxyethanol, C13-14 Isoparaffin, Benzyl Alcohol, Caprylic/Capric Triglyceride, Laureth-7, Disodium EDTA, Citric Acid, Ethylhexylglycerin, Croton Lechleri Resin Extract, Lupinus Albus (White Lupin) Extract, Parfum (Fragrance), Propylene Glycol, Limonene, Dehydroacetic Acid, Commiphora Mukul Resin Extract, Geraniol, Potassium Sorbate, Linalool, Punica Granatum (Pomegranate) Fruit Extract, Sorbic Acid, Tocopherol, Anemarrhena Asphodeloides Root Extract

                                                         

PS: Od dziś wprowadzam na bloga nową serię postów pod tytułem Luxury Day, w którym będę wspominać o drogich i ekskluzywnych kosmetykach. Myślę, że Wam się spodoba :)

Miłego dnia :)






51 komentarzy

  1. Ja szczerze mówiąc nigdy nie wydawałabym tyle pieniędzy na kosmetyk, ja wolę te z niższej półki, bo nie zawsze to co drogie musi być naprawdę drogie, czasem te droższe kosmetyki są gorsze niż te tańsze.

    http://w-pogoni-za-idealem.blogspot.com/ - NOWY POST! (klik)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że tak i nigdzie w poście nie było napisane, że drogie jest lepsze od taniego i tylko takie należy kupować :) A skoro nigdy nie wydajesz na takie kosmetyki pieniędzy to nie wiem skąd stwierdzenie, że wolisz tańsze? :) Myślę, że warto najpierw spróbować zanim się oceni :)

      Usuń
  2. Kurcze chciałabym taki krem, bo czas płynie i niestety zaczyna to byc widoczne, ale cena... Przy tak dużej rodzinie, jak moja, na tego typu luksusy pozwalam sobie od wielkiego dzwonu. Nie rezygnuje z nich zupełnie, bo w końcu pracuję cieżko i mam naprawde niewdzięczną robotę wiec jakieś nagrody sama sobie robię- jednak taki zakup wymaga przemyślenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą Kochana, że nie jest to produkt must have, zwłaszcza jak ma się dzieci, rodzinę i rachunki do zapłacenia, a polskie wynagrodzenia nie rozpieszczają. Wiesz za co ja Cię uwielbiam? Za szczerość, której obecnie zwłaszcza w blogosferze jest jak na lekarstwo :) Myślę, że rozumiesz co mam na myśli :)

      Usuń
  3. Ja na tą chwilę sądzę, że nigdy nie wydam tyle pieniędzy na krem, ale nie wiadomo co się stanie w przyszłości. Może będę bogata i takie zakupy będą regularne. :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię doskonale. Ja też często oglądam kosmetyki Sisley i chociaż byłoby mnie stać, tak wielką sumę wolę wydać na coś innego. Na razie po prostu jest mi szkoda. Ale nie mówię, że nie kupię nigdy. Też mam nadzieję, że kiedyś będę obrzydliwie bogata :)

      Usuń
  4. Ja nigdy nie kupuję drogich kosmetyków.
    Najdroższa była pianka samoopalajaca którą i tak mam ze współpracy więc sama bym nie zapłaciła za nią chociaz jest bardzo dobra.
    Mam dużo tanich i sprawdzonych kosmetyków;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam dużo tanich i sprawdzonych kosmetyków, których nie chciałabym zmieniać :) Nikogo nie namawiam do kupna tych drogich i chyba najważniejsze abyście wszystkie były zadowolone z tego po co sięgacie :)

      Usuń
  5. Podoba mi się ten kosmetyk, ale cena troszkę odstrasza :) Ja zwracam uwagę na opakowanie, lubię jak kosmetyk jest ładnie podany, oprócz właściwości ważny dla mnie jest również zapach :) Jeśli mi nie odpowiada to choćby nie wiem ile kosztował lub w jak pięknym byłby opakowaniu, nie przekona mnie do siebie :) Dlatego tak rzadko sięgam po naturalne kosmetyki :)
    Świetny pomysł na nowe posty :) chętnie poczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię naturalne kosmetyki, ale rzadko po nie sięgam też właśnie ze względu na zapach i na sposób podania. Często, aby kosmetyk nie kosztował za wiele, pakowany jest w nieestetyczne i zbyt proste opakowania. Oczywiście działanie jest ważniejsze i czasem dam się skusić, ale nie mogłabym mieć tylko takich produktów :)

