Cześć!
Było bieganie, było sprzątanie, były zakupy i pakowanie prezentów. Wszystko to już za nami i pora wrócić do codzienności. Mam nadzieję, że miło spędziłyście ten czas, a Mikołaj przyniósł Wam to co sobie wymarzyłyście, bo ja dostałam aż za dużo i się zastanawiam czy rzeczywiście zasłużyłam :)
Wiem, że miałyście sporo stresów, a dwa dni to na pewno za krótko by odpocząć. Mam nadzieję jednak, że w ciągu tygodnia znajdziecie choć jeden dzień na chwilę relaksu i zadbanie nie tylko o umysł, ale i o ciało. Dziś przygotowałam krótki instruktaż jak sprawić by we własnym mieszkaniu poczuć się jak w salonie Spa, choć jestem pewna, że każda z Was raz na jakiś czas spędza tak weekendowe wieczory. Dodatkowo poznacie moją opinię na temat kosmetyków marki Bieledna z serii Golden Oils.
Czytajcie do końca, bo naprawdę warto :)
Zapraszam na post!
Wiem, że miałyście sporo stresów, a dwa dni to na pewno za krótko by odpocząć. Mam nadzieję jednak, że w ciągu tygodnia znajdziecie choć jeden dzień na chwilę relaksu i zadbanie nie tylko o umysł, ale i o ciało. Dziś przygotowałam krótki instruktaż jak sprawić by we własnym mieszkaniu poczuć się jak w salonie Spa, choć jestem pewna, że każda z Was raz na jakiś czas spędza tak weekendowe wieczory. Dodatkowo poznacie moją opinię na temat kosmetyków marki Bieledna z serii Golden Oils.
Czytajcie do końca, bo naprawdę warto :)
Zapraszam na post!
Oczywiście nie bez powodu przygotowałam dla Was ten krótki instruktaż. Jeśli regularnie odwiedzacie mojego bloga to pewnie wiecie, że często przy recenzjach kosmetyków poruszam także tematy, z którymi mi się kojarzą. Kosmetyki Bielenda Golden Oils Ultra Ujędrnienie bardzo przypasowały mi do klimatu Spa, luksusowych balsamów i pięknych zapachów. Każdy produkt z tej linii zawiera w sobie trzy drogocenne olejki, a producent obiecuje nam odżywienia skóry i poprawę sprężystości.
Całą przygodę zaczynamy z olejkiem do kąpieli, który otrzymujemy w ładnym, przezroczystym opakowaniu. Jego miodowy kolor sprawia, że rzuca się w oczy i choć pod moim prysznicem stoi kilka żeli, ta buteleczka najbardziej zachęca do użycia. Wygodna pompka, tak uwielbiana przez nas wszystkie i wychwalana na prawo i lewo, działa bez zarzutu. Oczywiście olejek można zablokować i otworzyć, poprzez przekręcenie w prawo lub lewo, wybierając Open lub Stop. Gęsta konsystencja o miodowym kolorze, zwiększa wydajność i produktu i sprawia, że nie przecieka nam przez palce. Nie jest to typowy olejek, a raczej żel, który po spotkaniu z wodą, moment zmienia się w gęstą pianę. Piękny, nieco orientalny zapach przypomina mi słodkie kwiaty, ale myślę, że wyczuwam także nutkę orzechów i rozgrzaną Słońcem skórę.
Uwielbiam ten olejek do kąpieli i myślę, że jest to jeden z lepszych jaki miałam. Skóra rzeczywiście wygląda na odżywioną, a piękny zapach ozdabia nasze ciało jeszcze przez jakiś czas. W swoim składzie zawiera olejek arganowy, abisyński, i perilla i choć nie są umieszczone na końcu, to oczywiście lepiej żeby zajmowały podium. Ale za to na drugim miejscu mamy glicerynę, a dopiero za nią SLS. Jednak ja nigdy nie analizuję wnikliwie składów żeli pod prysznic, czy innych produktów myjących do ciała. Jedyne czego od nich oczekuję to by dobrze oczyszczały, a w przypadku olejku od Bielenda dostajemy nawet więcej. Gładką, miękką i pozbawioną przesuszenia skórę. Duże TAK z mojej strony :)
Kolejnym krokiem w naszym domowym Spa, jest wykonanie peelingu i usunięcie martwego naskórka. Ja w tym przypadku sięgam po Ultra Ujędrniający Peeling do ciała od Bielenda. Opakowanie to typowy słoiczek z nakrętką, zabezpieczony sreberkiem z logiem firmy. Jego konsystencja przypomina mi zastygnięty miód, gęsty i zbity. Jednak w kontakcie z wodą, topnieje i zmienia się w mocny zdzierak. Pachnie niemalże identycznie jak żel pod prysznic i wzmacnia jego woń, dzięki czemu jeszcze dłużej pozostaje na ciele.
