Witam!
Troszkę ostatnio było porad i bardzo się cieszę, że mogłam wam pomóc i podpowiedzieć co nieco. Dziś jednak wracam do recenzji i przygotowałam dla was krótki opis znanego pewnie produktu o pięknej nazwie Le Petit Marseillais. Prawdopodobnie nie jedna z was widziała reklamę tego żelu, gdzie pani pod prysznicem uśmiecha się wspaniale do nas (bo przecież używa tak świetnego żelu, że aż sama buzia się śmieje), a później jej mąż od razu rozpoznaje jaki to zapach ma na ciele (bo przecież tak długo się utrzymuje). Oczywiście od razu pomyślałam, że to cudo i muszę koniecznie spróbować. W Uk jak na razie ich nie widziałam więc kiedy tylko przyjechałam do Polski zakupiłam go sobie i dziś wam opowiem co ja o nim myślę.
Opakowanie to nic specjalnego i raczej nie będę się o nim rozpisywać. Zamykane na klik, poręczne i nie ma na co narzekać. Łatwo się je otwiera i nie musimy martwić się o zniszczenie paznokci. Konsystencja jak dla mnie nie jest kremowa. Może bardziej gęsta niż żelowa, ale na pewno nie ma to nic wspólnego z kremem, który jest treściwy i zbity. Bardzo dobrze się pieni i za to wielki plus. Zapach jest ładny i dosyć intensywny, ale mojego nosa nie oszukają! Dzięki mojej kochanej Justynce jestem szczęśliwą posiadaczką hydrolatu z neroli, którego skład to tylko i wyłącznie kwiat pomarańczy. Pięknie pachnie i wypełnia w mig całą łazienkę. I niestety Le Petit Marseillais przy nim wypada słabo, jakby ktoś rozcieńczył go z wodą (dając jej mega, mega dużo). A stwierdzenie, że utrzymuje się długi czas na skórze to już w ogóle jakiś żart! Chyba, że 10 minut to jest dla producenta dużo? Nie zauważyłam jakiegoś super wygładzenia i nawilżenia, ani tego by moja skóra stała się bardziej miękka. A wręcz przeciwnie, bo zaczęła się przesuszać. Może to i nie jest wina produktu, ale skoro miał super nawilżać to chyba by sobie z tym poradził prawda? Aha i na koniec dodam, że coś słabo wydajny jest jak na tą swoją "kremową" konsystencje...
Podsumowując jestem na nie, chociaż żel do najgorszych nie należy. Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że za taką cenę nie można wymagać czegoś więcej. I normalnie przyznałabym mu rację, ale producent w reklamie dał obrazek szczęśliwej rodziny i zamydlił nam oczy francuskim językiem abyśmy dali się przekonać, że w takim razie ten produkt musi być świetny i niesamowity, a tu takie rozczarowanie... Jest po prosty zwyklakiem i jak widzę opinię Pań na forach, że tak wspaniale odżywia i nawilża to aż mnie skręca, bo jak może zrobić to produkt, który masz kilka sekund na skórze, a później go zmywasz?! Błagam... I nawet kwiat pomarańczy, który jest wysoko w składzie nic nie da. Zdecydowanie jestem na nie...
Cena: ok. 14 zł/400 ml
Ocena: 2/10
Ale słabo... :) spodziewałam się czegoś więcej :)
OdpowiedzUsuńJa też ;)
Usuńteż uważam, że za 14 złotych te 400 ml powinno być wydajniejsze. inne żele, np. Luksja duża kosztuje mniej a pojemność ma większą i starcza na o wieeeele dłużej. Nie rozumiem tych zachwytów w sieci. Dla mnie to zwykły żel - po prostu ma dobrą strategię marketingową. Ot co.
OdpowiedzUsuńBuu szkoda, takie halo w mediach a tu klops :-S
OdpowiedzUsuńByłam ich ciekawa, szkoda ,że nie dają rady ;/
OdpowiedzUsuńMyślałam, że wypadnie lepiej...
OdpowiedzUsuńMnie jakoś nigdy LPM nie ciekawiły aż tak bardzo :) Wielka burza w internecie a w rzeczywistości jest to produkt taki sam jak ten z niższej półki za przysłowiowego "piątaka" ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam produkty tej firmy :)
OdpowiedzUsuń