Lirene ultra-nawilżający płyn micelarny/ Dobry, ale...

Cześć!


O płynach micelarnych nie poczytacie na moim blogu. Od lat mam jednego ulubieńca, którego butelka starcza mi na rok i jakoś nie czuję potrzeby wymiany. W mojej łazience goszczą jednak jeszcze dwa produkty tego typu, ale nie zostały kupione przeze mnie. Jeden dostałam w prezencie, a drugi otrzymałam do testów i to o nim dziś będę pisać. Marka Lirene jest mi bardzo dobrze znana, ale sama nie wiem co o niej sądzę. Z tego co pamiętam to ich produkty są całkiem średnie i efektu wow nigdy nie było. Żadnej miłości, przywiązania, szacunku. A skoro nie pamiętam, nie mogę sobie przypomnieć i zdania nie mam to w moim przypadku oznacza jedno: nie wart uwagi. Ale przecież dostałam, opinie muszę wystawić, więc zabieram się do testów. Mój ulubieniec akurat się skończył, więc nawet mi to było na rękę. Zapraszam na post!



Na szczęście na butelce widnieje napis: opakowanie wstępne, bo jakże jest okropne. Wielka, brzydka butla z przezroczystą naklejką, na której ledwo można dostrzec błękitne akcenty. Z tego co widziałam na blogach to producent mocno inspirował się sławną i kultową wodą od Biodermy, ale coś mu nie wyszło. Napisy ścierają się, etykieta odkształca, a do tego otworek pod nakrętką jest tak wielki, że trzeba uważać by nie oblać płynem pół łazienki. "Zatrzask", na który jest zamykany ledwo się trzyma i już jedna strona zdążyła mi się połamać. Tylko czekać aż całkiem odpadnie. Pochwalić mogę jedynie zapach. Świeży, lekki i przyjemny. Ale nie rekompensuje mi to pozostałych niedociągnięć.

Na szczęście klęska z opakowaniem, wcale nie ma żadnego wpływu na działanie produktu. Bardzo dobrze ściera każdy rodzaj makijażu i radzi sobie nawet całkiem nieźle z tuszem. Co prawda za pierwszym razem po jego użyciu czułam lekkie pieczenie, ale teraz nie ma już po tym śladu. Niestety pozostawia lekko lepiącą się warstwę, ale o dziwo wcale mi to nie przeszkadza i szybko o niej zapominam. Buzia jest nieco ściągnięta, ale obiecane nawilżenie rzeczywiście jest odczuwalne. Pozostawia moją cerę wygładzoną, elastyczną i odświeżoną. Dodatkowo wzbogacony został o witaminy z błękitnej algi, mikroelementy soli morskiej oraz glicerynę, która w składzie jest już na drugim miejscu. Aby dokładnie i dogłębnie oczyścił moją twarz potrzebuję tylko dwóch małych wacików. Uważam, że to całkiem niezły wynik. Producent obiecuje, że można go używać do każdego typu skóry. Mnie nie podrażnił, nie uczulił i nie spowodował wysypu przykrych niespodzianek. Pod względem działania nie mam mu nic do zarzucenia. 


W podsumowaniu nie mogę napisać nic innego, prócz tego, że produkt jest bardzo dobry, ale opakowanie tragiczne. Mnie to skutecznie zniechęca do zakupu tego płynu, ponieważ jest to kwestia bardzo ważna i ma dla mnie ogromne znaczenie. Żebym była zadowolona kosmetyk musi mi się używać łatwo, przyjemnie i bez zwracania uwagi na niedociągnięcia. Felerne opakowanie mogę wybaczyć jedynie świetnemu podkładowi lub produktowi, który jest mi niezbędny. Niestety produkt Lirene nie spisał się w tej kwestii. Czy warto go kupić choćby za działanie? Oceńcie same.


Po użyciu jednego wacika

Pozdrawiam!

Ocena: 7/10



38 komentarzy

  1. Woooow, ale zmywa! :D Ja poczekam, aż wymienią butelkę i się skuszę:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmywa bardzo dobrze, aż byłam w szoku, że nie marze, tylko za pierwszym przetarciem taki efekt :)

      Usuń
  2. Będę miała go na oku :)) Aktualnie używam Garniera, polecam. Tulę :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Garnier nie znam, ale tak jak pisałam w tej kwestii jestem zielona więc nic dziwnego :D

      Usuń
  3. Jak zmienią buteleczke to też się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja lubię produkty Lirene. Jeśli ten płyn będzie w sprzedaży z pewnością wezmę go pod uwagę podczas zakupów.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie kusi mnie, jakoś nie darzę sympatią marki Lirene.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi była obojętna, a teraz znowu nie wiem co mam o niej myśleć :D