Idealnie ściera martwy naskórek, natłuszcza i pozostawia skórę miękką, gładką i odżywioną. Na szczęście nie zostawia nas z nieprzyjemną i tłustą warstwą, której ja tak nie lubię . Jest bardzo wydajny i chociaż nie ma co wymagać od niego ujędrnienia to na pewno po regularnym użyciu skóra jest bardziej elastyczna i sprężysta. W swoim składzie zawiera olejek babassu, passiflora i pistacjowy. I akurat w tej kwestii należą mu się pochwały. Najpierw spotykamy się z cukrem (nie solą, która tak podrażnia moje dłonie), później mamy olejek sojowy, a następnie masło shea (!). Ogólnie cały skład wypchany jest po brzegi olejkami i mimo iż super ekspertem nie jestem, myślę, że jak za tak niską cenę, jest naprawdę bardzo dobrze.
Cały rytuał zakańczamy otuleniem ciała jakimś odżywczym balsamem lub masłem, a w moim przypadku Ultra Ujędrniającym Mleczkiem do Ciała od Bielenda. Kolejny raz otrzymujemy przezroczystą butelkę z pompką i wszystko wygląda tak samo jak w przypadku olejku. Konsystencja też nie zaskoczy nas, bo jest taka, o jaką mleczko można by podejrzewać. Jednak najbardziej uwielbiam jego zapach! Naprawdę mocny, słodki i orientalny. W mig wypełnia całą łazienkę, a po nałożeniu na ciało, utrzymuje się sporo czasu. Poruszając się później po mieszkaniu, rozsiewamy tę piękną woń, a domownicy z zaciekawieniem pytają co tak intrygująco pachnie. Podobny efekt otrzymałam jedynie z produktami marki Soap & Glory.
Oczywiście i tutaj na ujędrnienie nie ma co liczyć. Na pewno nasza skóra dzięki temu mleczku wygląda na bardziej odżywioną, oraz zyskuję gładkość i miękkość. Niestety olejki, które posiada w składzie ( również passiflora i babassu, oraz pistacjowy) też nie występują na podium, a co więcej zawiera parafinę, której raczej wolałabym nie widzieć w produktach tego typu. Na szczęście jest dopiero na czwartym miejscu, a jak za tak niską cenę, nie mam chyba co oczekiwać naturalnych składników w pierwszych wersach składu. Poza tym wiem, że dodawanie parafiny nie jest zbrodnią i nie każdego kłuje ona w oczy.
Podsumowując na pewno muszę powiedzieć, że bardzo lubię wszystkie te produkty, ale jednak peeling jest zwycięzcą i to jego chciałabym zatrzymać na zawsze. Używając przez kilka tygodni tych trzech kosmetyków z linii Golden Oils, zauważyłam, że moja skóra jest bardziej natłuszczona, odżywiona, odzyskała elastyczność i wygląda po prostu zdrowo. Wszystkie trzy produkty używałam każdego wieczora, a następnego dnia biorąc kąpiel, jeszcze czułam ich obecność na moim ciele. Uważam, że jak za tak niską cenę, otrzymujemy dobrej jakości kosmetyki, których używanie sprawiło mi prawdziwą przyjemność. Wyobraźcie sobie luksusowe Spa i piękny, pokój wypełniony świeczkami i kadzidełkami. Wokół unosi się orientalny, kwiatowy zapach gorącego lata, a przemiła masażystka w sterylnym fartuszku i z miękkimi dłońmi, wsmarowuje w Wasze ciało, różnego rodzaju produkty, które otulają skórę, zmiękczają ją i sprawiają, że czujecie się po prostu cudownie. Właśnie tak mogłabym opisać moje spotkanie z tymi produktami. Na pewno mam zamiar wypróbować wszystkie serie Golden Oils, czyli nawilżającą i odżywczą (z której pochodzi olejek do kąpieli), a także inne produkty z serii ujędrniającej oraz tą przeznaczoną do depilacji.