      Usuń
  6. Długo szukałam odpowiednich kosmetyków zarówno do pielęgnacji ciała i twarzy, jak i produktów kolorowych. Z doświadczenia wiem, że jakość idzie w parze z ceną, chociaż na rynku jest coraz więcej dobrych i tanich kosmetyków. Kremy do twarzy, jakich używam nie przekraczają 100 złotych a dodatkowo kupuję je na promocji i jestem z nich bardzo zadowolona. Co do kolorówki - mam moje pierwsze droższe cienie do powiek i przyznam, że jest między nimi , a tańszymi odpowiednikami ogromna różnica - nie umiem się malować, a dzięki nim mogę na oku wyczarować naprawdę piękny efekt. Z pomadkami jest odwrotnie - i te tańsze i droższe mają na moich ustach podobne właściwości. Podsumowując - różnie z tym bywa - trzeba patrzeć na składy i często testować coś na własnej skórze przed wyrobieniem sobie opinii na temat danego kosmetyku - bez względu na to czy kosztuje 30 czy 300 złotych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, tylko testowanie lub sprawdzanie składów pozwoli nam dowiedzieć się czegoś więcej o danym produkcie. Dlatego często patrzę na opinie i choć też mają wpływ na moja decyzję to jednak jeśli nie jestem pewna skupiam się na wyglądzie lub zapachu :) Zakup tych droższych produktów przeważnie planuję i rzadko wybieram co mi w ręce wpadnie :)

      Usuń
  7. Sięgam zarówno po droższe jak i po tańsze kosmetyki, ale szczególnie w przypadku kolorówki ta wysokopółkowa częściej gwarantuje zadowolenie, komfort stosowania, trwałość, większy wybór odcieni.
    Z Rodial miałam kiedyś jakąś próbkę, ale szczerze mówiąc nie pamiętam, jak się sprawowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ja częściej sięgam po droższą kolorówkę niż produkty do pielęgnacji. Zdecydowanie wolę w nią inwestować, głównie też ze względu na to, że nie traci szybko daty ważności :)

      Usuń
  8. Ciekawy produkt, chodź cena faktycznie może być zaporowa. Skład też jej nie usprawiedliwia ale każdy lubi co innego i fajnie, że ci służy i jesteś z niego zadowolona :) Pomysł na serię fajny, czekam na nowe wpisy .

    Pozdrawiam Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana i bardzo się cieszę, że pomysł się podoba :)

      Usuń
  9. Fajny, ciekawy produkt, ale...zanim bym go kupiła przemyślała bym to z 5 razy, nie jest to kwestią chytrości, ale zwyczajnie nie stać mnie na to co na wyższych półkach stoi, chociaż czasem pozwalam sobie na tą średnią półkę, np na krem za 100, ale to już musze mieć mega chandrę... :)
    Pomysł na wpisy bardzo dobry - we mnie masz 100% czytelniczkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie jesteś jedną z ulubionych czytelniczek i kiedy mam ochotę rzucić to wszystko gdzieś daleko, to przypominam sobie, że są kobietki, które wpadają tu często i naprawdę czytają to co piszę. Wcale nie jest wstydem, że Cię na to nie stać, bo mnie też kiedyś nie było. Obecnie moja sytuacja się zmieniła i oby Ciebie to samo spotkało. Większym wstydem jest pisanie po innych blogach, komentarzy o mnie, że się dowartościowuję kupowaniem drogich kosmetyków, bo mam przykre życie. Tylko dlatego, że właśnie też tej damy nie stać, a przyznanie się do tego to przecież wielka zbrodnia. Lepiej udawać przeciwniczkę drogich kosmetyków i innych obrzucać błotem. Dlatego wolę mieć 5 takich jak Ty niż tysiąc fałszywych jak ona :)

      Usuń
    2. Nie miałam pojęcia, że kogoś może tak boleć, że ktoś ma lepiej...

