Hej.
Moja miłość do mocnych, ostrych peelingów nie zna końca. Szukam tylko takich i inne nawet nie wchodzą w grę. Co prawda kilka razy już zdarzyło mi się, że przekonana o słusznym wyborze i pewna, że w moim koszyku jest właśnie taki zdzierak, później zawodziłam się, gdy zakup okazał się kompletnym niewypałem. Drobinki peelingu ginęły gdzieś niepostrzeżenie, a ja czułam się jakbym kupiła krem do twarzy i chciała nim usunąć martwy naskórek. Gęsta konsystencja skutecznie pożerała małe, ostre ziarenka, które nie miały szansy wykonać tego co do nich należy. Produkt od razu stawał się zbędnym i na stałe dołączał do listy bubli.
Kosmetyki marki Yes To chodziły za mną już dawno, bo producent skutecznie kusi naturalnymi składnikami, witaminami i minerałami, które dodaje do swoich produktów. Dlatego kiedy tylko skończył mi się kolejny peeling, wiedziałam, że tym razem postawię właśnie na tę markę. Nie czytałam opinii i nie wiedziałam na co się piszę, ale byłam pewna, że nie mogę się zawieść. Dzisiaj opowiem Wam o mojej historii z Coconut Polishing Body Scrub. Zapraszam!
Opakowanie to plastikowy słoiczek, o bardzo prostej szacie graficznej. Z resztą wszystkie produkty tej marki właśnie taką mają. Aby wydobyć go ze środka należy odkręcić wieczko i niestety bez żadnych zabezpieczeń od razu naszym oczom ukazuje się cała zawartość. Zaznaczę tu, że nie lubię takich rozwiązań. Zdecydowanie preferuję tubkę. Nie posiadam wanny i każdy peeling wykonuje pod prysznicem, co często sprawia, że do takich właśnie słoiczków dostaje się woda, niszcząc konsystencję produktu. A jeśli mowa już o niej to jest bardzo gęsta i przypomina galaretkę. Drobinki są wyraźnie wyczuwalne pod palcami i od razu byłam pewna, że znalazłam swój ideał. Wielbicielki kokosowego zapachu niestety nie odnalazły by w tym produkcie tego co kochają najbardziej. Bo chociaż zaraz po otwarciu opakowania od razu czuć woń mocno kokosową to niestety jest ona bardzo sztuczna. Chyba bardziej przypomina PinaColadę i podejrzewam, że odpowiedzialne są za to słodkie migdały. Zapach jednak nie utrzymuje się na skórze i znika zaraz po zmyciu peelingu.
Jakie ogromne były moje zaskoczenie, gdy w końcu nadszedł dzień, w którym ze scrubem poznaliśmy się bliżej. Oczywiście pierwsze co mnie zawiodło to zapach, ale o tym już pisałam. Jednak na tym nie koniec. Szybko wydobyłam ze słoiczka odpowiednią ilość produktu, nałożyłam na ciało, zaczęłam masować... I co? No właśnie o to chodzi, że nic. Zero ścierania, zero drobinek i znowu poczułam się jakbym robiła peeling tym razem nie kremem, a galaretką. Liczyłam chociaż na wspaniałe właściwości olejku z kokosa i słodkich migdałów, ale po nich też ślad zaginął. Nie było gładkiej i aksamitnej skóry, ani cudownego nawilżenia. Żałuję, że nie widziałyście mojej miny. Bezcenna... Odpuściłam sobie ten scrub na kilka dni i nawet nie zerkałam w jego stronę. Już kombinowałam nawet do czego go wykorzystać, ale najpierw musiałam sprawdzić czy tylko ja się tak ogromnie zawiodłam. Złapałam więc laptopa, zapytałam wujka Google i już po chwili ukazuje się oto mój produkt, a obok niego trzy gwiazdki na pięć. Dosyć słabo prawda? Szkoda, że wcześniej o tym nie wiedziałam. Czytam komentarze jeden po drugim i dziewczyny piszą to samo co ja. Żalą się i obrzucają scrub błotem. Ale znalazłam jedną duszyczkę, która dała temu produktowi pięć, a nawet jej pierwsze zdanie brzmiało : "Mój ulubiony!". Nie mogłam uwierzyć w to co czytam, ale postanowiłam dać jej szansę. Dziewczyna okazała się maniaczką peelingów i prosiła wszystkich użytkowników tego scrubu by nie skreślały go, a spróbowały użyć na sucho. O tym nie pomyślałam, ale postanowiłam, że nie mam nic do stracenia i spróbowałam. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę! Galaretka zmieniła się w mocny zdzierak, a po zmyciu w końcu miałam gładką, miękką skórę. Dopiero wtedy zauważyłam obecność olejków i muszę przyznać, że to jeden z lepszych scrubów jakie miałam. Skutecznie usuwa martwy naskórek, pozostawiając naszą skórę aksamitną, nawilżoną i przyjemną w dotyku.