A może i Wy miałyście okazję używać tych produktów? Koniecznie dajcie znać :)
Ocena Olejku do kąpieli: 7/10
Ocena Peelingu: 9,5/10
Ocena Mleczka do ciała: 7/10
Cena Olejku do kąpieli: ok. 16 zł za 250 ml
Cena Peelingu ujędrniającego: ok. 16 zł za 200 ml
Cena Mleczka do ciała: ok. 15 zł
Skład Olejku do kąpieli: Aqua (Water), Glycerin, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Olive Oil Glycereth-8, PEG-40, Hydrogeneted Castor Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Crambe Abyssinica Seed Oil, Perilla Ocymonides Seed Oil, Lactic Acid, Methylisothiazolinone, Parfum (Fragrence), Alpha-Isomethyl Ionone, Hexyl Cinnamal, CI 19140 (Acid Yellow 23), CI 14700
Skład Peelingu: Sucrose, Glycine Soja (Soybean) Oil, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Cetearyl Alcohol, Cera Alba (Beeswax), Polyethylene, PEG-20 Glyceryl Triisostearate, Silica, Orbignya Oleifera Seed Oil, Pistacia (Pistachio) Vera Seed Oil, Passiflora Incamata Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Caprylic / Capric Triglyceride, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Linalool, CI 26100 (D&C Red No. 17)
Skład Mleczka do ciała: Aqua (Water), Caprylic / Capric Triglyceride, Glycerin, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Ethylhexyl Cocoate, Urea, Triethylhexanoin, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Cyclopentasiloxane, Pistacia (Pistachio) Vera Seed Oil, Passiflora Incamata Seed Oil, Orbignya Oleifera Seed Oil, Propylene Glycol, Centella Asiatica Leaf Extract, Sodium Lactate, Ubiquinone, Lecithin, Tocopheryl Acetate, Sodium Stearoyl Glutamate, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer, Dimethicone, Dimethiconol, Citric Acid, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, DMDM Hydantoin, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Buthylphenyl Methylpropional, Hydroxycitronellal, Hexyl Cinnamal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxyaldehyde, Limonene, Linalool
Miłego dnia!
Uwielbiam ten olejek do kąpieli i myślę, że jest to jeden z lepszych jaki miałam. Skóra rzeczywiście wygląda na odżywioną, a piękny zapach ozdabia nasze ciało jeszcze przez jakiś czas. W swoim składzie zawiera olejek arganowy, abisyński, i perilla i choć nie są umieszczone na końcu, to oczywiście lepiej żeby zajmowały podium. Ale za to na drugim miejscu mamy glicerynę, a dopiero za nią SLS. Jednak ja nigdy nie analizuję wnikliwie składów żeli pod prysznic, czy innych produktów myjących do ciała. Jedyne czego od nich oczekuję to by dobrze oczyszczały, a w przypadku olejku od Bielenda dostajemy nawet więcej. Gładką, miękką i pozbawioną przesuszenia skórę. Duże TAK z mojej strony :)
Kolejnym krokiem w naszym domowym Spa, jest wykonanie peelingu i usunięcie martwego naskórka. Ja w tym przypadku sięgam po Ultra Ujędrniający Peeling do ciała od Bielenda. Opakowanie to typowy słoiczek z nakrętką, zabezpieczony sreberkiem z logiem firmy. Jego konsystencja przypomina mi zastygnięty miód, gęsty i zbity. Jednak w kontakcie z wodą, topnieje i zmienia się w mocny zdzierak. Pachnie niemalże identycznie jak żel pod prysznic i wzmacnia jego woń, dzięki czemu jeszcze dłużej pozostaje na ciele.