      Usuń
    3. Jak widać może, a ten ktoś był kiedyś moją przyjaciółką, albo udawał, że był :/

      Usuń
  10. Luxury Day brzmi cudownie! Bardzo dobry pomysł, popieram gorąco!
    I masz rację, różnie bywa z drogimi kosmetykami, najczęściej idzie z nimi w parze bardzo dobra jakość, ale i słabsze egzemplarze się trafiają czasem. Natomiast w drogeriach możemy znaleźć perełki za grosze - to też prawda. Trzeba rozważnie kupować i dobrze dobierać kosmetyki do własnych potrzeb, to zwiększa gwarancje udanego zakupu.
    Kremu Rodial nie znam, ale jestem go ciekawa, no i ten zapach...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie zanim kupię drogi kosmetyk staram się sprawdzić pod każdym kątem czy będzie pasował do moich potrzeb. Nigdy nie biorę w ciemno :)
      Cieszę się, że seria nowych postów Ci się podoba :) Tym bardziej mnie to motywuję :)

      Usuń
  11. ja zazwyczaj stawiam na te tańsze kosmetyki!;)
    Polubiłam stronę na fejsie, zapraszam również do mnie;)
    https://www.facebook.com/FitMotivationRecipe-1653513604910350/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli jesteś z nich zadowolona to chyba najważniejsze :)

      Usuń
  12. Odpowiedzi
    1. Ja chyba o użyciu tego kremu też zaczęłam lubić :)

      Usuń
  13. Opakowanie rzeczywiście kusi. Cena jak dla mnie zaporowa.
    Chętnie poczytam nowe wpisy o luksusowych kosmetykach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że nowa seria aż tylu osobom się spodobała :)

      Usuń
  14. Jak narazie dla mnie cena tego kosmetyku jest bardzo mocno zaporowa. Może kiedy wygram szóstkę w totka to się na ten żel skószę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem :) I z całego serca życzę Ci wygrania szóstki w totka :)

      Usuń
  15. Cena mnie powaliła! Nowa seria, jak najbardziej mi odpowiada :) Czasem również lubię sobie pozwolić na mały luksusik :) Czekam na kolejną gwiazdę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że pomysł się podoba :) Każda z nas powinna co jakiś czas pozwolić sobie na mały luksusik :)

      Usuń
    2. Szkoda tylko, że nie każda kobieta może zadbać o siebie, tak jak by tego chciała. Szczególnie w Polsce nie jest łatwo.

      Usuń
    3. No niestety nasze Państwo nie daje nam zbyt wiele możliwości i wybijają się tylko osoby, które oszukują, są chamskie i nie mają wstydu. Oczywiście nie wszyscy, ale zdecydowana większość. Mimo wszystko troszkę innym zazdroszczę, że mogą mieszkać w Polsce, bo jednak mają to poczucie, że są u siebie i tego właśnie mi brakuję :/

      Usuń
  16. Ja kupuję zarówno drogie, średnie jak i tanie kosmetyki. Lubię różnorodność i z każdej grupy wybiorę coś dla siebie;) Tego produktu zupełnie nie znam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja :) Też lubię różnorodność i w każdym przedziale znajdę coś dla siebie :)

      Usuń
  17. Lubię mieć piękne produkty ale chyba jeszcze nie jestem aż tak szalona aby wydać na krem 365 zł :>
    Sądzę że udało by mi się znaleźć coś podobnego w cenie co najmniej o połowę niższej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno udałoby Ci się znaleźć coś podobnego, albo i nawet lepszego w niższej cenie i w to nie wątpię :) Po prostu uważam, że od czasu do czasu można sobie pozwolić na coś droższego i nie dla lepszego efektu działania, a tak z ciekawości :)

