Cześć.
Te z Was, które śledzą mojego bloga, wiedzą doskonale, że systematyczność to nie jest moja mocna strona. I mogą to być postanowienia noworoczne czy obietnice na początku każdego miesiąca, prędzej czy później i tak znajdę wymówkę i sobie odpuszczę. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie wychodzi to na dobre mojej skórze, ale staram się jak mogę. Z wszystkich postanowień chyba najbardziej chciałabym regularnie nakładać maseczki. Na rynku jest ich mnóstwo i aż w głowie się kręci kiedy zaczynam coś wybierać, przeglądam sto stron, tysiąc recenzji, a na koniec i tak sprawę zostawiam na później i myślę, że może innym razem. Żeby zdobyć dodatkową motywację, postanowiłam, że raz w tygodniu zrobię sobie taki domowy SPA dzień. I tak jak peelingi, malowanie paznokci czy namiętne balsamowanie wychodzi mi świetnie, tak do maseczek zawsze podchodzę sceptycznie. Nie chcę mi się siedzieć z zimną i mokrą mazią na buzi przez piętnaście minut, później jeszcze zmywanie i zwyczajnie jest mi szkoda czasu.
Maskę o, której Wam dziś opowiem, zupełnie przypadkiem zobaczyłam w Rossmannie i od razu zapragnęłam ją mieć. Najbardziej zaintrygowała mnie nowoczesna forma, a przynajmniej mi nieznana. Już na opakowaniu producent informuje, że po otwarciu możemy spodziewać się hydroplastycznego płatu 3D, a nie kremowej czy żelowej konsystencji. Oczywiście od razu pomyślałam, że to coś dla mnie i bez wahania sięgnęłam po Super Power Mezo Maskę od Bielendy. Zapraszam na post!
Tak jak wspomniałam we wstępie maska ta to wielki płat z wycięciami na oczy i usta, który po wyjęciu z opakowania należy rozłożyć i umieścić na twarzy, odliczając piętnaście minut. Od razu uprzedzam, że najlepszym rozwiązaniem jest wygodne rozłożenie się na sofie lub łóżku i pogrążenie w świecie marzeń. Niestety pozycja pionowa może sprawić, że maska odklei się i nie będzie przylegać do całej twarzy tak jak powinna. Już po otwarciu opakowania czuć jej wspaniały,cytrusowy zapach. Sama saszetka zawiera wszystkie niezbędne informacje i dowiemy się z niej, że jest przeznaczona do skóry z niedoskonałościami, najlepiej tłustej, mieszanej i błyszczącej z rozszerzonymi porami, przebarwieniami i widocznymi zmianami trądzikowymi. Czyli jak znalazł dla mnie. Co prawda jest to także produkt Anti-Age i ja na szczęście jeszcze nie posiadam zmarszczek, ale pozostałe właściwości na pewno bardzo przydałyby się mojej cerze. W swoim składzie maska posiada kwas migdałowy, który działa antybakteryjnie, złuszczająco, zwęża pory i redukuje wydzielanie sebum, a także rozjaśnia przebarwienia. Kolejne ważne składniki to kwas laktobionowy, który wygładza skórę, intensywnie nawilża, pomaga w odnowie naskórka, oraz witamina B- wzmacniająca, matująca, podnosząca odporność na uszkodzenia, oraz zwalczająca problemy skórne.
Po krótkiej, piętnastominutowej drzemce maskę należy ściągnąć, a jej pozostałość zmyć lub pozostawić do wchłonięcia. Ja wybrałam opcję drugą, ponieważ nie widziałam sensu w zmywaniu cieniutkiej warstwy, która wchłonęła się w kilka minut.
Oczywiście nie uniknęłam uczucia zimna podczas nakładania tego produktu i niestety swoje piętnaście minut też musiałam odczekać, ale była to dla mnie sama przyjemność. Nie musiałam obawiać się, że wysmaruję swoje włosy, garderobę czy sofę i mogłam się wygodnie wyłożyć, pomyśleć w spokoju i poczuć się jak w prawdziwym salonie SPA. Jedynie co mnie martwi to wielkość płata. Producent pisze, że dopasuje się do każdej twarzy, ale ja nie byłabym tego taka pewna. Możliwe, że u mnie odklejał się właśnie dlatego, że był za duży, a na innej buzi trzymałaby się idealnie. Tak czy inaczej, znalazłam na to idealne rozwiązanie. I szczerze powiem, że mogłabym posiadać całe pudło tylko takich maseczek. Bez zmywania, bez mazania, łatwo i przyjemnie. Moja skóra po, była oczyszczona, ściągnięta, jędrna i matowa. Czułam się jakbym wykonała mega mocny peeling. Zauważyłam też delikatnie rozjaśnienie cery i podejrzewam, że regularne jej używanie, przyniosłoby wspaniałe efekty. Aż żałuję, że wzięłam ich tak mało. Właśnie takiego działania oczekuję od maseczek i ta spisała się świetnie pod każdym kątem.