      Usuń
  6. Jakoś nie polubiłam się z micelami, może dlatego że nie trafiłam jeszcze na produkt z efektem WoW. Na razie pozostaję przy demakijażu przy sprawdzonym mleczku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mleczek nie lubię i mam nawet jedno z Avene, marki którą uwielbiam za prawie każdy produkt, ale jakoś się nie mogę przekonać :/

      Usuń
  7. Ano butla wymiata.. moja mama używa micelarnego z Lirene, ale dla skóry dojrzałej ( w normalnej buteleczce xd) i bardzo go lubi. Ja tam wole azjatyckie toniki :DD są gęstsze i nie służą do demakijażu, ale mają tak solidne mycie twarzy (olej, potem pianka/ żel), że ''dodatkowe'' czyszczenie tonikiem/płynem micelarnym jest absolutnie zbędne. Azjatyki są magiczne pod względem działania <3 no ok może mam obsesję i dlatego zachwalam, ale jak spróbujecie to przekonacie się, że to nie bajka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie miałam azjatyckich kosmetyków, choć cały czas gdzieś tam są na mojej liście, a Ty mnie kusisz nimi i skutecznie przypominasz o nich :)

      Usuń
  8. Świetnie zmywa, może się na niego skuszę ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmywanie bez zarzutu, reszta słaba, ale zależy kto jakie ma preferencje :)

      Usuń
  9. " Wielka, brzydka butla " <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mój język jest bardzo kolokwialny. Wiem o tym :)

      Usuń
  10. Lubię Lirene, ale nawet nie wiedziałam, że mają taki płyn. Fakt, opakowanie potrafi czasem uprzykrzyć używanie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten płyn to ich nowość. Dostępny będzie niedługo w Rossmannie :)

      Usuń
  11. Nigdy go nie widziałam w drogeriach :) Działa super, może by go przelać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma go jeszcze Kochana. Będzie dostępny w Rossmannie. Oczywiście przelać można, ale ja nie lubię się bawić w takie ulepszanie :)

      Usuń
  12. Mi się nawet podoba to opakowanie,takie skromne jest ale zarazem ładne.Mogłoby być lepiej dopracowane.Dobrze,że się sprawdza.
    A jak z oczami??
    Nie podrażnia?
    Nic w tej kwestii nie wyczytałam u ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz! Słuszna uwaga! Z tym to jest różnie. Jak za dużo mam na waciku to płyn przy dociskaniu sączy się do oka i to powoduje pieczenie. Jednak, gdy produktu jest w sam raz to nic takiego nie występuje :)

      Usuń
    2. Czyli wystarczy umiarkowanie dozować i może być całkiem ok :)

      Usuń
  13. To jaki zatem jest Twój ulubiony? Ja wielką miłością darzę micel z Garniera :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój ulubiony to B. Pure Micellar Water. Kiedyś o nim pisałam :) Wiem, że Garnier podbił wiele serc :)

      Usuń
  14. Też mam takie samo zdanie na temat ich produktów, ale może kieeedyś się to zmieni :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Skończę mojego Garniera i kupuję ten płyn :) A jak mnie bardzo opakowanie będzie wkurzać to przeleję do czegoś innego :)
    obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Obawiam się, że dla mnie byłby za słaby. Ale butelka podoba mi się. Kojarzy się z czystością.

    OdpowiedzUsuń
  17. Przyznam, że nie mam zdania o tej marce. Miałam kilka produktów, ale nie wróciłam do nich.

    OdpowiedzUsuń
  18. Szkoda, że butelka aż tak zniechęca do ponownego zakupu, ale mam nadzieję, że faktycznie zostanie zmieniona przez producenta. Działanie oczyszczające płynu wydaje się być bardzo dobre, ale zniechęca mnie do niego lepiąca warstewka i uczucie lekkiego ściągnięcia. Chyba pozostanę przy sprawdzonych ulubieńcach :)

    OdpowiedzUsuń

Zanim skomentujesz, przeczytaj. Jeśli chcesz zostawić link, poprzedź go sensownym komentarzem. Staram się odwiedzać każdą osobę, która zostawia na moim blogu ślad po sobie. Hejterom, chamstwu i czepianiu się mówię nie i tego typu teksty będą usuwane. Dziękuję za Twój komentarz i doceniam każdy wkład w życie bloga! Twoja opinia jest dla mnie bardzo cenna i pamiętaj, że to właśnie dzięki Tobie tu jestem ♥♥

INSTAGRAM

Land of Vanity. Theme by STS.