      Usuń
  18. Luxury Day świetnie brzmi! Jestem na TAK :D
    Faktycznie wymienione przez Ciebie różnice pomiędzy drogimi, a tańszymi produktami są bardzo trafne. Trzeba jednak uważać, bo bardzo często trafia się na buble.. są to zazwyczaj już ''wykreowane'' marki, które czerpią siłę już tylko z samej nazwy, a nie jakości. Dlatego warto poszperać przed ewentualnym zakupem! Twój pomysł z Luxury Day to strzał w dziesiątkę i na pewno wielu osobom ułatwi decyzję ( zwłaszcza, że nie mącisz i nie owijasz w bawełnę. Obnażasz recenzowany produkt od ''stóp do głów''- zdecydowanie jest to Twoja MOCNA strona :) ).

    Żel chyba bym spróbowała hahah.. zjeść :P kremowo-budyniowy deserek xd dodać wisienkę z syropem i byłby deser za ponad 300PLN ;D konsystencja i kolor działa na plus (ogólnie zachęcająco wygląda) i bardzo lubię formy ''żelowe'' ( wiem, że Ty też! Taki typ cery.. żelki raczej nie zapychają :3 ). Lubię czuć chłód na twarzy, bo często katuję cerę.. niestety lubię też i gorąco ;p to raczej nie działa na korzyść skóry...... chyba, że się zagruntuję uprzednio jakąś maseczką :p zapach.. nie umiem sobie wyobrazić, to trzeba poczuć! Wierzę na słowo, że jest cudny :) lubię kiedy zapach jest długo wyczuwalny na skórze (zawsze chciałam takie cudo do całego ciała, ale jakoś wszystko się ulatnia ze mnie _^_).
    Cena wysoka (ale bez przesady, bo za ''luksusowe'' kosmetyki można zapłacić nawet tysiące). Myślę, że jakbym mogła w chwili obecnej, pozwolić sobie na zakup tego żelu- kupiłabym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Ty jak zwykle Kochana popierasz moje pomysły i prawisz mi komplementy :) Dziękuję Ci i wiesz, że bardzo to doceniam :)
      No tysiące to bym zapłaciła tylko i wyłącznie gdybym milionerką była :) Ale kto wie? Oby każda z nas mogła kiedyś kupić sobie co tylko wymarzy :)

      Usuń
  19. Głównym powodem dla którego kupuję kosmetyki z wyższej półki jest fakt, że wtedy potrafię je docenić i rzeczywiście używam ich regularnie, nie szukam kolejnych itp. W ostatnim czasie nie udało mi się zużyć żadnego kosmetyku pielęgnacyjnego (nie licząc żeli do twarzy czy płynów do demakijażu, bo na tych oszczędzam) z niższej półki, nie czułam też żadnego przymusu, żeby je zużywać i tak sobie leżały, aż się przeterminowały. Po prostu znacznie bardziej doceniam i dbam o rzeczy, których kupno jakoś finansowo odczuwam, to samo jest z ubraniami. Szczególnie w wypadku pielęgnacji droższe nie znaczy lepsze i jestem tego w 100% świadoma - żadne kremy, choćby po 3000 zł. nie dają gwarancji spowolnienia starzenia, bo genetyka jest nieubłagana, zresztą czasem w Sephorze czy Douglasie trafiam na panie ok. 60-70 wydające jednorazowo gigantyczne pieniądze na pielęgnację a naprawdę nikt nie chciałby mieć w ich wieku takiej skóry przy takim wkładzie finansowym... Dzisiaj zresztą jest coraz więcej specjalistycznych, salonowych linii kilkukrotnie tańszych, niż ładnie opakowany mix parafiny i silikonów za kilkaset złotych (bo marka przecież swoje kosztować musi) z ilością aktywnych składników na poziomie 0.