Podsumowując jestem na tak, chociaż szkoda, że scrub należy używać na sucho. Jest niesamowicie skuteczny i wydajny, a do tego zawiera 98% składników naturalnych i wolny jest od SLS i parabenów. Mocne rozczarowanie na początku pozostawiło jednak po sobie niesmak i wątpię, że kupię go raz jeszcze. W tak chłodne dni, kiedy wślizguje się pod prysznic, jedyne o czym marzę to by cieplutka woda jak najszybciej ogrzała moje ciało i sama myśl, że najpierw muszę nałożyć na nie zimny peeling sprawia, że przechodzą mnie dreszcze. A szkoda, bo produkt ma ogromny potencjał...
Miłego dnia!
Ocena: 7/10
Cena: ok. 40 zł
Skład: Sodium Chloride, Water (Aqua), Sucrose*, Glycerin, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Cocos Nucifera (Coconut) Shell Powder, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Aleurites Moluccana Seed Extract, Hibiscus Sabdariffa Flower Extract, Morinda Citrifolia Fruit Extract, Musa Sapientum (Banana) Fruit Extract, Orchis Mascula Flower Extract, Psidium Guajava Fruit Extract, Xanthan Gum, Phenoxyethanol, Citric Acid, Sodium Hydroxide, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Fragrance. *Certified Organic Ingredient
Bardzo lubię kosmetyki z takim składem.Szkoda,że sprawdza się tylko na sucho.A jak z wydajnością?Bo cena najniższa nie jest :)
OdpowiedzUsuńKochana dwa błędy Ci się wkradły-"kila" i "zawieźć"
O wydajności napisałam : "jest niesamowicie skuteczny i wydajny".
UsuńDziękuję za zwrócenie uwagi :) Post pisany na szybko, bo na rano miałam do pracy :) Czytałam kilka razy i nie zauważyłam. Chyba byłam gdzieś w innym świecie :)
Hehe :) Ja też tak mam,jak piszę "na szybkiego" to zawsze jakiegoś byka zrobię i nawet nie zauważę.Jak czytałam Twój post to też chyba byłam w innym świecie bo to zdanie o wydajności jakoś mi umknęło :)
UsuńRozumiem :) Oczywiście każdemu się może zdarzyć :)
UsuńZ uwagi na fakt, ze wciąż zapominam o peelingu- ewentualnie dopada mnie syndrom "nie chce misia";) zakupiłam szczotkę z klubu ostrej szczotki i tym się katuje:)
OdpowiedzUsuńA co to za szczotka i co to za klub? :)
UsuńUwielbiam kosmetyki Yes to! Bardzo żaluję, że dostępność do tej marki jest taka ograniczona, jednak na ten scrub postaram się zapolować :)
OdpowiedzUsuńTo był mój pierwszy produkt od nich i chociaż zostawił po sobie niesmak to nie mam zamiaru zrezygnować :) Ciekawi mnie ich seria ogórkowa :)
UsuńNie znam tej marki, ale b.lubię zapach kokosu więc już na pierwszy rzut oka spodobał mi się ten produkt ;)
OdpowiedzUsuńJednak tutaj zapach jest trochę sztuczny :)
UsuńJa już się przekonałam, że jak peeling nie zadowala mnie swoimi właściwościami zdzierającymi to traktuję go na sucho - zawsze efekt jest o niebo lepszy :) Tego kosmetyku nie znam, ale strasznie kusząco wygląda !
OdpowiedzUsuńPs. Piękne siankowe zdjęcia :)
No widzisz takie proste, a ja na to nie wpadłam :)
UsuńDziękuję, a sianko przyszło z boxem Soap & Glory i musiałam wykorzystać :)
Nie pomyślałaby, że może nastąpić taka diametralna zmiana przez stosowanie go na suchą skórę :D Najważniejsze jednak jest to, że dzięki temu kosmetyk stał się zdecydowanie lepszy :)
OdpowiedzUsuńJa też nie pomyślałam o tym i jestem ogromnie wdzięczna dziewczynie, dzięki której mój peeling zyskał nowe życie :)
UsuńJa tak samo o wiele bardziej wole tubkę. Jest także duzo higieniczniejsze :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :) A najgorsze jest to, że z wszystkich peelingów jakie miałam, najlepsze były właśnie te w słoiczku :/
UsuńJa uwielbiam wszystko co jest peelingiem i do tego ma zapach kokosa, chociaż w tym przypadku jest on sztuczny, a szkoda. Jak widać ze słabego peelingu może jeszcze wyjść coś dobrego, wystarczy inna aplikacja. :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście w tym przypadku nie kierowałam się zapachem, bo bym się zawiodła :)
UsuńSzkoda, że zapach jest sztuczny. Też jestem fanką mocnych zdzieraków.