Idealnie ściera martwy naskórek, natłuszcza i pozostawia skórę miękką, gładką i odżywioną. Na szczęście nie zostawia nas z nieprzyjemną i tłustą warstwą, której ja tak nie lubię . Jest bardzo wydajny i chociaż nie ma co wymagać od niego ujędrnienia to na pewno po regularnym użyciu skóra jest bardziej elastyczna i sprężysta. W swoim składzie zawiera olejek babassu, passiflora i pistacjowy. I akurat w tej kwestii należą mu się pochwały. Najpierw spotykamy się z cukrem (nie solą, która tak podrażnia moje dłonie), później mamy olejek sojowy, a następnie masło shea (!). Ogólnie cały skład wypchany jest po brzegi olejkami i mimo iż super ekspertem nie jestem, myślę, że jak za tak niską cenę, jest naprawdę bardzo dobrze.
Cały rytuał zakańczamy otuleniem ciała jakimś odżywczym balsamem lub masłem, a w moim przypadku Ultra Ujędrniającym Mleczkiem do Ciała od Bielenda. Kolejny raz otrzymujemy przezroczystą butelkę z pompką i wszystko wygląda tak samo jak w przypadku olejku. Konsystencja też nie zaskoczy nas, bo jest taka, o jaką mleczko można by podejrzewać. Jednak najbardziej uwielbiam jego zapach! Naprawdę mocny, słodki i orientalny. W mig wypełnia całą łazienkę, a po nałożeniu na ciało, utrzymuje się sporo czasu. Poruszając się później po mieszkaniu, rozsiewamy tę piękną woń, a domownicy z zaciekawieniem pytają co tak intrygująco pachnie. Podobny efekt otrzymałam jedynie z produktami marki Soap & Glory.
Oczywiście i tutaj na ujędrnienie nie ma co liczyć. Na pewno nasza skóra dzięki temu mleczku wygląda na bardziej odżywioną, oraz zyskuję gładkość i miękkość. Niestety olejki, które posiada w składzie ( również passiflora i babassu, oraz pistacjowy) też nie występują na podium, a co więcej zawiera parafinę, której raczej wolałabym nie widzieć w produktach tego typu. Na szczęście jest dopiero na czwartym miejscu, a jak za tak niską cenę, nie mam chyba co oczekiwać naturalnych składników w pierwszych wersach składu. Poza tym wiem, że dodawanie parafiny nie jest zbrodnią i nie każdego kłuje ona w oczy.
Podsumowując na pewno muszę powiedzieć, że bardzo lubię wszystkie te produkty, ale jednak peeling jest zwycięzcą i to jego chciałabym zatrzymać na zawsze. Używając przez kilka tygodni tych trzech kosmetyków z linii Golden Oils, zauważyłam, że moja skóra jest bardziej natłuszczona, odżywiona, odzyskała elastyczność i wygląda po prostu zdrowo. Wszystkie trzy produkty używałam każdego wieczora, a następnego dnia biorąc kąpiel, jeszcze czułam ich obecność na moim ciele. Uważam, że jak za tak niską cenę, otrzymujemy dobrej jakości kosmetyki, których używanie sprawiło mi prawdziwą przyjemność. Wyobraźcie sobie luksusowe Spa i piękny, pokój wypełniony świeczkami i kadzidełkami. Wokół unosi się orientalny, kwiatowy zapach gorącego lata, a przemiła masażystka w sterylnym fartuszku i z miękkimi dłońmi, wsmarowuje w Wasze ciało, różnego rodzaju produkty, które otulają skórę, zmiękczają ją i sprawiają, że czujecie się po prostu cudownie. Właśnie tak mogłabym opisać moje spotkanie z tymi produktami. Na pewno mam zamiar wypróbować wszystkie serie Golden Oils, czyli nawilżającą i odżywczą (z której pochodzi olejek do kąpieli), a także inne produkty z serii ujędrniającej oraz tą przeznaczoną do depilacji.