Zdecydowanie polecam wszystkim maskę Bielendy, a już na pewno wykonywanie jej regularnie. Wiem, że dostępna jest również wersja nawilżająca i odmładzająca, także każda znajdzie coś dla siebie. Jeśli tak jak ja nie lubicie maseczek w standardowych wersjach, zdecydowanie zalecam chociaż spróbować tej od Bielendy.
Pozdrawiam!
Ocena: 8/10
Cena: ok. 8zł za 1 szt
Skład: Aqua, Niacinamide, Glycerin, Mandelic Acid, Lactobionic Acid, Lactic Acid, Sodium Hyaluronate, Hydroxethylcellulose, Polysorbate 20, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Methylparaben, Parfum, Butylphenyl, Methylpropional, Hydroxycitronellal, Limonene.
Preferuję tradycyjne maseczki. Pozdrawiam :***
OdpowiedzUsuńOczywiście rozumiem :)
Usuńmiałem całą serię.. działała w momencie używania niestety potem wystąpiło pogorszenie
OdpowiedzUsuńPogorszenie cery? Co masz na myśli?
UsuńJuż na Instagramie mnie nią kusiłaś, na pewno ją kupię ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znać co sądzisz :)
UsuńWygląda na bardzo fajną ;))
OdpowiedzUsuńI na wyglądzie się nie kończy, naprawdę taka jest :)
UsuńCzuję się skuszona! :) Ostatnio Bielenda bardzo pozytywnie mnie zaskakuje - niedługo będę testować zestaw do mikrodermabrazji mam nadzieję, że spisze się równie rewelcyjnie jk ta maska :)
OdpowiedzUsuńMnie też Bielenda pozytywnie zaskakuje i po każdej ich nowości mój apetyt na wypróbowanie reszty, tylko wzrasta :)
UsuńMiałam już takie maseczki i rzeczywiście do mojej twarzy też za bardzo się nie dostosowywały ;p Tej maseczki jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego producenci tego typu maseczek uważają, że ich użytkownicy mają wielkie głowy :)
UsuńNigdy nie stosowałam tego typu maseczek :)
OdpowiedzUsuńA szkoda, bo fajne :)
UsuńJa z kolei mam dwie wersje tych masek w tubkach - nawilżającą i odmładzającą, a tych w płacie nigdy jeszcze nie miałam i na pewno wypróbuję. Tylko martwi mnie duży rozmiar bo mam małą twarz:P
OdpowiedzUsuńCzytałam o tych w tubkach i zbierają pozytywne recenzje, a jeśli chcesz tej maski spróbować i martwisz się o rozmiar, to proponuję kupić, a później wygodnie się rozłożyć i nie będzie problemu z jej spadaniem :)
UsuńJa właśnie średnio lubię tak leżeć z maską, najlepiej to coś robić przy okazji:D ale i tak jestem jej ciekawa. Mam jakiś problem z Twoim nowym postem. Przeczytałam, ale skomentować się nie da bo nie wyświetlają mi się komentarze ani pole komentarzy, dziwne! W każdym razie nie wpadłabym na to żeby użyć na sucho! Najprzyjemniej to właśnie na mokro, zwłaszcza z ciepłą wodą, ale dobrze, że znalazłaś na niego sposób dzięki tej dziewczynie:)
UsuńRozumiem :) Przez te piętnaście minut można połączyć przyjemne z pożytecznym i porobić jeszcze coś ciekawego :) Ale jak kiedyś będziesz miała ochotę poleżeć i odprężyć się to wtedy polecam z tą maseczką :)
UsuńHmmm... Nie wiem dlaczego tak się stało, to bardzo niedobrze :/ Może to tylko chwilowe. I tu masz rację, że najprzyjemniej to z ciepłą wodą, dlatego ta niechęć jednak pozostała :)
Uwielbiam ich nowe produkty, ale cena za jeden płat mnie odstrasza ;) Chyba wolałabym wydać trochę ponad 2 razy więcej i kupić ich maseczkę na noc, w tubie :) Też zbiera świetne recenzje :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, cena nie należy do niskich, ale myślę, że warto. Chociaż masz rację, że lepiej dołożyć i kupić tą w tubce, chociaż aplikacja nie będzie już tak innowacyjna :)
UsuńMadzia u Ciebie z systematycznością jak i u mnie :)
OdpowiedzUsuńTej maski jeszcze nie miałam, ale może kiedyś ją dorwę :)
Całusy!