    Tak więc, owszem, kupuję drogie kosmetyki (aczkolwiek przyznam, że czym więcej zarabiam, tym mniej na nie wydaję - kiedyś pozwalałam sobie na krem czy maskę Sisley, dziś zwyczajnie szkoda mi pieniędzy na takie rzeczy, wolę sobie kupić coś ładnego do mieszkania albo iść na obiad do świetnej restauracji), ale tylko te, które zostały zrecenzowane przez osoby, którym ufam i wiem, że skład jest w porządku. Nie wierzę jednak w to, że zapewnią mi one w wieku 70 lat lepszy wygląd od kobiet, które całe życie używały kremu Nivea i to im wystarczało ;) Tutaj raczej liczę na geny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście zgadzam się. Mnie obecnie też byłoby stać na krem Sisley, ale musiałabym zrezygnować z innych rzeczy, a mam tak samo jak Ty, że wolę gdzieś wyjść lub pojechać. Pewnie, że takie kremy nie odmłodzą nas i Pani, która ma 50 lat nie będzie za miesiąc wyglądać jak 30 letnia kobieta, ale myślę, że regularne używanie dobrych kremów plus zabiegi jest w stanie nieco opóźnić proces starzenia, ale oczywiście prędzej czy później i tak będziemy musiały się z nim pogodzić. Na szaleństwa w pielęgnacji pozwalam sobie rzadko, znacznie bardziej wolę inwestować w kolorówkę :)

      Usuń
  20. W moich zbiorach są zarówno drogie kosmetyki, jak i tańsze, z których zresztą nie zamierzam rezygnować póki nie znajdę czegoś lepszego wśród tego, co oferują marki wysokopółkowe, a raczej się na to nie zapowiada, bo jak dotąd nic nie przebija transparentnego pudru ryżowego z Paese (ok.20 zł), błyszczyków powiększających usta z Avonu (ok 13 zł) czy cieni do brwi z Inglota (15 zł).

    Jeśli chodzi np. o podkłady, mając porównanie, uważam, że lepiej kupić droższy z kilku względów: lepszy skład, różnorodność odcieni, trwałość, ciekawe wykończenia. Poza tym często biorę droższy podkład bez uprzedniego testowania i nigdy nie zdarzyło się, bym była niezadowolona. Jeśli chodzi o drogeryjne, co jeden to gorsza katastrofa (jedyny, który się sprawdził idealnie to Pierre Rene Skin Balance).

    Póki nie kupiłam okropnie drogiej palety cieni Lorac nie wierzyłam, że cień może się trzymać na zwykłej bazie z korektora pod oczy w idealnym stanie aż do demakijażu.

    Na ogół droższe perfumy również są lepszej jakości, chociaż nie zawsze, co potwierdza np. kilkanaście doskonałych zapachów celebryckich, w których czuć wysokiej jakości składniki.

    Pomijam tu kosmetyki pielęgnacyjne, których ceny zaczynają się od 700 zł wzwyż, bo z tego co zdążyłam się zorientować, są tak drogie ze względu na wykupienie przez firmę patentu na składnik typu kwiat z jakichś tam gór. Nie wydaje mi się, by ów kwiat zdziałał więcej niż peptydy czy retinol, dlatego jeśli już, to wolałabym zdecydować się na zabieg z zakresu medycyny estetycznej niż kupić krem za 1500-3000 zł.

    Podsumowując, w każdej półce cenowej można znaleźć perełkę, jednakże wśród marek selektywnych trudniej o bubel i myślę, że potwierdzi to każda dziewczyna, która miała do czynienia z WIELOMA kosmetykami firm katalogowych, drogeryjnych i marek wysokopółkowych.