A może i Wy miałyście okazję używać tych produktów? Koniecznie dajcie znać :)
Ocena Olejku do kąpieli: 7/10
Ocena Peelingu: 9,5/10
Ocena Mleczka do ciała: 7/10
Cena Olejku do kąpieli: ok. 16 zł za 250 ml
Cena Peelingu ujędrniającego: ok. 16 zł za 200 ml
Cena Mleczka do ciała: ok. 15 zł
Skład Olejku do kąpieli: Aqua (Water), Glycerin, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Olive Oil Glycereth-8, PEG-40, Hydrogeneted Castor Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Crambe Abyssinica Seed Oil, Perilla Ocymonides Seed Oil, Lactic Acid, Methylisothiazolinone, Parfum (Fragrence), Alpha-Isomethyl Ionone, Hexyl Cinnamal, CI 19140 (Acid Yellow 23), CI 14700
Skład Peelingu: Sucrose, Glycine Soja (Soybean) Oil, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Cetearyl Alcohol, Cera Alba (Beeswax), Polyethylene, PEG-20 Glyceryl Triisostearate, Silica, Orbignya Oleifera Seed Oil, Pistacia (Pistachio) Vera Seed Oil, Passiflora Incamata Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Caprylic / Capric Triglyceride, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Linalool, CI 26100 (D&C Red No. 17)
Skład Mleczka do ciała: Aqua (Water), Caprylic / Capric Triglyceride, Glycerin, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Ethylhexyl Cocoate, Urea, Triethylhexanoin, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Cyclopentasiloxane, Pistacia (Pistachio) Vera Seed Oil, Passiflora Incamata Seed Oil, Orbignya Oleifera Seed Oil, Propylene Glycol, Centella Asiatica Leaf Extract, Sodium Lactate, Ubiquinone, Lecithin, Tocopheryl Acetate, Sodium Stearoyl Glutamate, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer, Dimethicone, Dimethiconol, Citric Acid, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, DMDM Hydantoin, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Buthylphenyl Methylpropional, Hydroxycitronellal, Hexyl Cinnamal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxyaldehyde, Limonene, Linalool
Miłego dnia!
Dawno nie widziałem pielęgnacji z bielendy :)
OdpowiedzUsuńTeraz jest co oglądać, bo zachwycają nowościami :)
Usuńcudownie tak sobie po odpoczywać, zrobić domowe spa,
OdpowiedzUsuńmam peeling z tej serii golden
Oj tak :) Szkoda tylko, że tak rzadko ma się na to czas :)
UsuńMarzy mi się domowe Spa :)Tych produktów nie zna, choć od dawna mam ochotę na ich wypróbowanie :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto i jestem pewna, że nie będziesz żałować :) Zwłaszcza, że cena nie jest wygórowana :)
Usuńpo peeling bym sięgnęła, tym bardziej że nie mam takiego dobrze ścierającego ale za to zachwyca sposobem w jaki nawilża, niebawem pewnie o nim też napisze. Co do pozostałych produktów ciekawe ;) i znów- eh szkoda że nie mam wanny ! :)
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię doskonale, bo też nie mam wanny. Korzystam jedynie u siostry od czasu do czasu. A gdy już napiszesz o peelingu koniecznie daj znać :)
UsuńMam peeling z tej serii, ale inny, jeszcze go nie otwierałam :)
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam na recenzję :)
UsuńBardzo lubię kosmetyki Bielendy! Mam ochotę na to masło odżywcze, lubie takie wynalazki :)
OdpowiedzUsuńMasła nie miałam, ale będę chciała wypróbować całą serię :)
UsuńJa również lubię kosmetyki z Bielendy! :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie do zrobienia sobie domowego SPA.
Mam jeszcze cały tydzień wolnego! Chyba skorzystam :)
Jak masz tyle wolnego, to koniecznie skorzystaj z okazji i urządź sobie domowe Spa :) Każda z nas zasługuję na taką chwilę relaksu :)
UsuńAż zachciało mi się wylegiwania w gorącej wodzie i otoczenia się pięknymi zapachami ;)
OdpowiedzUsuńWięc do dzieła Kochana :)
UsuńOlejek do kąpieli to i ja bym przytuliła! :) Może dzisiaj znajdę chwilkę na taki relaks, najlepiej w akompaniamencie ulubionego serialu i przy nowiutkiej świeczce o cudownym zapachu ciasteczek! :)
OdpowiedzUsuńA ten serial to pewnie będzie Sherlock :)
UsuńZ tej serii chyba najbardziej sprawdziłby się u mnie peeling. Niestety muszę unikać i SLS i parafiny, więc pozostałe dobroci odpadają.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem świetnie przygotowałaś tego posta ;) Te mini infografiki są naprawdę pomocne i łatwo się w nich odnaleźć - przez Ciebie mam teraz ochotę na takie SPA kochana! :*
Dziękuję Kochana :* Staram się zrobić wszystko by Wam się łatwiej czytało i unikam pisania litanii, bo pełno ich w internecie.