OdpowiedzUsuńNiestety :/ Dobrze, że chociaż znalazłam rozwiązanie by tym mocnym zdzierakiem się stał :)
Usuńprezentuje się sympatycznie :) ja mam cieplutko w łazience bo jest malutka to dałabym rade najpierw ładnie się ponacierać :D zapach korci, oj korci :)
OdpowiedzUsuńOj zazdroszczę :) Ja też jakoś daję radę, ale gdyby było cieplej to na pewno bardziej bym go doceniła :)
UsuńWygląda fajnie,ja peelengów nie kupuję bo uzywam fusów z kawy ;D
OdpowiedzUsuńOj to świetny pomysł! Raz próbowałam, ale wiem, że daje super efekty :)
UsuńSzkoda, że zapach sztuczny ;( ja zazwyczaj używam na mokro więc gdyby nie to że sprawdziłąś w siecie to też bym go skreśliła ;D
OdpowiedzUsuńTeż bym na to nigdy nie wpadła :)
UsuńUwielbiam wszystko to co kokosowe :)
OdpowiedzUsuńWidzę kokos ma wiele wielbicielek :)
UsuńBędę go mieć na uwadze, chociaż ostatnio peelingi robię sama;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie podaj przepis :)
UsuńNo cóż...tak to jest - często publicznie niektóre kosmetyki dostają negatywną ocenę całkiem niesłusznie. Wystarczyło zapoznać się z zakrętką - przecież jest "Dry Skin" xD
OdpowiedzUsuńMyślę, że napis "Dry skin" sugeruje, że peeling przeznaczony jest do suchej skóry, a nie, że należy używać go na sucho :)
UsuńOj nie wyobrażam sobie najpierw na sucho peeling ja lubię na mokro, ale produkt jednak mnie zaciekawił :)
OdpowiedzUsuńTeż sobie nie wyobrażałam, a jednak się udało i nie było tak źle :)
UsuńTeż nie wpadłabym na to, żeby użyć peelingu na sucho :D
OdpowiedzUsuńCzasami wystarczy przeczytać opinie innych użytkowników :) Ja robię tak zawsze zanim skreślę produkt ostatecznie :)
UsuńPierwszy raz słyszę o tej marce. Jeśli szukasz macnych zdzieraków polecam Bielenda Golden Oils.
OdpowiedzUsuńOh... Ostatnio moja miłość do Bielendy rośnie z każdym produktem. Koniecznie będę musiała wypróbować tego peelingu :) Dziękuję :*
UsuńAle mnie zaskoczyłaś tą opinią :P Szkoda, ze właśnie nie pachnie ładnie kokosem, bo miałam nadzieje, że będzie :/ Ale dobrze, że potem przeczytałaś inne opinie. Ja tak samo bym nie pomyślała o tym, że można go użyć na sucho :D
OdpowiedzUsuńStrasznie szkoda tego zapachu, jednak PinaColada też nie jest najgorsza :)
UsuńTo fakt, niektóre peelingi działają jedynie na sucho - właśnie dlatego nie mogę ich używać :D mam wrażliwą, niesamowicie cienką i suchą skórę - mocne zdzieraki nie dla mnie, a na pewno nie częściej niż raz na dwa tygodnie. Dzisiaj zaopatrzyłam się w solny o zapachu kwiatu pomarańczy ze Starej Mydlarni i już pierwsze ruchy zasugerowały mi, że mimo faktycznie genialnych właściwości, produkt nie do końca odpowiada mojej skórze. Na pewno go jednak wykorzystam, zawsze mogę używać go raz na dwa lub trzy tygodnie :D
OdpowiedzUsuńJa niestety solnych muszę unikać ze względu na egzemę, przez którą czuję ogromny dyskomfort i pieczenie :/ Oczywiście, że wykorzystać trzeba i zawsze szukać jakiegoś rozwiązania, aby produkt się nie zmarnował :)
UsuńKokosek jak najbardziej na plus :)) Pozdrawiam Cię serdecznie, miłej niedzieli :*
OdpowiedzUsuńOj tak :) Szkoda tylko, że w tym produkcie kokosa jest bardzo mało :/
UsuńNo proszę ;) Czasem warto dać drugą szansę :) Ja też np. pianki peelingującej z Organique używam na sucho, bo z wodą to zwykły produkt do mycia. Ten internet taki pomocny :D
OdpowiedzUsuńCo my byśmy bez niego zrobiły? :)
UsuńHahaah a to niespodzianka XD lubię też jak kosmetyki posiadają ładny kokosowy zapach ( ale wiele też pachnie ''chemicznym'' kokosowym zapachem, co raczej ładnie już nie pachnie..). Ja bym pewnie komuś oddała XD lub zaczęła mieszać :D może maskę bym zrobiła, tak chyba byłaby to jakaś maska :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście na sucho daje radę, więc na pewno uda mi się go zużyć :)
Usuń