    Super post! :)





    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem zdania, że zamiast kremu za 700 zł lepiej iść do kosmetyczki na jakiś zabieg, chyba, że kogoś stać i nie musi wybierać między tymi dwoma opcjami. Co do tanich kosmetyków to ja akurat uwielbiam podkład Revlona, o którym często wspominam i chociaż te wysokopółkowe też są dobre, to jednak żaden jeszcze go nie przebił. A te błyszczyki z Avonu to muszę wypróbować, bo pierwsze słyszę i zaciekawiłaś mnie :)
      W kwestii perfum to rzadko które utrzymują się u mnie długo, a te od B.U, czyli jedne z najtańszych jakie miałam, o dziwo czuję praktycznie cały dzień :)
      Mi ogólnie rzadko bubel się trafia, prędzej zdarza mi się lekko rozczarować, co łatwiej jest zaakceptować, dlatego chyba też pewniej zaczęłam sięgać po te droższe marki :)
      Dziękuję :*

      Usuń
  21. wygląda bardzo ładnie :)
    Także od dawna testuje kosmetyki z różnej półki cenowej. Spotkałam się z tym, że nie każdy drogi kosmetyk wart jest swojej ceny. Czasami mam wrażenie, że więcej płacimy za markę, niż za to co znajduje się w danym kosmetyku. Chociaż prawdą jest, że te droższe kosmetyki u większości sprawdzają się znacznie lepiej, niż kosmetyki za które trzeba zapłacić znacznie mniej. Jeśli jednak chodzi o kosmetyki tańsze, to pośród nich także można znaleźć fajne "perełki" które świetnie się u nas sprawdzą, no i dodatkowo nie zrujnują nam domowego budżetu. Tak więc wniosek jest jeden sami testujmy i wybierajmy to co jest dobre i zdrowe nie tylko dla naszej skóry ale też dla naszego portfela. Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym płaceniem za markę coraz częściej się spotykam, albo z rotacją produktów, to znaczy na przykład MAC wypuści coś fajnego, czym każdy się zachwyca i produkt kupowany jest hurtowo, by za chwilę wypuścić coś kiepskiego (specjalnie), a wszyscy są pewni, że nowość jest równie świetna co poprzednik i sięgają po ten kosmetyk, na czym marka zyskuje. Spotkałam się z tym już kilka razy. Niestety testując i szukając ideałów jesteśmy narażone na spotkanie z bublami. Oby było ich jak najmniej :)

      Usuń
  22. Witaj!
    Moim najdroższym kosmetykiem jest ABH, a to i tak prezent od chłopaka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam i uwielbiam :) Super prezent, na pewno jesteś zadowolona :)

      Usuń
  23. tylko ta parafina w składzie... :/
    swoją drogą, ciekawy ten żel, ale na razie jeszcze (na szczęście) takiego nie potrzebuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie widzisz parafinę, bo mi chyba umknęła? :)

      Usuń
  24. Nie wiem co sie stało, że dwukrotnie mój komentarz odrzuciło i przekierowało na jakaś inną platformę blogową...dziwne. A był długi długi długi:) W skrócie chodziło mi o to, że strasznie podoba mi się, że w droższych drogeriach i u bardziej luksusowych producentów kosmetyków jest bardzo bogata gama kolorystyczna np. jeśli chodzi o podkłady, formuła jest bogatsza, ale nie zawsze jest tak, że bardzo drogi kosmetyk jest lepszy niż ten tańszy. Ja lubie niektóre sieciówkowe marki, ale z przykrością stwierdzam, że w Polsce jest mniej kolorów podkładów i mam trudności z dobraniem podkładu. I jeszcze jedno - w Polsce w Rossmannach itp. sa troche droższe. Mam siostre na stałe mieszkająca w Niemczech i najczęściej to ona mi przywozi kosmetyki bo są bogatsze palety kolorów podkładów takich firm jak Loreal, Astor, Max Factor itd. no i cenowo też troszeczkę lepiej to wygląda wg naszych wyliczeń ;)Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Zanim skomentujesz, przeczytaj. Jeśli chcesz zostawić link, poprzedź go sensownym komentarzem. Staram się odwiedzać każdą osobę, która zostawia na moim blogu ślad po sobie. Hejterom, chamstwu i czepianiu się mówię nie i tego typu teksty będą usuwane. Dziękuję za Twój komentarz i doceniam każdy wkład w życie bloga! Twoja opinia jest dla mnie bardzo cenna i pamiętaj, że to właśnie dzięki Tobie tu jestem ♥♥

INSTAGRAM

Land of Vanity. Theme by STS.