UsuńNie żałuj sobie i leć zrobić Spa :*
Ten opis domowego SPA jest jakby wyjęty z mojego życia kropka w kropkę :D A ta seria Bielendy już dawno mnie interesowała, ale mam tyle zapasów peelingów, olejków i balsamów, że poczekam jeszcze trochę, zanim się skuszę.
OdpowiedzUsuńWłaśnie podejrzewałam, że wiele z nas w taki właśnie sposób urządza sobie domowe Spa :)
UsuńJa właśnie peelingów nie mam za wiele, ale cieszę się, że miałam okazję przetestować właśnie ten, bo jest świetny :) Teraz w kolejce czeka Soap & Glory :)
Peeling chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńWszystkie produkty są warte uwagi, naprawdę polecam :)
UsuńMarzę o takim Spa. Szkoda tylko, że przeważnie nie było na to czasu. Może teraz w okresie między Świętami a Nowym Rokiem mi się uda.
OdpowiedzUsuńNo właśnie ten czas ogranicza nas wszystkie :/ Życzę Ci Kochana obyś w następnym roku miała go więcej :)
UsuńZapach orientalny mnie kusi ;) instruktaż fajny jednym słowem trzeba leżeć i pachnieć ;D tej serii kosmetyków nigdzie nie spotkałam ;x
OdpowiedzUsuńA która z nas nie lubi leżeć i pachnieć? :)
UsuńZdarzą się wyjątki :D
Usuńgdyby nie moje zapasy to już bym biegła po te produkty. No poza mleczkiem, bo parafina nie służy mojej skórze zbyt dobrze.
OdpowiedzUsuńJak się tylko skończą zapasy, koniecznie spróbuj tych produktów :)
UsuńSwietny post kochana!
OdpowiedzUsuńNie mialam stycznosci z marka bielenda, ale prezentuje sie mega! Sama tez uwielbiam domowe spa!
Dodatkowo posypuje wode plattkami kwiatow i dodaje mleka :) uwielbiam te momenty tylko dla mnie :)
Swietny blog kochana:) z wielka checia dolaczam do grona obserwujacych
Czekam na kolejne posty :*
Buziaki:*
Obecnie mają sporo fajnych nowości i warto im się przyjrzeć bliżej :)
UsuńOj płatki i mleko to już pełen wypas, niczym Kleopatra :) Zazdroszczę :)
Dziękuję za miłe słowa :)
Miałam produkty z ujędrniającej serii Bielendy o miło wspominam;)
OdpowiedzUsuńPamiętam Twoje recenzje :) Wiem, że też byłaś zadowolona :)
UsuńWyobrażam sobie chwile relaksu z tym trio i czuję te wspaniałe zapachy i błogi spokój i relaks :)
OdpowiedzUsuńZ całej tej trójki najchętniej sięgnęłabym po peeling ponieważ ma całkiem fajny skład i masełko shea które dosłownie uwielbiam w kosmetykach,ujędrnienia również się nie spodziewam po takich kosmetykach bo jednak samo smarowanie to mało.Następnie wypróbowałabym bardzo chętnie olejek,kusi i rewelacyjnie prezentuje się ten złoty kolorek.Po sięgnęłabym najmniej chętnie bo obawiam się tego intensywnego zapachu a raczej tego,że mógłby mnie drażnić ni i ta parafina w składzie średnio mi odpowiada.A i duży plusik dla całej trójki za brak parabenów w składzie :)
Zapach może przeszkadzać, bo je dosyć słodki i intensywny, ale ja go uwielbiam :) Wiem, że parafina razi i wiele z Was jej nie lubi :) Mi nie przeszkadza, choć osobiście wolę jak jej nie ma i raczej staram się unikać. Zwłaszcza w produktach do twarzy.
Usuńmam tą serię, mega cudownie pachnie!