W ogóle we wszystkim jesteśmy podobne. Zauważyłaś? :)
UsuńPozdrawiam :*
Wygląda ciekawie, chyba się na nią skuszę :)
OdpowiedzUsuńObserwuję :)
W takim razie czekam na recenzję :)
UsuńUwielbiam maseczki w płachtach :)
OdpowiedzUsuńA to była moja pierwsza i oczywiście jestem na tak :) O ile wszystkie się tak spisują :)
UsuńTa seria zbiera dobre opinie jednka ja nie lubię masek w takiej formie ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zauważyłam, że sypie się mnóstwo pozytywnych opinii, a to bardzo dobrze, bo mam jeszcze jeden produkt z tej serii :) Oby się sprawdził tak jak maska :) A skoro Tobie ta forma nie odpowiada to jest też dostępna w tubce :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie te maseczka, ja osobiście lubię maseczki ziaji :)
OdpowiedzUsuńZ Ziaja ostatnio przypadła mi do gustu ta pasta głęboko oczyszczająca, a maseczek chyba nie miałam nigdy :)
UsuńProfesjonalna seria Bielendy zbiera same pochwały :) Lubię wszystkiego rodzaju maseczki :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, że zbiera pochwały :)
Usuńjesli chodzi o nakładanie maseczek to też nie jestem w tym niestety regularna :P
OdpowiedzUsuńwww.HELLO-WONDERFUL.blogspot.com ♥
No właśnie wielki błąd, ale z tą maską na pewno by było inaczej :) Muszę się zaopatrzyć w więcej takich :)
UsuńMam z tej serii serum i jest genialne! :)
OdpowiedzUsuńMoje czeka w kolejce :) Obym też była zadowolona :)
UsuńJa nie mam problemu z regularnością jeśli chodzi o nakładanie maseczek :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę :)
UsuńOd czasu do czasu sięgam po maseczki Bielenda, ale przyznaję, że tej na tkaninie jeszcze nie miałam. Z reguły nakładam tradycyjne maseczki, ale widzę, że warto spróbować :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWarto, bo jak dla mnie te na tkaninie to ciekawsza forma :)
UsuńNigdy nie miałam maseczki w takiej formie :)
OdpowiedzUsuńPolecam Kochana, bo jest naprawdę fajna :*
UsuńJak gdzieś będę widziała to na pewno wezmę i przetestuję :)
UsuńKoniecznie daj znać o wrażeniach :)
UsuńJestem ciekawa efektu działania tej maski na mojej twarzy.
OdpowiedzUsuńW takim razie biegusiem do drogerii :)
UsuńI pomyśleć, że odkryłam tę markę dopiero kilka tygodni temu:). W tym momencie używam serum z peptydami, ale chciałabym kupić kilka kosmetyków z ich linii profesjonalnej, bo jest w nich większe stężenie substancji aktywnych.
OdpowiedzUsuńJa stosuję punktowo maseczkę oczyszczającą z cynkiem i miedzią i czasami sproszkowane glinki i maski algowe. Przyznaję, że takich gotowców nie lubię:/
Rozumiem. O glinkach czytałam sporo, ale chyba za leniwa na nie jestem. I też bym chciała mieć kilka produktów z profesjonalnej linii. Często je oglądam, ale tu w Uk nie jest tak łatwo z ich dostępnością. Serum także zakupiłam, ale czeka w kolejce :)
UsuńJeszcze nigdy nie miałam takiej maseczki, ale muszę koniecznie spróbować :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Koniecznie spróbuj :)
UsuńZachęcam do obserwowania mojego, dość nietypowego bloga.
OdpowiedzUsuń-> http://a-kontra-b.blogspot.com/
A ja zachęcam do czytania moich postów i może nie są nietypowe, ale też ciekawe :)
UsuńJa też jestem bardzo leniwa na tradycyjne maseczki do ''zmycia'' ;p miałam maski z tej serii, ale wiesz co Ci powiem.. spróbuj którąś z masek koreańskich np. z Beautikon, Skin79, Missha i zobaczysz kolosalną różnicę! Nie mówię tego tylko dlatego, że jestem zawziętą zwolenniczką azjatyków. Naprawdę różnica w już samej konsystencji nasączonego płata maski i działaniu jest kolosalna <3
OdpowiedzUsuńPs. Co do wielkości płachty.. bo masz pewnie drobniutką buzię 'xd nie to co ja lol ':p
Wierzę Ci Kochana, że te kosmetyki naprawdę działają, ale najpierw muszę sprawdzić ich dostępność u mnie i wtedy się zgłoszę do Ciebie :*
UsuńZawsze chciałam spróbować maseczki w tym typie, chyba czas najwyższy :D
OdpowiedzUsuńJuż wiesz co opłaca się kupić i po co iść do drogerii :) Zawsze to wybór łatwiejszy :*
Usuńpróbowałam ja jakiś czas temu i krem z tej serii również - byłam bardzo zadowolona szkoda ze nie mam do niej łatwego dostepu - ale przy najblizszej okazji znow sobie ja zafunduje :))
OdpowiedzUsuń