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam ten zapach :)
UsuńSkoro tak zachwalacie to może by mnie nie drażnił w mleczku.Jak będę miała okazję to chętnie powącham :)
UsuńW domowym SPA najważniejszy jest prywatny masażysta :)
OdpowiedzUsuńOh o tym już nie wspomniałam, bo nie każda z nas może sobie pozwolić aż na taki luksus :)
UsuńBędę musiała im się przyjrzeć :) Szczególnie zainteresowałaś mnie tym peelingiem :)
OdpowiedzUsuńPolecam przyjrzeć się całej linii Golden Oils :)
UsuńMam scrub z tej serii i jestem bardzo zadowolona z działania i konsystencji, zapach jednak jest średni, trochę mdły i bez wyrazu, taki "oleisty". Nie jest nieprzyjemny, ale mógłby być ciekawszy.
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę, że zapach może się nie podobać, bo jest dosyć intensywny i słodki, ale ja go uwielbiam :)
UsuńBardzo lubię takie dni, kiedy mogę się oddać pielęgnacyjno-relaksującym zabiegom ;)
OdpowiedzUsuńJa też :) Szkoda tylko, że jest ich tak niewiele :(
UsuńZacznę od tego, że.. bardzo lubię w Twoim blogu dużą czcionkę, bo jestem ślepakiem nawet w okularach @_@
OdpowiedzUsuńZazwyczaj biorę prysznic tuż przed pójściem spać, więc już nie pamiętam ,kiedy ostatni raz ''moczyłam się'' 2 godzinki w wannie (tyle zazwyczaj to trwało, dlatego przerzuciłam się na prysznic :p). Ale podałaś tutaj taką instrukcję ''obsługi'', że już samo czytanie wprawiło mnie w ten relaks :D do tego ładnie graficznie przedstawione- a ja wiadomo na wszelakie rysuneczki lecę haha :x
Żadnego z tych produktów nie miałam, ale za to z tej samej serii (chyba :D') olejek do ciała, który był fajny i nie mam pojęcia dlaczego ponownie go nie zakupiłam! Może dlatego, że lubię próbować jeszcze tego co nie miałam :p Najbardziej chciałabym wypróbować ten peeling! Ale najpierw bym wąchała, jakbym skończyła to bym zachwycała się konsystencją rozprowadzając go na dłoniach (ta rzadkość aplikowania kremu do rąk.. jakaś rekompensata im się należy :d kurczę chyba ze stopami jest jeszcze gorzej, dobra pomińmy ten fakt @_@") i w końcu bym wcierała jak się da, aby zbić ten nieszczęsny tłuszcz (raczej łudząc się, że znikną te niesforne ''grudki'' on my butt T0T'
Jak ja bym miała wannę to też bym się w niej tyle moczyła i zazdroszczę Ci :) Na pewno nie zamieniłabym jej na prysznic :) No i oczywiście, wiem że takie rysuneczki łatwiej się czyta i wszystkie informacje od razu lepiej się przyswajają :)
UsuńA z tłuszczem to niestety walka jest długa i monotonna i żaden peeling tu nie da rady :)
~T0T~ noooo.. ja sobie marzyłam z magicznym pozbyciem się tłuszczyku! T^T
UsuńBrakuje mi takich chwil z spa i muszę częściej je robić, może kolejne z olejkiem do kąpieli opisanym przez Ciebie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą serię z olejkami :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten plan ze spa, dawno takie sobie nie robiłam, więc może jest już na to czas :) Najbardziej zainteresował mnie peeling z tej serii - uwielbiam takie mocne zdzieraki :)
OdpowiedzUsuńOBSERWUJE! <3 serdecznie zapraszam do siebie http://ka3iafashion.blogspot.com/ będzie mi miło jeśli dasz obs ;*
OdpowiedzUsuńThank you for the very nice and interesting information, may be useful
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :) Uwielbiam domowe SPA ;)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się takie domowe SPA, ale ciężko jest poleżeć w wannie chociaż godzinkę, jeśli w domu ma się biegającego synka, a za nim podążające dwa rozweselone futrzaki. Nie mówiąc już o pracy i domowych obowiązkach. Niby jest to tylko godzinka, ale jednak rzadko znajduję czas na domowe SPA i zazwyczaj leżę w wannie 15-20 minut (jak mi się poszczęści).
OdpowiedzUsuń